Zaśmiałam się i oddałam się zupełnie w ramiona psa. Wiedziałam, że chcę z nim być do końca i byłam w przekonaniu, że on jest najlepszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała? Niegdyś nie wierzyłam w przeznaczenie, lecz teraz zmieniłam zdanie. A zwłaszcza dlatego, że moje przeznaczenie siedziało i śmiało się tuż przy mnie. Pocałowałam go czule i się uśmiechnęłam.
-Twoja na zawsze. - szepnęłam i rzuciłam na niego jakże czarujące spojrzenie. - Czeka nas wspaniały czas. - odparłam. Nie wiedziałam, co dokładnie chcę przez to powiedzieć, ale chodziło mi o to, że będzie cudownie, bo po prostu będziemy razem, a on daje mi szczęście, jakiego nie otrzymałam nigdy dotąd. Czułam się w pełni szczęśliwa i bezpieczna, odnalazłam mój sens i radość życia, która nasilała się z każdym dniem, co wprowadzało mnie w niemalże stan euforii.
-Robin, jesteś moim słońcem, które oświetla moje życie. - wtuliłam się w niego, czując ciepło jego ciała. Przyłożyłam pysk do jego klatki piersiowej i słyszałam bicie jego serca.
-Jestem w twoim sercu, na zawsze. - mruknęłam, po czym polizałam go w pyszczek.
Robin?