- Anksunamun otwórz oczy!- Krzyczałem próbując zatamować krwawienie. Po chwili do komnaty wbiegli strażnicy i medycy.
- Ratujcie ją... Ratujcie moją żonę...- Powtarzałem w kółko. Medycy wzięli Anksunamun i zanieśli do skrzydła szpitalnego.
- Panie Ciebie też trzeba opatrzyć.- Powiedział jeden z medyków i nie czekając na pozwolenie zaczął zakrywać bandażem zranienie na mojej piersi.
- Pomóżcie mi dość do sali tronowej.- Powiedziałem patrząc przed siebie niewidzącym wzrokiem. Jakiś czas później siedziałem już na tronie a przede mną stał jeden z generałów.
- Pojmać wszystkich Lannisterów za zamach na życie królowej... i moje.- Powiedziałem. Po jakimś czasie do sali wbiegł zdyszany medyk.
- Wasza Wysokość królowa...
- Co z nią?- Zapytałem podrywając się z tronu.
- Tato spokojnie.- Powiedzieli równocześnie Robin i Mircza stając po moich bokach.
- Królowa czuje się już dobrze. Jednak...
- Wysłów się wreszcie!- Warknąłem.
- Jest w ciąży.- Powiedział medyk a ja aż usiadłem z wrażenia.
- Mogę do niej iść?- Zapytałem. Medyk kiwnął głową. Poszedłem za nim do sali gdzie leżała Anksunamun.
- Jak się czujesz?- Zapytałem.
<Anksunamun?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz