- Ona doskonale wie że nie jesteśmy i już nigdy nie bylibyśmy razem nawet gdybym nie miał Ciebie.- Odparłem.
- Dlaczego? Z tego co słyszałam to się kochaliście.- Stwierdziła Roxi. Pokiwałem smutno głową.
- Ja i Marion planowaliśmy ślub. Jednak rola żony musiejącego ukrywać się po lasach banity jej nie odpowiadała. Pewnego dnia zastawiliśmy pułapkę na przejeżdżający transport pieniędzy. Ktoś nas jednak zdradził... Wtedy nie wiedziałem kto ale później się dowiedziałem. Większość kompani uciekła uciekła mnie jednak pojmano. Zostałem poważnie pobity. Każdego dnia mnie bito a ja trzymałem się tylko nadzieją że ją zobaczę. Nie przyszła... Nigdy... Któregoś dnia zaciągnięto mnie przed oblicze ojca... Na proces... On jednak do niego nie dopuścił... Resztę już wiesz.- Powiedziałem z nisko opuszczoną głową. Z mojego oka wypłynęła łza... Tylko jedna...
<Roxi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz