- Ani trochę.- Stwierdziłem uśmiechając się. Wreszcie znalazłem osobę która nie traktowała mnie jak króla. Owszem był Mircza jednak dla niego byłem ojcem i traktował mnie jak ojca, był Delgado, który traktował mnie jak przyjaciela jednak i on i ja jesteśmy królami no i był Jormdar który zawsze traktował mnie jak syna no i miał smoka a przecież z smokiem się nie zadziera. Ona wreszcie widziała we mnie zwykłego psa, który był wart aby zaszczycić go rozmową. Nagle coś zaszeleściło w krzakach a po chwili wyszedł z nich Mircza.
- Tato co tu robisz? Wszyscy strażnicy Cię szukają. Wracaj bo dostaną zawału.- Mruknął.
- Powiedz im że jestem na spacerze i mają mnie nie szukać.- Powiedziałem i dałem mu znak żeby odszedł.
- Chyba będziesz musiała się zbierać... Co prawda nie spodziewam się żeby zaraz wpadła tu jakaś ilość strażników ale przezorny zawsze ubezpieczony.
<Roxette?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz