sobota, 31 grudnia 2016

Od Herskeren CD Skaperena

Wstałam i postanowiłam przejść się po domu. Zastałam Skaperena stojącego w progu, najwyraźniej zastanawiającego się czy do środka czy na zewnątrz.
- Jak się spało na kamiennej posadzce w kuchni?- powiedziałam z przekąsem.
- A bardzo dobzre, dziękuję, że pytasz. -odpowiedział Skaperen ze śmiechem. Uniosłam brew jednak uśmiechęłam się. - To co? Najpierw spacer czy poranne śniadanko?- dodał samiec wykonując ponaglający ruch łapą. Przeszłam przez próg domku by uświadomić mu iż wolę to drugie. Skaperen podążym za mną i razem wskoczyliśmy na mojego smoka i poszybowaliśmy w powietrze. - Nie za bardzo to miałem na myśli mówiąc "spacer"- rzekł pies siadając bliżej mnie.


<Skaper?>

Od Skaperena CD Herskeren

O świecie obudziłem się i już ponownie zasnąć nie mogłem. Wstałem z podłogi w kuchni i zacząłem bezmyślnie chodzić po mieszkaniu Herskeren. Niestety nawet mimo moich wszelkiech starań nie potrafiłem zasnąć.
- No i co ja będę robił przez te dwie godziny?- spytałem sam siebie nie oczekują tego, że ktokolwiek lub cokolwiek mi odpowie. Wstałem i postanowiłem zatem wyjść na świerze powietrze. Po drodze do drzwi wejściowych zobaczyłem śpiącą Herskeren. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała. Minąłem ją nasycając swoje oczy jej widokiem. Wyszedłem na dwór jednak poranny mrozik skierował mnie z powrotem do domu.
- I jak się spało?- usłyszałem głos Herskeren


<Hersker?>

Od Cesara Cd Anksunamun

- A o czym chcesz rozmawiać?- Zapytałem z uśmiechem. Anksunamun podeszła i położyła się obok mnie na łóżku.
- Chciałabym wyjaśnić kilka spraw. Po pierwsze masz dzieci?- Zapytała spoglądając na mnie. Nie powiem pytanie bardzo bezpośrednie jednak można było powiedzieć że na miejscu.
- Syna. Na pewno słyszałaś o Mirczy.- Powiedziałem a Anksunamun oparła swoją głowę na mojej piersi.
- Jego matka jest twoją żoną?- Zapytała po chwili.
- Nie. Nie mam żony.- Odparłem i odwróciłem się.
- Nie chciałam Cię urazić.- Powiedziała i zaczęła rozmasowywać mi plecy.
< Anksunamun?>

Od Cesara Cd Herskeren

Zsiedliśmy z smoków, które zanurzyły się w wodzie. Razem z Herskeren weszliśmy do lasu otaczającego zatoczkę. Pospacerowaliśmy chwilę aż postanowiliśmy wracać. Ku naszemu zdziwieniu smoków nigdzie nie było.
- Przecież one nie są wielkości igły. Nie mogły tak po prostu zapaść się pod ziemię.- Stwierdziłem po dłuższym czasie poszukiwań. Nagle na niebie pojawił się Jormdar.
- Gratuluję talentu smoków. Nieliczne go posiadają.- Stwierdził uśmiechając się.
- Co?- Zdziwiliśmy się jednocześnie.
- Draco i Alvise posiadają tak zwaną zdolność kameleona. Potrafią zmienić kolor skóry i kształt ciała w zależności od potrzeb. Co do Draca to się nie dziwię bo jest synem Thora ale Alvise to zaskoczenie prawdopodobnie jest z nimi jakoś spokrewniony. Możliwe nawet że jest  synem lub bratem twojego smoka Cesar.
< Herskeren?>

Od Herskeren CD Cesara

Kochaj, pomagaj, żyj pełną parą oraz najważniejsze: RÓBTA CO CHCETA.
~*~
Wylądowałam wraz z Alvise'm obok Cesara i Draco nad zatoczką. Powietrze było czyste, niebo błękitne, bez chmurki a świat był najstawiony na najlepsze. Idealne warunki do latania na smoku.
- Ładna pogoda. - zaczął Cesar ni stąd i zowąd. Spojrzałam na niego zdziwiona, jednak potarktowałam to jako zwykła niemoc w stosunku do swojego pomysłu na rozpoczęcie rozmowy.
- Owszem, wspaniała. Idealna do latania, a także perfekcyjna dla zwykłego spaceru. - odpowiedziała wodząc wzrokiem po zatoczce i innych drzewach, krzewach, trawach, kwiatach, ptakach, chwastach i innych mało ważnych rzeczy.


<Cesar? Jednak dziś odpisałam :) >

Od Herskeren

Życie jest dziwne.
 Pełne różnych wydarzeń, dobrych i złych. Czasami wydaje mi się, że życie to tak na prawdę tyllo stan umysłu, że zaraz obudzimy się w innym wymiarze i okaże się, że te wszystkie lata, które przebyliśmy mężnie i świadomie to tylko urojny sen, że ro wszystko to jedynie garstka wspomnień, które sami sobie wymyśliliśmy, że to wszystko to tylko mgła. Mgła, które powraca wraz ze snem. Każdej nocy będzie nam się śniło dokończenie historii z poprzedniej nocy. A może właśnie tak jest? Tyle, że może nie my śnimy o życiu tylko ktoś inny śni o nas? W nasz dzień ten ktoś ma noc i na odwót. Kto wie? Może właśnie tak jest?
 ~*~
 Zaczniemy błaho:
 Wstałam, pomyślałam "Kurde, po co ja żyję", popatrzyłam w okno, zjadłam resztki niedojedzonej sarny z wczoraj...
 Wyszłam. Wyszłam na świeże powietrze i zaczęłam wdychać to jakże czyste, zimowe powietrze.
- Czuję, że spotakmy i poznamy kogoś nowego.- powiedział Alvise, który szedł obok mnie. I nie mylił się. Z oddali zobaczyłam sylwetkę psa. Płeć nieznana.


<Ktoś>

Od Herskeren CD Skaperena

Zasnęłam z myślą, że zaledwie pokój dalej jest Skaperen. Ta myśl napawała mnie spokojem, jak i radością.
~*~
Stanęła na dziedzińcu, rozejrzałam się z podziwem. Po ścianach starego zamczyska pięły się dumne kwitnące winorośle, omijając łagodnymi łukami witrażowe okna. Pośrodku dziedzińca rósł olbrzymi dąb. Przez jego liście prześwistały promienie słońca rzucając cętkowane światło na kamienną ławę, częściowo okalającą pień drzewa. Za tym brukowanym dziedzińcem znajdował się bujny ogród pełen ćwierkających ptaków i kicających w trawie królików. Szczególnie mi się spodobał wbudowany w ścianę zamku wodotrysk kształcie gargulca, z którego paszczy do wielkiej sadzawki tryskała krystalicznie czysta woda. Podeszłam do olbrzymich, drewnianych, dwuskrzydłowych drzwi znajdujących się na końcu ogródka. Otworzyłam je i moim oczom ukazał się wspaniały, długi hol wejściowy z wielkimi kamiennymi schodami biegnącymi łukiem do krużgankowego podestu. Przez trzy wysokie, witrażowe okna wlewał się blask słońca, malujący hol mozaiką tęczowo barwnego światła.
- Jest tu wiele schodów wiodących do rozmaitych części zamku. - powiedział tajemniczy głos przepełniony aksamitem, dobiegający zza moich pleców. Brzmiał jakoś... dziwnie. Ten ktoś wyglądał na mężczyznę, ale głos miał, lub miała, jak kobieta. - Na przykład za tymi niewielkimi drzwiami w rogu znajdują się spiralne schody prowadzące do parapetu murów obronnych. Odkryjesz, że do niektórych miejsc wiedzie wiele różnych dróg, a do innych tylko jedna. Przypuszczam, że masz ogólne plany zamku, ale jeśli zechcesz obejrzeć bardziej szczegółowe, sugerowałbym odwiedzenie zamkowej biblioteki. - dodał głos, a ja momentalnie się odwróciłam w jego stronę. Ujrzałam mnicha, którego beżowy kaptur starej sutanny zakrywał twarz. Wyglądał zupełnie jak ja. Cztery łapy, długi ogon, muskularna sylwetka... Ogółem wyglądał jak pies. Wzruszyłam ramionami i skierowałam się we wskazanym kierunku. Gdy dotarłem do drzwi zrobionych z drewna pchnęłam je. Nie były zamnkięte na klucz. Gdy wejrzałam do środka zobaczyłem imponującą bibliotekę z regałami sięgającymi aż do wysokiego sufitu i drabinkami przesuwającymi się na szynach, umożliwiającymi dotarcie do najwyżej stojących tomów. Po obu stronach sklepionego łukowo przejścia między regałami siedziały dwa wielkie drewniane gryfy strzegące dumnie najpiękniejszych książek jakie kiedykolwiek ktoś widział. Miękkie, skórzane okładki i pergaminowe stronice tych woluminów były niewiarygodnie dobrze zachowane. Te, które obejrzałam zawierały misternie wykaligrafowane teksty w wielu różnych językach oraz barwne ilustracje przedstawiające najrozmaitsze stwory - od mitologicznych stworzeń i miejsc po powszechne kwiaty i zioła. Gdy tylko przejrzałam ostatnią stronicę książki "Mitologiczne stworzenia" wszystkie pochodnie i świece zgasły, długie firany zaczęły szaleć, a zimny powiew wiatru wyrwał mi z łapy książkę. Podczas gdy tak wiał i wiał do biblioteki wszedł ów mnich. Pstryknął palcami i wszystkie świece momentalnie zajarzyły się żywym ogniem.
- Nie wiedziałeś, że tej książki nie można tykać? - powiedział mnich w starej sutannie zimnym głosem. Potem prześwidrował mnie wzrokiem i uniósł brew. Pokręciłam przecząco głową. On wycelował we mnie kościsty palec i...
~*~
I na tym się sen skończył. Gdy się obudziłam był ranek. Skaperen już był na nogach.


<Skaperen?>

Od Cesara CD Skaperen

Westchnąłem zrezygnowany. I nici z mojego spotkania z Delgadem. Będę musiał pogadać z ojcem o sposobie w jaki on wymykał się strażom. Nie wiem czy tamci byli jakimiś idiotami czy to ja mam jakiś problem ze sobą.
- Dzięki wam przegapiłem spotkanie.- Mruknąłem i powłóczyłem się w stronę zamku. Poszedłem w kierunku komnat ojca.
- Czy mógłbym chociaż porozmawiać z ojcem? Sam? Dziękuję.- Powiedziałem kiedy mieli zamiar wpakować się za mną do komnaty Velkana.
- Cześć tato.
- O Cesar co u Ciebie?
- Nic takiego. Tylko powiedz mi jak udawało Ci się wymykać strażnikom kiedy... wybierałeś się... no wiesz gdzie.
- Bardzo prosto. Właziłem do swojej komnaty i przechadzałem się tajemnym przejściem. Są pod całym zamkiem.- Powiedział a ja niemal zakrztusiłem się wodą którą aktualnie piłem.
- Dzięki tato.- Krzyknąłem i pobiegłem do siebie. Strażnicy biegli za mną.
- Jak macie ochotę to idźcie sobie do karczmy czy coś. Głowa mi pęka więc posiedzę u siebie.- Powiedziałem i nie czekając na ich odpowiedź zamknąłem drzwi na klucz.
<Skaperen?>

Od Skaperena Cd Herskeren

Nie wiem czy ktokolwiek się ze mną zgodzi, ale najgorsze jest to poczucie bezsilności, uczucie, które ma nad nami większą władzę niż my sami. Przez nie, nawet gdybyśmy chcieli coś zrobić nie możemy. To uczucie zdawało nam się śmiać prosto w twarz z głosem, którego ton jest przepełniony szyderczością, poczuciem własnego zwycięstwa, pewnego rodzaju triumfu, mówiący bez ogródek "Widzisz? Nie możesz nic zrobić! Ha! Jesteś słabeuszem, nic nie wartym pędrakiem, który nie ma już szans, by się przepoczwarzyć. Teraz patrz jak niszczę ostatnią nadzieję jaka Ci pozostała!". Być może istnieje jakieś wymyślone przez Einsteina czy innego tam Teslę lekarstwo, które zwiększa poczucie własnej wartości i pomaga nam przezwyciężyć to szydercze uczucie bezsilności. Ja osobiście jeszcze do niego nie dotarłam chociaż cały czas idę na przód.
~*~
Propozycja szuczki była nie do odrzucenia.
- Dobrze, spełnię każdy warunek by nie musieć pałętać się po nocy. - powiedziałem żartobliwie. Po chwili Hersleren zasnęła, zresztą ta też.


<Hersker?>

Od Skaperena CD Cesara

Odwóciłem głowę w miejsce gdzie powinien być król zjednoczonego Aquilam jednak nie było po nim żadnego śladu.
- E, ty! Król gdzieś poszedł! Albo co gorsza porwali go!- krzyknąłem do drugiego strażnika. On odwrócił się i zaczął przeczesywać wzrokiem teren. Gdy jednak nic nie znaleźliśmy zaczęliśmy iść jego śladem. No ale od czego jest się psem? Nawet król zostawia za sobą swój charakterystyczny królewski zapach, więc postanowiliśmy iść jego śladem. Po kilku minutach znaleźliśmy Cesara na skraju lasu, raczej boru.
- Panie! Radzę tam nie wchodzić! Chodźmy lepiej do zamku!- krzyknął do niego drugi ze strażników ja zaś podszedłem do Cesara.
- Jeżeli Król chce gdzieś iść to niech idzie, ale ja idę z Panem.


<Cesar?>

Od Cesara Cd Herskeren

Podszedłem do smoka i niepewnie wszedłem na jego grzbiet.
- A więc Draco lecimy.- Powiedziałem a smok ryknął donośnie. Szybko wzniósł się w powietrze i śmignął obok Herskeren.
- Goń mnie Alvise!- Ryknął Draco głosem niezwykle podobnym do głosu Thora. Smoki ganiały się przez jakiś czas. Nagle zobaczyłem małą zatoczkę. Draco dał w jej stronę nura po czym zgrabnie wylądował w wodzie. Po chwili obok nas wylądowała również Herskeren.
<Her?>


Od Herskeren CD Skaperena

- Coś często się dzisiaj spotykamy. - zaśmiał się Skaperen. Również zaszczyciłam go moim śmiechem. - Jak tu trafiłaś?- spytał, a popatrzyłam na niego komicznie i wskazałam łapą na Alvise'a. Skaperen przybrał sztuczny zakłopotany wyraz twarzy. Posłałam mu spokrzenie z cyklu "Hahaha, nie śmieszne, 2/10".
- Chodź, przejdziemy się tym razem do mnie. - powiedziałam i razem polecieliśmy do mojego domku. Przegadaliśmy cały wieczór i było niezwykle miło, aż nie zauważyłam, że się ciemno zrobiło.
- Muszę już wracać.- szepnął Skaperen i już chciał wyjść, ale przerwałam jego próbę.
- Jak chcesz możesz tu zostać na noc. Ale śpisz na podłodze w kuchni, żeby nie było.- przybrałam surowy wyraz twarzy, jednak potem się uśmiechnęłam.


<Skaperen? Marsz zęby szorować>

Od Skaperena CD Herskeren

Dla odprężenia ciała i umysłu poszedłem po udanej wizycie Herskeren na spacer. Chodziłem tu i tam aż w końcu wkroczyłem w las. Chodziłem leśnymi ścieżkam aż nagle pod moje łapy wskoczył kret. Potknąłem się o niego i wpadłem w zarośla. Bluszcz rozstąpił się jak za sprawą czarodziejskiej różdżki i runąłem na twardą ziemię. Otworzyłem oczy i przez chwilę widziałem zamazane obrazy jednak po chwili wszystko minęło. Zobaczyłem zieloną trawę i turkusowe jeziorko z kamienisto-piaskowym dnem. Wodziłem wzrokiem po krajobrazie aż w końcy zerknąłem na drugi brzeg. Zobaczyłem Hersker wraz z jej smokiem. Pomachała do mnie barwną łapą i podleciała do mnie na smoku.
- Coś często się spotykamy. - zaśmiałem się. Herkser również wybuchła salwą świechu.
<Herskeren?> 

Generał Aquilam - Ragnar Lothbrok z rodu Normandii

Imię: Ragnar Lothbrok
Wiek: 5 lat
Płeć: Samiec
Królestwo: Aquilam
Stanowisko: Generał, ale... Inni trudzili by się z nazwaniem go zabójcą, albo strategiem.
Charakter: Ragnar zazwyczaj myśli trzeźwo, chodź działa też bardzo często na spontanie. Jest pomysłowy, nie brak mu inteligencji, trudno go rozzłościć, lecz gdy się już to zrobi, Ragnar nie szczędzi swojej siły, zębów, miecza ani innej części morderczej. Ragnar zdaje się być nieustraszony, podejmuje wiele prób i mało kiedy się łamie, mało kiedy się poddaje, czy też wpada w pułapkę umysłu i ma chęć chociażby popełnienia samobójstwa, oczywiście nie twierdzę, że nie miało to miejsca, każda psychika, również Ragnara może mieć swój koniec, póki co ten samiec jest nie ugięty i nie zbiera mu się depresować przez byle pierdoły. Ragnar bardzo w siebie wierzy, szczególnie podczas walki, ot co dlaczego tak dobrze mu to idzie. Czasem wydaje się zbyt pewny siebie, bądź zbyt zadumany w sobie bo jak twierdzi jest synem Odyna i może mu się wydawać, że jego sposoby, jego słowo może być najlepsze dla ludu, na szczęście szybko umie się przyznać do błędów, lecz potrafi wypowiedzieć innym, głównie podczas złych konfrontacji. Ragnar wydaje się myśleć strategicznie i wojennie. Potrafi również dość szybko się przyzwyczaić do innych, dlatego woli zachowywać zimną krew w stosunkach z innymi, jest nieugięty co do negocjacji i jakichkolwiek decyzji, zazwyczaj ma swoje zdanie, które również potrafi być ostatnim, ma swój honor, to przede wszystkim. Niektórzy chcieli poznać Ragnara, inni woleli by nigdy go na swej drodze nie spotkać.
Aparycja: 

  • Rasa: Najzwyczajniej w świecie, to mieszaniec, bądź co bądź poszczególni twierdzą, że jest spokrewniony z wilkami.
  • Wzrost: Ok. 80 cm w kłębie
  • Waga: 30 kg
  • Głos: Vikings- The Man Who Sails West (Ragnar Lothbrok)
  • Kolor futra: Ciężko je opisać, miejscami jest inne, niż w większości, wilczaste zapewne.

Rodzina: Miał być był potomkiem w prostej linii króla Godfreda.
Zakochany w: Nie ma
Partnerka: Brak
Ex: Mówi się, że Ragnar z wieloma kobietami miał do czynienia, lecz w głębszych relacjach był z trzema.
Potomstwo: Brak
Historia: Na temat Ragnara wśród różnych "księstw" powstaje wiele bałamutnych historii, a nawet anegdot. Ragnar opowiada wiele historii o swoich wyprawach do bogatych miast, aby je obłupić, również o wojnach, które toczył z obrońcami, wojownikami państw i miast, o wojnach z bratem, zdawało mu się wspomnieć o synu i córce, które rzekomo miał i swoich trzech żonach, chodź to temat rzeka, nikt do końca nie wierzy Ragnarowi, więc i ja nie mogę. Ragnarowi w życiu niczego nie brakowało, aż zaczął pragnąć śmierci, jego wyprawy stawały się coraz dłuższe a on coraz więcej złota przywoził do swoich pobratymców, którzy nie uczestniczyli w jego wyprawach z różnych powodów. Lothbrokowi zdarzało się opowiadać różne historie jak to w swoim życiu widział Odyna, czy też próbowano go zabrać do bram Valhalli. Wyprawy skończyły się tak, że Ragnar stracił wszystko, zabrał miecz, zabrał noże, zabrał siebie i jest tu.
Autor: CZEKOLADA

Od Cesara CD Roxette

Kiedy skończyliśmy się bawić było koło trzeciej nad ranem. Z zamku wyszedłem koło północy więc na pewno wysłali już kogoś żeby mnie szukał i zapewne był to Mircza. 
- Chyba będę musiał lecieć. Wolałbym żeby nikt mnie nie widział w nocy z suczką. Pewnie nikt by nic nie mówił po tym jak mój ojciec i dziadek wymykali się z zamku do kochanek ale wolałbym uniknąć przypisywania mi nieślubnych szczeniąt. Wystarczy mi Mircza...- Powiedziałem smutno. 
<Roxette?>
Moja wena nawala 

Od Anksunamun CD Cesar

Uśmiechnęła się do niego. Dobrze czułam się w jego towarzystwie i chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Cesar wciągnął powietrze i uśmiechnął się.
- Masz piękne perfumy. Bardzo lubię róże.- Powiedział po chwili.
- Dziękuje.- Odparłam. Cesar położył się na łóżku a ja obok niego.
- Co będziesz robił jutro?- Zapytałam a Cesar zaczął opowiadać mi o swoich obowiązkach. Współczułam mu głównie tego siedzenia na tronie. Większą część nocy spędziliśmy na rozmowie. W ciągu dnia niemal bez przerwy zerkałam na zegarek wyczekująco wieczora. Kiedy wreszcie nadszedł poszłam do komnaty Cesara.
- O czym dziś rozmawiamy?- Zapytałam.
<Cesar?>

Od Roxette CD Cesara

Ta pustka nie dawała mi spokoju. Moje spotkanie i Cesara było takie fantastyczne, chyba to, że jesteśmy z dwóch innych królestw dodawało do tego jeszcze więcej smaku. Nie chciałam, aby kontakt nam się urwał, skoro tak dobrze się dogadywaliśmy. Moja ciekawość pokonała wszystko. Opuściłam mój dom późno w nocy, udało mi się ominąć strażników. Weszłam na tereny Królestwa Aquilam. To mógł być mój śmiertelny błąd, lecz cóż. W dość późnym momencie przypomniało mi się, że Cesar jest królem i mieszka w pałacu, który jest pilnie strzeżony przez strażników o każdej porze. Wolałam nie ryzykować i nie próbować się tam przedrzeć. Nagle wpadłam na pomysł, zawołałam mojego przyjaciela, który niegdyś mi towarzyszył, podczas moich długich, samotnych wędrówek. Wysłałam go, aby przekazał wiadomość Cesarowi. Czarny kruk uczynił to, o co prosiłam. Czekałam z dala od Królestwa Aquilam, po upływie kilkunastu minut moim oczom ukazał się Cesar, pies był nieco zdyszany.
-Biegłeś? - zapytałam się po przywitaniu.
-Trochę, ciężko coś wymyślić przed strażnikami. - śmiał się - powiedziałem, że od ostatniego czasu doskwiera mi bezsenność i kaszel no i przez to mam potrzeby przebywania na świeżym powietrzu. - dodał uśmiechnięty, był nieco zaspany.
-Hahahaha, nieźle. Coś król zaczął się dosyć szybko starzeć. - zachichotałam.
-Hm, nie bądź tego taka pewna. Młody bóg. - westchnął głęboko i wywalił jęzor na wierzch.
-Zaraz się przekonamy. - odpowiedziałam, rzucając na niego chytre spojrzenie.
Nie wiem, co mi odbiło w tamtym momencie, ale pchnęłam go dwoma łapami i krzyknęłam "Gonisz". Skrzywił się, ale od razu po tym zaśmiał. Zaczęłąm uciekać, a on biegł za mną. Rzucaliśmy się po ziemi, śmiejąc się do rozpuku. Nie wiem, czy zdawaliśmy sobie sprawę z tego co robimy, zachowywaliśmy się jak młode psy, choć byliśmy już dorośli. Czułam się jak beztroskie szczenię bez żadnych problemów i obaw. Było wspaniale, nie liczyliśmy czasu. Po prostu bawiliśmy się, byliśmy wolni. Dawno nie odczuwałam takiego uczucia, on chyba też.

<Cesar?>

Od Cesara Cd Anksunamun

- Normalnie. Będziesz przychodziła tutaj porozmawiamy a potem idziemy spać i tyle.- Powiedziałem. Anksunamun uśmiechnęła się lekko.
- Zatańczysz dla mnie?- Zapytałem. Suczka uśmiechnęła się i spełniła moją prośbę. Jej ruchy były cudowne.
- Kto nauczył Cię tak tańczyć?- Zapytałem kiedy suczka usiadła obok mnie na łóżku.
- Ojciec wyłożył dużo na moją edukację. Wśród nauczycielek było dużo tancerek abym mogła uwodzić tańcem.- Powiedziała opierając się o moją pierś. Co dziwne nawet mi się to podobało. Anksuanmun nagle jednak podniosła głowę nieco się zarumieniwszy.
- Wybacz.- Powiedziała cicho.
- Nic się nie stało.- Odparłem uśmiechając się i jednocześnie lekko ją obejmując.
<Anksunamun?>

Od Herskeren CD Cesara

Popatrzyłam na smoka. Był tej samej wielkości co Alvise, ale na pierwszy rzut oka wydawał się być o wiele bardziej niebezpieczny. Jednakże  pamiętam jak ja pierwszy raz dotknęłam skóry mojego smoka i moment kiedy spotkałam go pierwszy raz. Teraz patrząc na Draco i Cesara wszystkie wspomnienia powracały. Pierwszy lot, pierwsze ujrzenie smoka... Tak jak ja z Alvise'm i Jormdar z Thorem Draco i Cesar stanowili teraz jedność.
- Zadowolony? - powiedziałam żartobliwie podchodząc do Cesara i na moment kładąc mu łapę na grzbiecie, jednak zaraz ją usunęłam. Uznałam, że to niestosowne.
- Bardzo.- odparł pies głaszcząc po łbie Draco. -  Co powiesz na wspólną przejażdżkę? - zapytał po chwili. Pokiwałam głową i wzleciałam w powietrze gdzie czekałam na Cesara i jego smoka.


<Cesar?>

Od Anksunamun Cd Cesar

Kiwnęłam smutnie głową. Cesar najwyraźniej to zobaczył bo podszedł do mnie.
- Coś nie tak?- Zapytał. Zastanawiałam się czy mogę mu powiedzieć. Może jeśli się dowie zgodzi się przyjąć prezent od mojego ojca. W końcu się przemogłam.
- W mojej krainie suczka należy od urodzenia do za mąż pójścia lub urodzenia pierwszego szczeniaka do ojca i ma on prawo zrobić z nią co ze chce. Jeśli postanowi podarować komuś córkę w prezencie to ona nie może się sprzeciwić bo ojciec srogo ją ukaże może ją nawet zabić. Podobnie jak w przypadku gdy prezent nie zostanie przyjęty.- Powiedziałam cicho.
- Amenhotep byłby do tego zdolny?- Zapytał Cesar podchodząc jeszcze bliżej.
- Jeśli by mu bardzo zależało...- Szepnęłam. Król kiwnął głową ze zrozumieniem.
- Będziemy udawać, że przyjąłem prezent.- Powiedział po chwili.
- Jak to?
<Cesar?>

Od Herskeren CD Skaperena

Podmuchu wiatru i to poczucie wolności było wspaniałe. Jednak nawet najwspanialsza bajka dopięta na ostatni guzik kiedyś się kończy. Moja też się kończyła. Leciałam właściwie do nikąd.
- Chodź, zaprowadzę Cię w ciekawe, zapomniane miejsce. - rzekł niespodziewanie Alvise co wywołało u mnie salwę myśli, podejrzeń a także lekkiego strachu. Jednak mimo moich pytań czy zakazów smok zapikował w dół i potem szybował nad dzrewami. Zauważyłam, że mój smok urósł znacznie od naszego pierwszego spotkania. Był chyba Z trzy razy większy niż poprzednio. Jednak mniejsza z tym. Alvise wylądował przed zatoczką o turkusowej wodzie i kamienistym dnie oraz wskazał mi skrzydłem drugi przeg. Zdziwiłam się, bo na drugim brzegu zobaczyłam Skaperena.


<Peren? 8) >

Od Cesara Cd Skaperen

Kiwnąłem głową i poszliśmy dalej. Zastanawiałem się czy uda mi się zgubić straże. Równie ciekawą kwestię stanowiło pytanie czy kiedykolwiek wypuściliby mnie gdzieś bez straży. Błagałem w myślach aby strażnicy spojrzeli gdzieś i, choć na chwilę, spuścili mnie z oczu. Moje błagania zostały najwyraźniej wysłuchane bo przy jednym z stoisk zatrzymali się na chwilę. Nie czekając aż spojrzą w moją stronę pognałem ile sił w przeciwnym kierunku. Udało mi się zgubić strażników i byłem bardzo ciekaw co zrobią gdy zorientują się że mnie nie ma.
<Skaperen?>
Ciężko było coś wymyślić...

Od Cesara Cd Herskeren

- Nie wiem... Zawsze mnie interesowały i do nich należy duża część mojego życia.- Stwierdziłem spoglądając na jednego z młodszych smoków, który niezdarnie próbował odebrać jakiemuś starszemu pobratymcy rybę.
- Jormdar twierdzi że powinienem znaleźć sobie smoka bo byłbym mniej marudny.- Uśmiechnąłem się. Nagle w dole dostrzegłem sylwetkę wuja, który szedł w stronę magmowego jeziora. Widziałem to już wcześniej i zawsze lubiłem patrzyć na to wydarzenie.
Znalezione obrazy dla zapytania red dragon- Chodź będzie się działo coś ciekawego.- Powiedziałem i skoczyłem w dół zbocza. Kilka chwil później staliśmy obok Jormdara. Wuj już od kilku chwil zajmował się przebudzeniem smoka. W końcu kiedy skończył intonować zaklęcia z stawu magmy wyszedł smok. Podszedłem do niego powoli. Coś przyciągało mnie ku wielkiej bestii. Obok smoka chwilę potem wylądował z głośnym rykiem Thor. Smok który właśnie się przebudził był niewiele mniejszy od niego. Prawdopodobnie różnica wiekowa wynosiła co najwyżej kilkaset lat. Położyłem łapę na pysku smoka który leżał koło mych łap. Chwilę potem rozbłysło jasnoniebieskie światło.
- Wiedziałem! Wiedziałem!- Krzyknął Jormdar.
- Co wiedziałeś?- Zdziwiłem się.
- Draco nigdy nie dał się nikomu dosiąść. Thor twierdził że czeka na wielkiego psa.- Powiedział Jormdar.
- Ten smok Cię wybrał.- Stwierdziła Herskeren.
<Herskeren?>

Od Skaperena CD Herskeren

Odprowadziłem suczkę wrokiem, przyglądając się jej jak wznosi się na swoim majestatycznym smoku i odlatuje w nieznane. Obiecałem sobie, że jeszcze jutro ją spotkam.
- To do zobaczenia Herskeren! - krzyknąłem na pożegnanie chociaż dobrze wiedziałem, że ona mnie nie słyszy. W odpowiedzi, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, smok Herskeren ryknął donośnie, jakby mi odpiwiadał. Wróciłem do siebie .


<Herskeren? Przecie sałatka już zrobiona, co ty chcesz mnie wygonić 8) >

Od Skaperena CD Cesara

Moja praca jets monotonna. (Super początek).Całymi dniami stałem przy bramie i pilnowałem by nikt nie wszedł. Ale cóż zrobić. Taka praca.
Dzisiaj miałem rozkaz by towarzyszyć któlowi Aquilam w spacerze. Przez dłuższy czas milczałem jednak po chwili Cesar przerwał grobową ciszę, jak i niezręczną sytuację.
- Powiedź mi Skaperenie... Jak ci się wiedzie? - spytał ni stąd ni zowąd.
- Bardzo dobrze, Panie... Niczego więcej mi nie porzeba. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.


<Cesar? Takie liche ;(>   

Od Herskeren CD Cesara.

Po skończonym treningu ruszyłam w stronę leża smoków. Mimo, że miałam już własnego to miło było popatrzeć na zupełnie inne smoki. Różniące się wielkością, kolorami, rodzajami płomieni oraz gatunkiem. Były zmoki wodne, ogniste, cieni. Ogólnie były różne. Weszłam w zarośla i zobaczyłam siedzącego na skale Cesara.
- Szukasz smoka dla siebie, nieprawdaż?- spytałam wywołując zaskoczenie na twarzy samca. - Często tu przychodzę i patrzę na te wszystkie smoki, które żyją swoim życiem. - dodałam uprzedzając jego pytanie.
- Nie wiem czy szukam, przyszedłem popatrzeć. Widok jest super. - odparł pies. - Mógłbym tu siedzieć całymi godzinami. - dodał spoglądając w błękitne niebo i rozmarzył się.
- To zupełnie tak jak ja. Uwielbiam tu przebywać. To jedyne miejsce, gdzie pomimo hałasu mogę się skupić.- rzekłam wodząc wzrokiem po smokach i ich jaskiniach. - Ale powiedź, chciałbyś mieć smoka? - zapytałam i oczekiwałam odpowiedzi. Wbiłam w Cesara swoje piwne oczy i czekałam.


<Cesar?>

Od Cesara

Obowiązki króla są niezwykle męczące. Dobra przeglądy wojskowe były jeszcze ciekawe ale siedzenie po kilka godzin dziennie w jednej pozycji wysłuchując skarg i narzekań poddanych a później uciekać strażnikom żeby pobyć trochę samemu nie jest już takie zabawne. Owszem mógłbym podarować władzę na kilka dni bratu ale wolałbym nie wiedzieć co bym wtedy zastał po powrocie. Wreszcie kiedy nie mogłem już wytrzymać w sali tronowej zająłem z siebie te wszystkie atrybuty królewskie i wyszedłem z zamku. Oczywiście nie dany był mi spokój bo wysłano za mną dwóch strażników.
<Skaperen dla odmiany?>

Od Herskeren CD Skaperena

Chcąc nie chcąc musiałam wracać do swojego domu. A przynajmniej skierowałam się w jego stronę, ponieważ uszłam tylko dwieście metrów i skierowałam się na zachód. Poszłam do Alvise'a, który czekał na mnie niedaleko domu Skaperena. Wsiadłam na niego i wzbiłam się w powietrze. Codzienna przejażdżka koi nerwy i pozwala się odprężyć. Nie odzywałam się ani słowem od czasu wyjścia z domu Skaperena.
- Może czas zaznajomić się z jakąś suczka, żeby nie było, że tylko z samcami gadasz. - grobową ciszę przerwał głos smoka.
- Być może. - odpowiedziałam, ale nie dodałam nic więcej. Alvise tylko westchnął ciężko i mruknął coś o tym, że ze mną nie można się w żaden sposób dogadać.
Być może.


<Skaperen? Miałaś robić sałatki ;-; >

Od Cesara CD Anksunamun

Poszedłem do swojej komnaty. Bal był nawet miłą odskocznią od codziennych obowiązków. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę!- Powiedziałem a w drzwiach pojawiła się suczka, która stała za Amenhotepem.
- Panie...-  Powiedziała i ukłoniła się. Zdziwiłam się bo nie miałem pojęcia o co chodzi.
- Co tu robisz?- Zapytałem zdziwiony.
- Jestem prezentem który ofiarował Ci mój ojciec.- Powiedziała i uśmiechnęła się lekko zza zasłony.
- Nie mogę przyjąć takiego prezentu.- Stwierdziłem.
<Anksunamun?>

Od Skaperena CD Herskeren

Usłyszałem polecenie i poszedłem do kuchni zrobić napoje. Dobiegałydo moich uszu dźwięki gotowanej wody, stuku filiżanek oraz drapania pazurami o podłogę. Te wszystkie dźwięki łączyły się w całość kompletnie przytłaczając mój zmysł węchu.
~*~
Po pięciu minutach przyniosłem dwe filiżanki i położyłrm je na stoliku. Herskeren wodziła wzrokiem po moim domu aż jej piękne piwne, z cieniem zielonej barwy, oczy zatrzymały się na mnie. Na jej barwnej twarzy pojawił się uśmiech, który odsłaniał białe kły. Odwzajemniłem ten gest i położyłem naczynia z napojem na stole. Herskeren zanużyła w swoim kubku różowy język i zaczęła pić.
~*~
Niestety każda wizyta kiedyś się kończy, więc chcąc, nie chcąt Herskeren musiała iść. Wyszła i skierowała się do swojego domu.


<Hersker? Huehue.>

Od Cesara CD Herskeren

Kiwnąłem Herskeren na pożegnanie. Postanowiłem poprzyglądać się dzikim smokom. Nic mi to nie szkodzi a widoki są ekstra. Poszedłem w stronę leża  smoków. Po kilku minutach siedziałem już na skale. Smoki siedziały w dole bawiąc się i siłując. 
- Chcesz sobie znaleźć smoka?- Usłyszałem głos Herskeren.
<Herskeren?>

Od Cesara CD Roxette

Dzień był nudny jak zawsze. Zastanawiałem się jak można codziennie zanurzać króla tymi samymi problemami? Ok problemy zwykłych mieszkańców były jeszcze poważne bo ot na przykład jeden z kowali został dotkliwie pobity przez lorda. Ten problem wydał mi się ważny więc od razu się nim zająłem. Jednak problem jednego z Lordów którego żona chciała pojechać na Terrę wydał mi się idiotyczny. Ciekawiło mnie czy poddani Delgada też mają takie problemy.
<Roxette?>

Od Herskeren CD Cesara

Spojrzałam na niebo usłane pierzastymi, postrzępionymi chmurkami. Przymknęłam oczy z rozkoszą, że to życie, które obecnie prowadzę jest prawdziwe. Nigdy nie czułam się lepiej.
- Gdyby ktoś Cię zapytał czy warto mieć smoka to co byś mu powiedzia? - z zamyślenia wyrwało mnie pytanie Cesara. Przez chwilę zamyśliłam się.
- Z całego serca i z czystą świadomością bym mu poleciła. Mimo iż smok wygląda strasznie to jest najlepsze zwierzę na świecie. A latanie to najwspanialsza rzecz w posiadaniu smoka. Można się poczuć wolnym od obowiązków i uspokoić się po ciężkim dniu. Zresztą doświadczyłeś tego. - powiedziałam uśmiechając się. Po chwili jednak usłyszałam karcące wołanie Jormdara. To znak, że mam stawić się natychmiast stawić się na szkoleniu.- Wybacz, muszę iść.- Zdołaam rzucić tylko.


<Cesar?> 

Od Anksunamun Cd Cesar

- Ruszajcie się. Już jesteśmy spóźnieni.- Warknął Amenhotep wychodząc z portalu. Biegliśmy w stronę zamku w dużym nie ładzie. Po kilkunastu minutach byliśmy już wśród biesiadników.
- Pozwól panie że złożę Ci dar z okazji twoich urodzin.- Powiedział ojciec a muzyka natychmiast się zmieniła. Ćwiczyłyśmy to już tyle razy i nie było możliwości aby coś nie wyszło. Wraz z innymi suczkami rozpoczęłyśmy nasz taniec. Kiedy skończyłyśmy na sali ozwały się brawa.
- To zaiste wspaniały prezent.
- Taniec nie był sam w sobie prezentem.- Powiedział ojciec kłaniają się królowi.  Całą biesiadę przeciwdziałania obok Amenhotepa.
- Idź do komnaty króla i pokaż mu mój prezent.- Powiedział.
<Cesar?>

Od Roxette CD Cesara

Dzień minął raczej spokojnie. Sumiennie wykonywałam swoje obowiązki, choć miałam problem ze skupieniem się. Wraz z innymi łowcami chodziliśmy po puszczy, tropiąc, w poszukiwaniu potencjalnych zdobyczy. Niestety, mimo, że przeszliśmy spory kawał nie mogliśmy nic znaleźć. Zwierzyna najwyraźniej uciekła. Zza potężnych drzew wyłonił się nam Król Ulv, Delgado wraz z dwoma strażnikami.
-I jak idzie tropienie? - odparł poważnie, podnosząc swój potężny łeb.
-Nie możemy znaleźć tropu, Panie. - odparł jeden z łowców, bardzo zażenowanym tonem. - Ale to nic, zaraz znów idziemy jeszcze głębiej w las szukać jakiejś zwierzyny. - dodał dumnie.
-Oh, nie musicie. Odpuście sobie, niedawno upolowaliście dwa potężne łosie. Dziś też będzie co jeść. Odpocznijcie, szukanie na siłę nie przyniesie żadnych skutków. - zaśmiał się.
 Bardzo lubiłam Delgada, cieszyłam się, że on właśnie jest naszym królem. Uważałam, że jest bardzo mądry, ale i dobry, chociaż mimo to czułam przed nim respekt.
-Roxette, coś ciebie gryzie? - król zupełnie niespodziewanie spojrzał się w moją stronę, musiał zauważyć moje zamyślenie i lekkie podenerwowanie.
-Nie, skądże Wasza Wysokość. - uśmiechnęłam się.
-A może masz pchły? - zasugerował z ciepłym uśmiechem, dla żartów oczywiście.
Zaśmiałam się tylko. Po tym Delgado dumnie się z nami pożegnał i odszedł. Po tym słyszałam trochę kiepskich docinków od łowców na temat mojego zamyślenia, ale uśmiechałam się tylko. Nie chciało mi się im odpowiadać. Zastanawiałam się, co u Cesara. Dzień minął mi bardzo szybko. Nastała noc, warunki atmosferyczne były okropne. Lał deszcz, wiatr wiał równie mocno. Poczułam zwątpienie w to, że jeszcze kiedyś zobaczę Cesara, choć nie traciłam nadziei.

<Cesar?>

Od Cesara CD Herskeren

-Jak Ci się podoba wśród jeźdźców?- Zapytałem. Suczka spojrzała na mnie.
- Jest fajnie. Jormdar jest wymagający podobnie jak jego smok ale jest fajnie.- Stwierdziła po chwili.
- O tak Jormdar jest wymagający.- Przytaknąłem.
- Gdyby ktoś Cię pytał czy warto mieć smoka co byś mu powiedziała?- Zapytałem patrząc w niebo.
<Herskeren?>

Od Cesara CD Roxette

Wróciłem do zamku. Oczywiście panował już nie mały rozgardiasz. Kryłem się w korytarzach przed wzrokiem poszukujących mnie strażników. Z jednej strony te ucieczki z zamku nie były szczególnie trudne wystarczyło wyjść z pokoju odpowiednio wcześnie i właściwie był spokój. Nagle zza rogu wychynął rozbawiony Mircza.
- Co tak Cię bawi?- Zapytałem.
- Nic tylko łatwość z jaką znikasz z zamku.- Powiedział. Kiwnąłem głową i poszliśmy do sali tronowej. Oczywiście wszyscy byli zdziwieni że Mirczy udało się mnie znaleźć. Przeszedłem do moich obowiązków zastanawiając się co porabia Roxette.
<Roxette?>

Od Herskeren CD Skaperena

Przez chwilę patrzyłam na Skaperena trochę jakby był jakimś marnym kabaretem na programie TVP Rozrywka. Jednak on patrzył na mnie wyczekująco swoimi głębokimi bursztynowymi oczami i raz po raz powtarzał pytanie tym swoim akstamitnym, ale i potężnym głosem. Wiatr targał jego śnieżnobiałą sierść, na której pojawiały się malutkie kropelki wody. Strzygł uszami, a jego ogon unosił się i opadał w rytm oddechu. Wodziłam wzrokiem po jego ciele uporczycie licząc pozytywy i negatywy tego, że wpadnę i zobaczę jego dom. Słońce wznosiło się powoli na wschodzie oraz rzucał swoje małe promyki na moją twarz na moment oślepiając mnie. To wszystko działo się w przeciągu trzydziestu sekund.
- No dobra, prowadź, Skaperenie. - posiedziałam w końcu, a pies ruszył na północ. Poszłam za nim.
~Po dziesięciu minutach~
Dotarliśmy do domu psa. Pokoiki miał schludnie urządzone, wszystko pięknie, ładnie. Usiadłam przy kamiennym stole.
- Co podać? Kawy, herbaty, herbaty z miodem, wody z sokiem z dzikiej róży a może soku malinowego? - spytał pies opierając się łokciem o stolik.
- Herbaty poproszę. - powiedziałam co było szczególnym osiągnięciem dla mnie, ponieważ żadko mówiłam "proszę".


<Skaperen? Szorować, robić sałatki 8) >

piątek, 30 grudnia 2016

Od Skaperena CD Herskeren

Skierowałem się w kierunku zatoczki, którą mijałem po drodze tam, gdzie stałem przed chwilą. Herskeren podążyła za mną nie wiedząc gdzie, ani po co, idę. Droga mijała w milczeniu, ale czego tu się spodziewać po kilku minutowej przechadce. W końcu stanąłem nad zatoczką i podziwiałem jej kamieniste dno. Woda była krystalicznie czysta, więc spokojnie zanużyłem w niej swój pysk i zacząłem pić. Hersker przez chwilę patrzyła na mnie jak na idiotę, jednak w końcu jej wyraz twarzy złagodniał i stanęła niedaleko mnie. Spojrzałem na przestrzeń za nią. Zauważyłem, że w zaroślach czai się sylwetka smoka. Jednak nie bałem się, ani nawet nie byłem zaskoczony. Wiedziałem, że suczka stojąca obok mnie jest jeźdźczynią smoków. Od kogo? Od Cesara.
- Herskeren, a może wpadniesz do mnie? Tak na zapieczętowanie naszej znajomości? - spytałem dosyć nieśmiało.


<Hersker? Teraz ty, natychmiast, odpisujesz 8) >

Od Herskeren CD Cesara

Z samego rana poszłam, raczej poleciałam, do zamku jeźdźców by stawić się na trening. Gdy dotarłam na salę rzuciłam okiem na rozpis ćwiczeń. Dzisiaj standardowo. Ćwiczenie ataku, ewolucji w powietrzu oraz ćwiczeniowy pojedynek. Nic trudnego.
- A co ty się taki ciekawy zrobił? - z zamyślenia wybudził mnie głos mojego Mistrza. Momentalnie odwróciłam głowę w stronę końca sali. Ku mojemu niewielkiemu zdziwieniu zobaczyłam Cesara. Podszedł do mnie i do mojego smoka i stanął obok patrząc na plan ćwiczeń. Chwilę postaliśmy tak nic do siebie nie mówiąc.
- Czas na ćwiczenia! Herskeren, przygotuj się. - zabrzmiał głos Jormdara. Ponownie odwróciłam głowę i, ku mojej radości, musiałam stawić się na środku sali tym samym wybawiając się z niezręcznej sytuacji.
Trening minął szybko i pomyślnie. Po zakończonych ćwiczeniach wyszłam z Alvise'm i Cesarem na dwór.


<Cesar? >

Od Herskeren CD Skaperena

Poszłam sobie z rana do lasu by upolować coś na śniadanie. Być może sarnę, albo zająca? Nigdy nie wiedziałam co mi wpadnie w łapy. Nagle moim oczom ukazał się biały samiec Owczarka szwarcarskiego. Stał i najwyraźniej nie wiedział cco robić. Mimowolnie do niego podeszłam.
- Witaj, jestem Skaperen De Joghtam, nowy w królestwie Aquilam. Jak masz na imię, młoda damo?- spytał samiec z urzekającym i szarmanckim uśmiechem. Zmierzyłam go wzrokiem.
- Herskeren Av Drommer. - odpowiedziałam obojętnym tonem. - Miło mi. - skłamałam w żywe oczy.
- Masz ochotę się gdzieś przejść? - spytał ponownie Skaperen. Niechętnie pokiwałam głową. Samiec ruszył w przeciwnym kierunku, gdzie były zwrócone nasze pyski.


<Skaperen? Mówiłam, że odpiszę ;) >

Od Roxette CD Cesara

-Tak, więc cześć. - uśmiechnęłam się, zmierzając w kierunku domu.
Chciałam się zapytać o syna Cesara, jednak stwierdziłam, że ten temat zostawię na później. Cóż, zadowolona wróciłam do Ulv. Nazajutrz wstałam wcześnie, mając w planach upolować coś dla króla. Poszłam głęboko w puszczę, licząc, że uda mi się coś wytropić. Skupiłam się i zaczęłam węszyć, szukając jakiegoś świeżego tropu. Zwarta chodziłam w kółko z nosem przy ziemi, a zza pnia wyskoczył Cesar.
-Co ty tu robisz? - stanęłam osłupiała.
-Jest rano, mam chwilę od obowiązków królewskich. Co u ciebie? - spytał. Widziałam, że był bardzo zadowolony.
-W porządku, próbowałam coś upolować. - odparłam i nieco się otrząsnęłam.
-Ah, to nie przeszkadzam. I tak pewnie wkrótce będę musiał iść, służba wzywa. - odparł dumnie.
-Nie przeszkadzasz. - zachichotałam.
-Coś cię śmieszy? - zapytał się, był nieco zmieszany.
-Oh, skądże. To ujmujące, z jaką dumą przystępujesz do roli bycia królem. - uśmiechnęłam się.
Pies milczał, ale odwzajemnił uśmiech i wywalił ogromny jęzor. Wszystko było takie naturalne, w ogóle nie czułam, że rozmawiam z wielkim władcą, tylko ze zwykłym kumplem.
-W ogóle ten pies, co wczoraj no... To twój syn? - zapytałam.
-Oh, tak. To Mircza. - powiedział dumnie.
-Rozumiem, potężne psisko. - uśmiechnęłam się, jednak wciąż w myślach próbowałam odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: Gdzie jest matka Mirczy?
Cesar spostrzegł moje zmieszanie i domyślił się, że myślę kim jest lub była suczka, z którą ma Mirczę. Po chwili namysłu rzekł spokojnie:
-Sam wychowałem Mirczę w absolutnej tajemnicy. Jego matka uwiodła mnie, tylko i wyłącznie dla władzy. Przebiegła. Porzuciła naszego syna, po tym, jak oznajmiłem jej, że się z nią nie ożenię. Po tej sytuacji zniknęła bez śladu. - powiedział.
-Rozumiem, nie musiałeś tego mówić, to mogło być dla ciebie trudne. Biedny Mircza, szkoda, że trafiłeś na tak podłą sukę. Nie martw się tym jednak, masz w końcu syna, który jest naprawdę wspaniały. - uśmiechnęłam się.
-Dziękuję za te słowa, to bardzo miłe. -odparł Cesar.
 Chwilę rozmawialiśmy, przechadzając się po lesie, który tak bardzo szumiał. Kochałam ten szum i leśny zapach. Był on najlepszym lekarstwem na moją duszę. Upłynęła chyba z godzina, po czym się ocknęliśmy. Każdy z nas musiał wracać do swoich, obowiązki wzywały. Zastanawiałam się, czy jeszcze zobaczę Cesara...

<Cesar?>

Od Skaperena

Kolejny nudny dzień. Kolejny dzień przepełniony tymi samymi czynnościami, które robimy codziennie. Kolejny dzień,  w którym nic się nie dzieje. Poranne czynności zostają takie same jakie było wczoraj, przedwczoraj, tydzień temu... Jednak moje myśli zostały zmanipulowane przez jedną osobę, która jeszcze nigdy się do mnie nie odezwała, ale wiedziałam, że ją kocham. Tylko czy to jest prawdziwe uczucie czy tylko chwilowe zauroczenie...?
 Nie wiem... I niech mi pozwolą być w krainie marzeń i złudzeń. Niech pozwolą mi się dalej łudzić, że to prawdziwa miłość.
 ~*~
Co to pasja?
Praktycznie rzecz biorąc to sama nie jestem pewna. Może to takie wyrywające się uczucie, które nie pozwala nam myśleć o niczym innym niżeli o temacie jej pasji? A może jednak to takie cichutkie stwierdzenie wewnątrz naszego umysły, które tylko w wybranych przed nas sytuacjach uwalnia się i daje znać o swojej obecności? Tyle pytań a na żadne nie ma jakiejkolwiek odpowiedzi...
Ja nie mam pasji. Żadnej. Dlaczego? Nie miałam sposobności jej w sobie odkryć.
A może pora to zmienić...?
~*~
Wstałem rano, zjadłem skromne śniadanie i wyszedłem na dwór. Chodziłem i chodziłem po ziemi należącej do Aquilam. Wszedłem w las, polankę ażw końcu znalazłem się niedaleko granicy z Ulv. W oddali po przeciwnej stronie, w lesie po stronie Aquilam zobaczyłem suczkę.


<jakaś suczka?>

Przełożona Swatek Aquilam - Lunaver Afrodyta Wenus z rodu Dragomir

Imię: Lunaver Afrodyta Wenus z rodu Dragomir
Wiek: 2 lata
Płeć: Suczka
Królestwo: Aquilam
Stanowisko: Przełożona Swatek
Charakter: Lunaver jest miłą i pomocną suczką. Niestety zdarza jej się nie rozumieć słowa "nie" i wtedy zawsze dopina swego. W gruncie rzeczy jest jednak spokojna, opanowana i ułożona. Zdarzają się jej głupawki czy też nagłe zmiany nastroju ale zazwyczaj w takich chwilach rozbawia towarzystwo i rozluźnia spiętą atmosferę. Ma w zwyczaju chodzić własnymi ścieżkami i choćbyś nie wiem co robił nie zmienisz jej toku myślenia. Raczej nie miesza się w spory a jeśli już to stara się je zażegnać. Wracając do osiągania swoich celów Lunaver jest w tym bardzo wytrwała i naprawdę ciężko jest jej przeszkodzić w wykonywaniu obowiązków, które swoją drogą bardzo lubi. No jakże by miało być inaczej z suczką której drugim imieniem jest Afrodyta?
Aparycja:
Rodzina:

  • Velkan Tyberiusz Maximus z rodu Dragomir - Ojciec
  • Alkmena - Matka
  • Demon - Starszy brat
  • Cesar Rheagar Omenor z rodu Dragomir - Tego chyba wszyscy znają? Król i przyrodni brat

Zakochana w: Jakoś nikt jej się nie spodobał
Partner: Brak
Ex: Byli jacyś nic nie znaczący panowie
Potomstwo: Nie zdarzyło się
Historia: Urodziła się jako owoc romasu ojca i jednej z jego służoncych. Nie była pierwszym dzieckiem tej pary ale no cóż bywa. Ojciec ją uznał i tyle. Żyje chwilą obecną. ( historia się wydłuży jutro/po jutrze)
Autor: Bukefallos

Od Cesara CD Herskeren

Wróciłem do zamku. Oczywiście panował straszny rozgardiasz. Postanowiłem wykorzystać sytuację i wymknąłem się cicho z budynku. Pobiegłem do zamku jeźdźców smoków. Jormdar siedział z Thorem dyskutując o czymś żwawo. Pies dodatkowo czyścił ostrze miecza. W tle Herskeren ćwiczyła walkę. Podszedłem do wuja.
- Jak jej idzie?- Zapytałem.
- A co ty się taki ciekawy zrobił?- Zapytał. Wzruszyłem ramionami i wraz z jeźdźcem i smokiem spojrzałem w stronę placu ćwiczeń.
<Herskeren?>

Od Cesara Cd Roxette

- Ani trochę.- Stwierdziłem uśmiechając się. Wreszcie znalazłem osobę która nie traktowała mnie jak króla. Owszem był Mircza jednak dla niego byłem ojcem i traktował mnie jak ojca, był Delgado, który traktował mnie jak przyjaciela jednak i on i ja jesteśmy królami no i był Jormdar który zawsze traktował mnie jak syna no i miał smoka a przecież z smokiem się nie zadziera. Ona wreszcie widziała we mnie zwykłego psa, który był wart aby zaszczycić go rozmową. Nagle coś zaszeleściło w krzakach a po chwili wyszedł z nich  Mircza.
- Tato co tu robisz? Wszyscy strażnicy Cię szukają. Wracaj bo dostaną zawału.- Mruknął.
- Powiedz im że jestem na spacerze i mają mnie nie szukać.- Powiedziałem i dałem mu znak żeby odszedł.
- Chyba będziesz musiała się zbierać... Co prawda nie spodziewam się żeby zaraz wpadła tu jakaś ilość strażników ale przezorny zawsze ubezpieczony.
<Roxette?>

Od Roxette CD Cesara

-W Królestwie Ulv. - odparłam dumnie, uśmiechając się.
Cesar skrzywił się, zaczął unikać kontaktu wzrokowego. Widać było, że coś się dzieje, zatem postanowiłam się dowiedzieć, o cóż chodzi.
-Wszystko w porządku? - zapytałam, wciąż starając się uśmiechać.
-Tak, jak najbardziej.  - ewidentnie udawał, od razu udało mi się to wyczuć.
Skrzywiłam się, po czym opuściłam łeb w dół. Posmutniałam. Miło mi się z nim rozmawiało, ale chyba nie podobało mu się moje pochodzenie.
-To ja pójdę, nie musisz mnie odprowadzać. - westchnęłam ciężko i odwróciłam się.
Wiedziałam, że pies się zastanawia, ale ostatecznie mnie zatrzymał. Chwilę myślał, co powiedzieć. Po krótkim momencie namysłu rzekł:
-Ja jestem z Aquilam. Jestem tam królem. - opuścił wzrok w dół.
Otworzyłam szeroko oczy, robiąc krok w tył. Zdziwiłam się.
-Em..yy..oyy..ayy - nie mogłam się wysłowić - W takim razie kłaniam się nisko, przyszłam tutaj w pokoju, nie mam żadnych złych zamiarów, ale chyba mój czas. - sympatyczna rozmowa przeobraziła się w sprzedawanie suchych faktów, które jeszcze przysporzyły mi wiele nerwów.
-Nasze królestwa rywalizują, to fakt, ale nie zamierzam się kłócić ani nic w tym stylu. Wydajesz się całkiem sympatyczna. - mimo dziwnej sytuacji pies uśmiechnął się, co sprawiło, że trochę się rozluźniłam.
-Dziękuję, Ty również. Nikt nie powinien dowiedzieć się o naszym spotkaniu. - zaśmiałam się.
-No lepiej nie, choć nie powinno się mieć tajemnic przed stadem - odparł dumnie - ale można zrobić wyjątek. Myślę, że dzisiejsza sytuacja była tego warta. - puścił mi oczko.
Zaczęliśmy rozmawiać, dogadywaliśmy się bardzo dobrze. Nie czułam się, jakby był królem. Większość władców, z jakimi miałam do czynienia byli oschłymi egoistami, którzy nie zważają na innych. On był inny, emanowało od niego pewne ciepło, które bardzo ceniłam.
-A ty, kim jesteś? Też królową, księżniczką? - zaśmiał się.
-Emm.. - odeszłam od niego, nieco posmutniałam i spuściłam głowę. - Łowcą, poluję. W stadzie jestem od niedawna. - odpowiedziałam. - Chyba ci nie dorównuję. - dodałam.
-Nie martw się tym. - rzekł, po czym spojrzał się w moje smutne oczy. Od razu zrobiło mi się cieplej, poczułam się pewniej. Do tego byłam doceniona.
-Na pewno Ci to nie przeszkadza? - spytałam się, wciąż czując niepewność.

<Cesar?>

Od Cesara Cd Roxete

Wyjście na nocny spacer nie było złym pomysłem. Przede wszystkim wyrwałem się strażom i miałem chwilę tylko dla siebie. Zastanawiałem się jak mojemu ojcu czy też dziadkowi  udawało im się wyrywać do kochanek. Może to ja jestem jakimś wybrakowanym egzemplarzem? Dobra zgoda nie jestem jak większość psów z mojego rodu. Jedynej "przygody" jak mogę określić to co się stało między mną i Menorą po prostu się wstydzę. Nie to że wstydzę się Mirczy bo gdyby nie on to bym chyba zwariował. Z suczkami wolałem utrzymywać czysto koleżeńskie relacje.
- To gdzie mieszkasz? Może bym Cię odprowadził?- Zaproponowałem.
<Roxette?>

Od Roxette

Nastała noc. Wpatrywałam się w niebo, zaciekawiona uważnie i z wielkim skupieniem przyglądałam się małym, świecącym gwiazdom, które dzisiaj zdobiły niebo wyjątkowo. Czułam wewnętrzny spokój. Wreszcie odnalazłam stado, które mogłoby być kochającą, prawdziwą rodziną. Nic mi tutaj nie zagrażało, w końcu nie dręczyło mnie nieprzyjemne uczucie, że coś się może stać. Noc była taka spokojna, lekki szum lasu to idealnie ukojenie dla duszy. Puszcza w ciemności wydawała się być nieco straszna, ale była piękna. Zza dnia, zarówno jak i w nocy. Położyłam się na plecach na miękkiej trawie, gwiazdy odbijały się w moich oczach. Westchnęłam głęboko. Czułam się cudownie, byłam wyciszona. Rozmyślałam, błądząc po przeróżnych myślach i trudnych pytaniach. Mój relaks przerwał szelest zza krzaków. Natychmiast się zerwałam, lekko podnosząc uszy i uważnie nasłuchując. Ktoś się zbliżał, na duże odległości potrafiłam wyczuć czyjąś obecność. Zauważyłam, że coś się czai. Z krzaków wyskoczył pies, jedyne co widziałam to jego błyszczące ślepia. Wyciągnął kły, zmierzał w moim kierunku, chciał na mnie naskoczyć. Ja również się wypięłam, chcąc być w gotowości w razie bójki. Ku memu zdziwieniu, pies w ostateczności się zatrzymał.
-Przepraszam, myślałem, że to jakieś zwierzę lub obcy, ale poznaję Ciebie. Jesteś od nas, przepraszam jeszcze raz za ten naskok. - mówił zdziwiony.
-Nic się nie stało. -  zachichotałam.
Przeszliśmy się kawałek, całkiem miło nam się rozmawiało.

<Ktoś?>

Od Herskeren CD Cesara

Jezuuu, jak mi się nudzi, ni ma nic w tej telewizji ;-;
~*~
Przejażdżka pozwoliła trochę wyluzować się zarówno mi, jak i pozostały przedstawicielom płci męskiej. Ogólnie mówiąc - była fajnie. (Co z tego, że w ogóle nie rozmawialiśmy).
- Dziękuję za przejażdżkę i pomoc w uspokojeniu się. - usłyszałam głos samca. Wzdrygnęłam się mimowolnie i wybudziłam z transu rozmyślania.
- Nie ma za co. - odpowiedziałam z cieniem uśmiechu. - Jakbyś potrzebował jeszcze jednej przejażdzki jako lek na nerwy to wiesz gdzie mnie szukać. (Tak propo to w domie Herskeren albo na treningu ;>)- dodałam po chwili myślenia. Po minie Cesara wywnioskowałam, że jest wdzięczny. Po tych moich słowach odleciałam.


<Cesar?>



Łowca Ulv - Roxete

 
Pinterest
Imię: Roxette, zdrobnienie: Roxi
Wiek: 2 lata
Płeć: Suczka
Królestwo: Ulv
Stanowisko: Łowca
Charakter: Roxette ma dosyć nietypową osobowość. Przede wszystkim cechuje ją dobre serce. Jest w stanie wiele wybaczyć, pomoże każdemu. Za swoimi przyjaciółmi zawsze stanie murem, nigdy ich nie wyda - za wszelką cenę. Uwielbia towarzystwo innych, często się śmieje i żartuje, bywa nieco sarkastyczna. Umie powiedzieć "kocham, przepraszam, żałuję, wybaczam". Co do swoich uczuć jest szczera, nikogo nie okłamała. To czuła, troskliwa suczka, która ma potrzebę miłości - musi się mieć o kogoś troszczyć, chociaż na początku może udawać niedostępną i niezależną. Nie od razu się otwiera, trzeba, do niej dojść, aby przestała być zamknięta w sobie. Lubi być w centrum uwagi, jest skłonna do zwracania jej na siebie. Czasem potrzebuje wsparcia i ciepłych słów, które bardzo jej pomagają. Miewa huśtawki nastrojów - z stanu euforii może stać się nagle smutna, no i na odwrót. Bywa zazdrosna o tych, na których jej zależy. Ma dar przekonywania, dużo psów jej ulega. Umie się zorganizować i zachować zimną w krew w nieciekawych sytuacjach. Dogada się z każdym. Oprócz tego jest zwariowana, czasem nie zachowuje się tak, jak powinna, ale za to się ją właśnie kocha - spontaniczność oraz dobro, którym od niej bardzo emanuje.
Aparycja:

  • Rasa: Nova Scotia Duck Tolling Retriever
  • Wzrost: 47 cm
  • Waga: 16m, 5 kg
  • Głos: https://www.youtube.com/watch?v=PwOYTt7Y-Uc - Jasmine Thompson
  • Kolor futra: Rudy z białymi elementami

Rodzina: Nie ze sfory:

  • Matka: Suzanne [nie żyje]
  • Ojciec: Apollo [ślad po nim zaginął]

Zakochana w: Jak na razie, w nikim.
Partner: brak
Ex: -
Potomstwo: brak
Historia: Na tym świecie w ogóle nie miało być Roxi. Jej matka i ojciec byli zupełnie z innych rodów, które wcale nie darzyły siebie sympatią. Prowadziły ze sobą krwawe wojny. Pewnego dnia, zupełnie przez przypadek córka wodza rodu Hearted oraz syn przywódcy rodu Eden zapoznali się. Między nimi rozkwitło silne uczucie, które jednak nie miało szans na przetrwanie przez odwieczne spory. Suzanne, matka Roxette zaszła w ciążę z Apollem. Gdy na świat przyszły dwa różne szczenięta, obydwa rody poznały prawdę. Suzanne wraz z jednym ze szczeniąt została okrutnie zamordowana, a Apollo zdołał uciec. Zostawił Roxette u starej, mądrej lisicy i sam odszedł, gdyż wiedział, że rody wciąż będą go szukać i niegdyś usiłują zamordować. Aby nie sprowadzać niebezpieczeństwa na córkę odszedł w nieznane. Gdy Roxi dorosła, stara lisica odeszła z tego świata. Suczka, poznając całą prawdę natychmiast uciekła z domu lisicy i dotarła tutaj, do tego właśnie stada.
Autor: howrse: adcivilly

czwartek, 29 grudnia 2016

Od Cesara

Kolejny nudny dzień miałem za sobą. Nie różnił się on prawie wcale od wczorajszego. Ot i pobudka o siódmej, śniadanie i do późnych godzin popołudniowych siedzenie w sali tronowej wysłuchując pretensji lordów i poddanych. Ci drudzy przynajmniej przychodzili z ważnymi sprawami a lordowie z sprawami niezwykle błahymi. Takie wizyty lordów były niezwykle męczące. Położyłem się do łóżka i czekałem aż zasnę. Nagle jednak drzwi otworzyły się z hukiem i do mojego pokoju wszedł jeden z moich doradców.
- Ile razy mówiłem żeby pukać do drzwi zanim je otworzycie. Czy nie mam prawa do odrobiny prywatności?- Zapytałem.
- Wybacz panie... Chciałbyś coś dodać do jutrzejszego balu z okazji twoich urodzin?- Zapytał.
- Nie. Teraz chcę tylko się wyspać.- Mruknąłem i wyprosiłem doradcę. Rano można by powiedzieć że dzień zaczął się normalnie jedyną różnicą były życzenia składane mi przez mijające mnie psy. Królem byłem dopiero od kilku miesięcy ale poddani już mnie lubili. Cały dzień znów spędziłem na słuchaniu narzekania lordów. W końcu skończyły się godziny urzędowania i wszyscy udali się na bal. Po jakimś czasie delegacje skończyły składać ni życzenia i rozpoczęły się tańce. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł przez nie przywódca rodu Abu Simbel Amenhotep III w towarzystwie dość pokaźnego dworu.
- Witaj Wasza Wysokość. Wybacz mi to spóźnienie ale moi magowie mieli problem z otwarciem portalu.
- Oczywiście rozumiem. - Stwierdziłem. Spojrzałem na Amenhotepa i otaczające go psy. Nagle za plecami psa dostrzegłem jakąś suczkę. Nie byłem w stanie dokładnie się jej przyjrzeć bo jej pysk był ukryty za jedwabną zasłoną. Wtedy Amenhotep przemówił.
<Anksunamun?>

Królewska Małżonka Aquilam - Anksunamun Nefertari Hatszepsut z rodu Abu Simbel/Dragomir

http://orig06.deviantart.net/ae8d/f/2016/003/3/2/20151202_untitled__467_of_494__by_blackmaster111-d9mkvhx.jpg 
blackmaster111
Imię: Anksunamun Neferatri Hatszepsut z rodu Abu Simbel/Dragomir
Wiek: 3 lata
Płeć: Suczka
Królestwo: Aquilam
Stanowisko: Królewska Małżonka
Charakter: -w budowie-
Aparycja: 
  • Rasa: Owczarek belgijski Groenendael
  • Wzrost: 62 cm 
  • Waga: 25 kg 
  • Głos: -dośle-
  • Kolor futra: Czarne
Rodzina: 
  • Amenhotep III - Ojciec zawsze go słuchała i była mu posłuszna. 
  • Iset - Najpiękniejsza z suczek zamieszkująca tereny rodu Abu Simbel i jednocześnie matka Anksunamun. 
Zakochana w: Cesar... jedyna, prawdziwa i wieczna miłość. 
Partnerka: Cesar Rheagar Omenor z rodu Dragomir
Ex: ---
Potomstwo: ---
Historia: No więc zacznijmy tą nieciekawą a może i ciekawą opowieść. Więc Anksunamun urodziła się w ciekawych okolicznościach. Jej ojciec chciał zawrzeć korzystny sojusz z królestwem Aquilam i postanowił sprezentować następcy tronu coś co w tradycji Abu Simbel nie było czymś dziwnym a mianowicie własną córkę. Amenhotep jednak nie chciał oddać pierwszej lepszej lecz najpiękniejszą. Tak więc wraz z Iset Amenhotep spłodził Anksunamun. Od początku jej życia otoczono ją opieką. Na każdym kroku młodej księżniczce rodu Abu Simbel towarzyszył zastęp nauczycielek i nałożnic jej ojca. W ciągu 3 lat prawie nigdy nie miała czasu dla siebie. Pewnego dnia ojciec uznał że jest już gotowa aby mogła zostać podarowana nowemu królowie Aquilam - Cesarowi. Amenhotep przybył z córką na bal z okazji urodzin króla i podarował mu Anksunamun. 
Autor: Anksunamun 

Od Autumn do Delgado.

Zima. Według mnie, to jedna z piękniejszych pór roku, jakie mogą istnieć. Może i jest zimno, ale krajobraz całkowicie się zmienia. Drzewa są lekko przysypane białym puchem, podobnie jak krzaki, czy inne rośliny. Najładniej wyglądają choinki, ale to tylko moje zdanie. Dreptałam sobie jakąś ścieżką, i podziwiałam piękne tereny królestwa Ulv. Wiatr lekko rozwiewał moją sierść. Ja, rozkoszowałam się ciszą i spokojem, panującym dookoła. Pewnie spytacie, gdzie szłam? Po co? Otóż, codziennie po porze obiadowej, spotykam się z moim bratem - Mirczą. Nikt nie może o tym wiedzieć, w tedy osądzono by nas o zdradę, ale my nie spotykamy się po to, aby opowiadać sobie nawzajem o taktykach i planach naszych królestw. Jak za każdym razem, mieliśmy zobaczyć się pod wielkim drzewem, w miejscu , które jest nazywane "trzecią Terrą". Do tego miejsca można przedostać się tylko portalem.   Na szczęście nie ma tam strażników, praktycznie nikt tam nie chodzi, więc nie mamy z niczym problemów. Szłam w stronę portalu schowanego pomiędzy drzewami, ale coś mnie zatrzymało. Dziś, plany pokrzyżował mi nasz kochany król - Delgado Aaron Octavius. Wyłonił się zza krzaków, i zasłonił mi dalszą drogę na spotkanie. Spojrzał na mnie dumnym wzrokiem, i wypiął pierś. Zmusiłam się do małego ukłonu, w końcu to nasz władca. Był ode mnie wyższy, i to dużo wyższy. Prawie zasłaniał mi piękne, zimowe słońce, które do tej pory ogrzewało moje zmarznięte ciało.
- Gdzie idziesz? - Zapytał unosząc jedną brew w górę.
- Eeee...Em...- Jąkałam próbując wymyślić jakieś sensowne wyjście z tej sytuacji. - Teoretycznie, to nigdzie. Szukałam jakiegoś pożywienia.
Samiec przewrócił oczami, i przekręcił kilka razy głową.
- W takim razie, pójdziesz ze mną. - Rzucił i odwrócił się na pięcie. - Będziesz dziś mi towarzyszyć w obchodzie.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, po co w ogóle mam mu towarzyszyć, ale nie mogłam się nie zgodzić. No cóż, Mircza może poczekać. Ruszyliśmy ścieżką.
- Jak ci się tu podoba, Autumn? - Zapytał przerywając głuchą ciszę.
- Jest dobrze, nie narzekam. - Mruknęłam ponownie wbijając wzrok w ośnieżone drzewa.


Delgado?

Od Cesara Cd Herskeren

Smok wzleciał w powietrze. Kilka chwil potem zwierzę kołysało się już ponad chmurami. Wysoko nad ziemią panował nie zmącony spokój. Może Jormdar ma rację i powinienem znaleźć sobie smoka. Po jakimś czasie wylądowaliśmy na ziemi.
- Dzięki za przejażdżkę i pomoc w uspokojeniu się.- Powiedziałem do suczki.
- Nie ma za co.- Odparła.
<Herskeren?>

Doradca Aquilam - Anubis Del White

Imię: Anubis Del White Jego imię wywodzi się od egipskiego boga. Oczywiście jak każdy inny pies posiada pełno pseudonimów i ksywek, ale jedyna jakiej używa to - Anu. Czasem ktoś użyje jego ksywki "Biały" , albo "Raca".
Wiek: Zawsze ktoś mówi "2 lata", albo "2 wiosny" . Będę oryginalny. Anubis ma dwie zimy.
Płeć: Oczywiście, Anubis jest stuprocentowym, pełnoprawnym psem.
Królestwo: Aquilam
Stanowisko: Doradca.
Charakter: Postaram się was nie zanudzić, bo wiem, jak to jest czytać charakter innego psa...Otóż, Anubis zawsze, ale to zawsze był wychwalany przez swoją matkę. Nigdy nie był nieznośnym gnojkiem, jak reszta rodzeństwa. Od urodzenia znał zasady i podstawy Savoir Vivre, a to tylko dzięki specjalnym nauczycielom. Specjalnym? Eh, zerknijcie do historii. Powróćmy do tematu. Anubis - Odkąd dorósł może stał się nieco poważniejszy, mądrzejszy. Za szczenięcych lat już mówiono o nim, że to odpowiedzialny, inteligentny pies. Był wielkim przeciwieństwem swojego głupiego, rozpieszczonego rodzeństwa. Przeszłość odbiła się strasznie na Anubisie, a tego skutki ... No... Są właśnie takie. Czasem nie potrafi opanować swoich emocji, jest wybuchowy, nagły, energiczny. Zależy jeszcze jakie te emocje właściwie są, bo jeśli chodzi o te złe...Lepiej nie być w pobliżu. Dlaczego niby tak mówię? Przecież on jest dobrze wychowany, odpowiedzialny i w ogóle...Właśnie o to chodzi, że przez to wszystko jego psychika troszkę się popsuła, i efekty widzicie sami. Nie za często miewa napady złości albo agresji, ale podczas takich wyskoków najlepiej trzymać się od niego z daleka. To raczej zabawny, sympatyczny samiec. Lubi zawierać nowe znajomości, jest strasznie uparty i żyje w przekonaniu, że wszyscy go lubią. Otóż, umie być natrętny, czasem nawet wkurzający, ale mija to z czasem, i ze stopniem waszej znajomości. Sympatyczny - Jest otwarty na propozycje innych, zna doskonale powiedzonko " Gdy ktoś mówi, ja słucham, gdy ja mówię, inni słuchają. ", cierpliwy i wytrzymały, ale za to umie dobrze skłamać aby uratować swój tyłek. A czemu zabawny? Zna wiele żartów, którymi przy pierwszej lepszej okazji lubi się pochwalić. Nadaje się na klauna, Anubis to straszna ciamajda, nie raz w coś wdepnął albo gdzieś wpadł, ewidentnie nie nadaje się na łowcę, spieprzyłby każde polowanie stając na patyk albo wywalając się o kamień. Nie patrzy pod nogi, jest strasznie nie uważny i nieostrożny. Miłość i Anubis, to nigdy nie szło ze sobą w parze. Może i jest romantyczny, zna kilka słów na podryw, ale proszę was, bez przesady, Anubis nigdy nie związał się z żadną suczką na długo tylko dla tego, że nie cierpi dzieci. Dla wszystkich jest miłym, towarzyskim psem, ale czasem mu po prostu coś odwala i wszyscy od niego uciekają. Jest chory na psią padaczkę, tak, wiem, brzmi to dziwnie, pies z padaczką...No ale cóż, choroba genetyczna. Może coś jeszcze dopowiem o jego niezwykłej chorobie? Ok, w cale ta choroba nie jest zakaźna, szanse, że potomek (albo ktoś inny kto zetknie się z jego krwią) Anubisa także będzie miał tę chorobę to...5 na 100 % . Poza napadami agresji, Anu często mdleje/traci przytomność. Ma też częste napady lęku, boi się każdego dźwięku, zachowuje się dziwnie, cały się trzęsie. Może już skończę o jego chorobie? Jeszcze was przestraszę. Na ogół jest miły, wesoły i przyjacielski.
Aparycja: 


Rodzina: Brak.
Zakochany w: Jak na razie brak.
Partnerka: Szuka.
Ex: Oj, dużo ich było.
Potomstwo: Brak.
Historia: Urodził się całkiem przypadkowo, w prawdzie, gdyby nie głupota jego rodziców, w cale nie byłoby go na tym świecie. Otóż, pewnej jesiennej nocy, matka Anubisa - Sunshine poznała przystojnego psa. Od razu się w sobie zakochali, już tego samego dnia w którym się poznali, poszli ze sobą do łóżka. Sun była zauroczona przystojnym owczarkiem australijskim, ale czy odwzajemniał jej uczucia? Mogę się założyć, że w cale jej nie kochał, chyba, że chwilowe zauroczenie. Następnego dnia po psu ślad zaginął, matka Anu była zdenerwowana, że dała się mu tak łatwo podejść. Wkrótce, Sunshine urodziła czwórkę szczeniąt. Jednego nazwała Avmee, drugiego Rubin, trzeciego Exo a czwarty, najmłodszy to Anubis. Suczka wraz ze szczeniętami dołączyła do sfory, w której poznali Dynamite - Ojczyma Anubisa i przyszłego męża Sunshine. Anubis z racji na swój mężny, odpowiedzialny i miły charakterek został mianowany dziedzicem tronu. Nastała wojna. Psy zabijały się na wzajem, a Anubis nie mógł już więcej na to patrzeć. Był świadkiem śmierci jego matki, przez co popadł w depresję. Nie pomagał walczyć, podkulił ogon i uciekł. Długi czas błąkał się po świecie, aż dotarł do królestwa Aquilam. Poznał Cesara, i postanowił że tu zostanie.
Autor: Shairenn.

Od Herskeren CD Cesara

Powiew wiatru w sierści to jest najlepsza rzecz dla jeźdźca smoków. To poczucie wolności, chęć zbawienia świata. Ohranicza nas tylko własna wyobraźnia. Tak na prawdę to na smoku można zrobić wszystko. Ale wracajmy do rzeczywistości.
Po odwiezieniu Cesara z Mirczą do zamku unosiłam się nad i pod chmurami rozmyślając o różnych rzeczach, niekoniecznie związanych ze mną i w ogóle z Deux Monde. Rozmyślałam o rzeczach związanymi z moją ubogą w kolorowe wspomnienia przeszłością. Jednak nie interesujmy się przeszłością jednej małej osóbki w tym wszechświecie.
Leciałam niedaleko zamku Cesara, praktycznie okrążałam go z poszukiwaniu jakiegoś zagrożenia. W oddali ujrzałam zarys sylwetki Cesara. Podleciałam bliżej.
- Witaj. - powiedziałam z cieniem sztucznego uśmiechu. Pies uśmiechnął się i zmierzył mnie wzrokiem. - Masz ochotę trochę... polatać? - spytałam obawiając się, że to zabrzmi... idiotycznie. Samiec pokiwał głową i wkroczył na Alvise'a.


<Cesar?>

Zabójca Ulv - Autumn Foxtrotte z rodu Dragomir

Imię: Została obdarzona cudownym imieniem, które do tej pory bardzo jej się podoba. Autumn Foxtrotte z rodu Dragomir. Nikomu nie mówi z jakiego jest rodu, trzyma to w tajemnicy, ale po więcej informacji sięgnijcie do historii . Mówią na nią Aut, Atu.
Wiek: 3 lata.
Płeć: Suczka.
Królestwo: Ulv
Stanowisko: Z racji na swoje umiejętności postanowiła zostać zabójczynią.
Charakter: Oh, Autumn? Jaka ona jest? No tak, w prawdzie przydałoby się wam ją trochę poznać, zanim do niej zagadacie, no nie? Otóż, ta istotka nie jest żadną miłą, przyjacielską osóbką. Należy do samotnych suczek. Nie potrzebuje niczyjego towarzystwa, zazwyczaj trzyma się na uboczu, woli nie zwracać na siebie uwagi. Krążą pogłoski, że Aut kiedyś się z kimś zaprzyjaźniła. No tak, to szczera prawda. Bowiem ta suczka nie wie o tym, że tak naprawdę potrzebuje takiego kogoś, kto odmrozi jej lodowate serce. Jeśli mówimy już o lodzie, ona jest strasznie zimną i oschłą suczką. Zawsze znajdzie na coś dobry argument, umie wywinąć się z każdej sytuacji. Umie wykorzystać swój spryt i inteligencję w odpowiedni sposób. Powiem wam, że w cale nie jest takim aniołkiem, na jakiego wygląda. Manipulację psami wytrenowała do perfekcji, umie komuś coś powiedzieć, namówić go do zrobienia czegoś. Nie raz wykorzystała jakiegoś kundla aby jej zapolował, ukradł coś . Atu to przebiegła zołza, i wie to każdy. Nigdy dla nikogo nie była miła, przynajmniej nie próbowała, bo zawsze źle to wychodziło. Nie umie być po prostu miłą, słodką sunią, twierdzi że to do niej nie pasuje. Jeśli chodzi o jej kontakty z innymi, są strasznie słabe. Wszyscy ją nie cierpią, ze względu na podły i wredny charakter. Mówiłam już, że jest wredna, zimna, oschła, no ale nie wspominałam wam o tym jaka jest nieufna ? Otóż to, strasznie ciężko zdobyć jej zaufanie, zazwyczaj suczka gra niedostępną, odciągniętą od świata. Wszystko zależy, od waszego stopnia znajomości. Dla każdego jest na początku wredna, ale gdy już ją trochę poznasz, staje się trochę milsza. Umie być trochę "spokojniejsza" , ale wszystko również zależy od stopnia znajomości. Lepiej jej nie mieć za wroga, umie być na prawdę denerwująca...
Aparycja: 

  • Rasa: Nova Scotia Duck Tolling Retriever.
  • Wzrost: Może nie należy do najwyższych, ale nie można nazwać jej krasnalem. 45 cm.
  • Waga: Jest całkiem chuda, jedyne 17 kg.
  • Głos: Zara Larsson, MNEK - Never Forget You
  • Kolor futra: Kolor jej sierści jest rudawo-złoty, jednak kiedy Autumn linieje odcień zmienia się na "miedziany". Na szyi ma białą plamkę, podobnie jak na klatce piersiowej. Białą plamkę ma również na pyszczku, centralnie nad nosem. Skoro mówimy już o nosie, Autumn ma jasno-różowy nosek, który kiedy jest chora zmienia kolor na ciemniejszy. Ma białe skarpetki, ale nie dosłownie. Tak się tylko mówi, na plamki na łapach. Na końcu ogona także ma białą plamę.

Rodzina: 
~ Matka : Menora. Dla niej, Autumn była zaledwie jednym z wielu przypadków. Suka jak z każdym królem, poszła do łózka tylko i wyłącznie dla władzy, ale gdy urodziła się Autumn zostawiła ją, ojca i brata, ale więcej dowiecie się w historii.
~ Ojciec : Akurat to, jest trzymane w tajemnicy. Nikt nie może znać prawdy, wiedzą o tym tylko Autumn i Mircza. Jej ojciec, to nikt inny, jak Cesar Rheagar Omenor z rodu Dragomir. Sama Autumn była w szoku, kiedy dowiedziała się o prawdzie.
~ Rodzeństwo : Na świecie ma pełno rodzeństwa, ale tylko z jednym utrzymuje kontakt. Mircza Alavar Madera z rodu Dragomir, to jej jedyny brat, którego przynajmniej raz widziała na oczy.
Zakochana w: Jak na razie, żaden jej nie zauroczył.
Partner: Nigdy o tym nie rozmyślała, ale w głębi serca potrzebuje kogoś kto ją przytuli.
Ex: Mała wielu partnerów, szkoda wymieniać...
Potomstwo: Brak.
Historia: Pewnej nocy, do karczmy ojca Menory, matki Aut, młody dziedzic tronu Cesar wraz ze swoim wojskiem zatrzymali się na odpoczynek. Menora była strasznie rządna władzy, upiła Cesara i poszła z nim do łózka. Długi czas później, narodziła się Autumn. Nie mieli "bajkowych narodzin". Menora urodziła w lochach, gdzie zostawiła dwójkę dzieci. Autumn była ciekawskim szczeniakiem, wpełzła pod jakąś szafkę, i nie umiała spod niej wyjść. Gdy straże znaleźli Mirczę, od razu zanieśli go do Cesara. Jednak Autumn tam została. Długi czas tam przesiedziała. Wreszcie postanowiła wyjść, o mało co nie zdechła z głodu. Zdołała przemknąć obok strażników, i zwiała. 2 lata chodziła po świecie, aż wreszcie postanowiła wrócić w rodzinne strony. Postanowiła dołączyć do Królestwa Ulv, a jej książka wciąż się pisze.
Autor: Shairenn.

Od Mirczy

Siedziałem przed salą tronową. Ojciec kilka chwil wcześniej wyprosił wszystkich aby porozmawiać z Aurą. Temat tej rozmowy był mi znany. Ojciec jakiś czas temu poinformował mnie o prawdopodobnym spisku Lannisterów. Sprawa była bardzo poważna. Po jakimś czasie Aura i mój ojciec wyszli z sali.
- Mircza.- Powiedział mój ojciec. Ja i Aura odeszliśmy w stronę zagajnika.
- Będę pisał do Ciebie listy specjalnym atramentem. Nie będzie go widać.- Powiedziałem kiedy byliśmy sami.
- Odczytasz go po polaniu sokiem z cytryny.- Dodałem i usiedliśmy na jednym z kamieni.
- Obraziłabyś się gdyby wiadomości maskujące ukrytą treść były listami miłosnymi?- Zapytałem.
<Aura?>
nie mam weny ale wiesz opko dla Ciebie zawsze

Egzorcysta Aquilam - Ramzes

Imię: Ramzes.
Wiek: 3 lata.
Płeć: Pies.
Królestwo: Aquilam.
Stanowisko: Egzorcysta.
Charakter: Nikt nie zna Ramzes'a. Nikt nie może nic o nim powiedzieć. Nikt nie może przewidzieć co zrobi. Więc nie udawaj, że cokolwiek wiesz, bo nigdy nic o nim się nie dowiesz. Za to on wszystko o tobie wie. Ramzes nie jest za bardzo miły dla nowych. Ma swoje zasady, i musi ich przestrzegać. Na ogół jest raczej miły i wesoły dla przyjaciół i rodziny, ale kto wie? Już mówiłam, nikt nie może przewidzieć co zrobi. Jest bardzo wyszkolony w walce i umie powalić jednym ruchem. Nie jest jakoś agresywny bez powodu, lecz jeśli go wkurzysz możesz pożałować. Ale myślę że jeśli będziesz dla niego miły i na jego ironię będziesz odpowiadał ironią, to może się dogadacie.
Aparycja:

  • Rasa: Owczarek Szwajcarski
  • Wzrost: 65 cm WK.
  • Waga: 30 kg.
  • Głos: Tobymac - Captured
  • Kolor futra: Białe

Rodzina: Nope.
Zakochany w: -
Partnerka: -
Ex: -
Potomstwo: -
Historia: Pies od razu po urodzeniu porzucony, bywa. Został jedynie z swoim przyjacielem, gęsiorem Borysem. Ten wychował go na detektywa, a zabawna gęś została jego przyjacielem aż do teraz. Ramzes dorósł, i dołączył do pewnej sfory, jednak podczas wojny zostawiono go samego w nocy, nikt nie próbował nawet go obudzić. Dlatego zyskał nienawiść do wojen i zawsze gdy wyczuwa niebezpieczeństwo, nie śpi. Teraz trafił do Deux Monde, w której ma nadzieję na odbudowanie swego życia. Często odwiedza Borysa, lub Borys jego, ale teraz pies nie ma czasu. Musi zając się szkoleniem siebie, jak i swojej rangi egzorcysty. Bo przecież ważne jest chronić sforę przed innymi, prawda? Prawda.
Autor: Gabi lubi | Piesel1423

Od Cesara Cd Herskeren

Wbiegłem do sali tronowej a za mną gnał Mircza. Usiadłem na tronie i zwróciłem się do stojącego obok mnie doradcy.
- Który z lordów prosił o spotkanie ze mną?- Zapytałem.
- Tywin Lannister.- Powiedział doradca. Wypuściłem powietrze z płuc. Lord Lannister był ostatnią osobą z którą miałem ochotę rozmawiać. Chwilę potem wszedł Lannister.
- Wasza wysokość.- Rzekł i ukłonił mi się.
- Dość już tych ceregieli lordzie Lannister. Mów czego chcesz.- Powiedziałem.
- Panie chciałbym porozmawiać o godności Królewskiego Namiestnika. Chciałbym aby mój syn objął to stanowisko.- Powiedział spokojnie. We mnie aż zawrzało.
- To żart lordzie Lannister? Jeśli tak to mało zabawny. Dam to stanowisko komuś zaufanemu. Już wolałbym na tym miejscu widzieć Mirczę niż Jaime'a.- Powiedziałem. Pies ukłonił się i mruknąwszy coś w rodzaju: "Lannisterowie zawsze spłacają swoje długi pamiętaj o tym" wyszedł. Również ja wybiegłem z zamku.
- To jakaś kpina.- Warknąłem i usiadłem na kamieniu spoglądając na okolicę. Za moimi plecami stało dwóch strażników i Mircza. Czasem taka obstawa wręcz mnie denerwowała. Spojrzałem w górę. Na niebie dostrzegłem sylwetkę smoka Herskeren.
<Herskeren?>

Strażnik Aquilam - Skaperen De Joghtam.

Suczka białego owczarka szwajcarskiego
Imię:  Skaperen De Joghtam. Mówią na niego Skaperen, Joghtam, Ren a nawet Skaper.
Wiek: 5 lat.
Płeć: Pies i nikt w to nie wątpi.
Królestwo: Aquilam
Stanowisko: Strażnik
Charakter: Są takie psy zawsze tryskające optymizmem, a także są tak zwane czarne charaktery - psy pesymistycznie nastawione do świata i zawsze naburmuszone. Ten oto drapieżnik nie należy ani do tej, ani do tej grupy. Dla obcych jest chłodno nastawiony i traktuje ich z dystansem. Na swój honor i zawsze go zachowywał nawet w największych kłopotach. Dla przyjaciół będzie zupełnie jak taka tarcza ochronna. Jego zaufanie bardzo trudno zdobyć i bardzo łatwo stracić. Dlatego, jeżeli chcesz być jego przyjacielem to musisz się pilnować. Nie lubi jak ktoś obgaduje innych, ponieważ okazuje dużo empatii i zawsze stawia się na miejscu poszkodowanego zanim powie jakieś złe słowo. Czasem się uśmiechnie, ale to będzie raczej uśmiech na kilka sekund. Jego wypowiedzi rzadko należą do takich gorszych, złych czy jak tam to chcecie nazwać. Chociaż umie trzymać język za zębami to czasem nie wytrzymuje i "wybucha" oraz strzela na prawo i lewo. Ale tylko wtedy kiedy się porządnie wkurzy.
Aparycja:

  • Rasa: Owczarek Szwajcarski.
  • Wzrost: 66 cm
  • Waga:  35 kg
  • Głos: Imagine Dragons - Warriors-  https://youtu.be/VP9I8ZUwKpc
  • Kolor futra: Biały

Rodzina: Los chciał by Skaperen nie poznał swojej rodziny. Tak więc... Nie wie czy ona w ogóle żyje.
Zakochany w: Jest jedna taka. Piękna i zadziorna. Jednak imienia nie zdradzę.
Partnerka: Brak
Ex: Był. Ale tylko jeden. Z jedyną w swoim rodzaju Arsinoe.
Potomstwo: Brak, chyba, że o czymś nie wiem.
Historia: Czasem jest tak, że coś tracimy. Jedni z tego powodu są źli na cały świat, a jedni płaczą całymi dniami. Jest jeszcze jedna grupa, do której zdecydowanie należy - grupa stworzeń, które zapominają o złych, jak i dobrych wydarzeniach i idą dalej. On właśnie tak zrobił. Zapomniał o przeszłości. I już w ogóle jej nie pamięta. Zapomniał o swojej dawnej miłości o imieniu Arsinoe. Zapomniał i przyrzekł sobie, że już nigdy nikogo nie pokocha. by już nie cierpieć, ani, żeby nikt nie cierpiał przez niego. Potem pierwsze co przyszło mu na myśl to było jedno zdanie w jego głowie. Tajemniczy głos zdawał się być mu bardzo bliski. Mówił dwa słowa, niby takie proste, dziecinnie łatwe do wymówienia. A jednak one odmieniły jego życie. Brzmiały bardzo krótko.
"Uciekaj stąd"
 Tak. Właśnie te słowa przesądziły o jego losach. Dzięki nim mógł zginąć, albo trafić do raju. Serce mówiło co innego, a dusza, rozum co innego. W końcu posłuchał serca. Serca, które mówiło by uciekał, a znajdzie swój raj na ziemi.
Autor: Czarna_Pantera (hw)

środa, 28 grudnia 2016

Od Herskeren CD Cesara

Rzecz bym mogła, iż zostałam poproszona o jakże odpowiedzialne zlecenie. Ode mnie zależało życie Króla Zjednoczonego Aquilam. Po dłuższej chwili zamyślenia pokiwałam głową.
- Jasne. - powiedziałam z cieniem uśmiechu.- Wskakuj. - dodałam mierząc Cesara oraz jego towarzysza bacznym wzrokiem. - Teraz leć ostrożnie. - szepnęłam Alvise'owi. Smok mruknął cicho, a ja wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Cesar wraz z Miczą weszli na smoka, a ułamek sekundy potem smok podleciał szybko do góry i poleciał w stronę zamku. To wszystko trwało minutę. Wylądowaliśmy przez zamkiem, a dwa psy wbiegły przez bramę nie zwracając na mnie uwagi. Trudno. Jednak po ponownym wzbiciu się w powietrze Alvise zanucił coś, co nagle przyszło mu na myśl. Ni stąd ni zowąd słowa same mu się sklejały i wypływały z ust. Jednak mimo wszystko niczego nie słyszałam. Pp kilku mruknięciach smok spojrzał na mnie wymownie, wyszczerzając zęby w złośliwym uśmieszku. Spojrzałam na niego przymrużonymi oczami.
- Nie mówisz tego, ale ja wiem, że o tym myślisz. - Alvise posłużył się znanym mi cytatem.
- Nie znasz się.- mruknęłam .


<Cesar?>

Od Cesara Cd Aura de Noir

- Sama jesteś sobie panem.- Powiedziałem i zdjąłem koronę z głowy. Wreszcie się od niej uwolniłem.
- Podczas misji kontaktuj się ze mną przez Mirczę. On jeśli Lannisterowie będą się czegoś domyślać zgubi im trop przez swoich zaufanych ludzi. Wolę żeby nie podejrzewali mnie.- Powiedziałem po kilku chwilach ciszy. Teraz z moich barków spadł królewski płaszcz od którego wszystko mnie niewyobrażalnie swędziało.
- Możesz zrobić wszystko co będzie według Ciebie konieczne.- Kolejna partia złota spadła ze mnie na miejsce obok tronu. Poczułem się kilka kilogramów lżejszy.
- Skup się na starym lordzie i jego córce a także jej bracie bliźniaku. Jaime'a Lannistera unikaj w sytuacjach sam na sam.- Powiedziałem przypominając sobie wszystkie znane mi szczegóły dotyczące Lannisterów.
<Aura?>

Od Aury de Noir cd Cesar'a

Ruszyłam do zamku kiedy tylko dostałam wezwie od Cesar'a. Co prawda dobrze się znaliśmy, ale nikt o tym nie wiedział oprócz nas. Oczywiście przed zamkiem zatrzymała mnie straż. Kazali mi wszystko ściągnąć, a mianowicie sztylet z zakonu. Dopiero wtedy weszli ze mną do sali tronowej.
 Wasza Wysokość.- powiedziałam lekko się kłaniając.
- Zostawcie nas.- powiedział władca, kiedy tamci wychodzili zwinęłam im szybko sztylet. Po chwili w sali byłam tylko ja i on.
- Auro de Noir mam dla Ciebie zadanie. Wiem że jesteś zabójcą jednak nie znam bardziej zaufanej od Ciebie osoby. Podejrzewam bunt pewnego rodu. Chodzi o ród Lannisterów. Czy podjęłabyś się zadania szpiegowania ich?- spytał. Ja w tym czasie włożyłam sztylet na miejsce. naprawdę nie wiem jak można mi aż tak ufać, no ale ja ufam też jemu.
- Nie ma sprawy wszak znam się i na tym. Powiedz mi tylko wszystkie wytyczne i jak ma całe śledztwo wyglądać. - powiedziałam.
- Co byś chciała wiedzieć droga Hero? - spytał. Dawno nie słyszałam tego imienia, jednak wiedziałam że teraz mówimy jak najbardziej poważnie.
- Czy mam jakiegoś przełożonego? Czy w razie konieczności moge kogoś unieszkodliwić, a jeśli tak to kogo mam omijać? Na co mam uważać, no i na kim mam się skupić najbardziej? - powiedziałam. Były to najważniejsze pytania jakie przyszły mi do głowy. Podeszłam bliżej psa czekając na odpowiedz.

< Cesar? >

Od Cesara Cd Herskeren

Thor wraz z Jormdarem wyruszyli zająć się doglądaniem jaj. Robota żmudna i nieprzyjemna. No cóż pracować musi ktoś żeby odpoczywać mógł ktoś.
- Chyba muszę się zbierać.- Oświadczyłem gdy zobaczyłem w oddali sylwetkę biegnącego psa. Chwile potem obok nas stał już zdyszany Mircza. Ukłonił się nieskładnie i wciąż dysząc zaczął mówić.
- Ojcze jeden z lordów prosi o posłuchanie u Ciebie. Ponoć to coś ważnego.- Powiedział i niemal padł na ziemię. Poklepałem go po plecach.
- Herskeren podrzuciłabyś nas?- Zapytałem.
<Herskeren?>
weny bark

Od Herskeren CD Cesara

Jak na zawołanie smok stojący obok mnie buchnął z nozdrzy pomarańczowoczerwonym ogniem podpalając najbliżej stojącą pochodnię. Jormdar skinął łbem i kiwnął ponaglająco łapą. Przez chwilę zastanawiałam się co robić, jak, gdzie, jednak po dłuższej chwili wsiadłam na smoka i poleciałam ku górze. Ku mojemu szczęściu na horyzoncie pokazał się mój worek do ćwiczeń - jakiś inny, dziki i niezaprzyjaźniony smok. Leciał bardzo szybko więc po kilku sekundach pojawił się w zasięgu wzeoku Thora.
- Wykorzystaj okazję. - powiedział
Pokiwałam głową i podleciałam w stronę białego dzikiego smoka. Nie spodziewał się ataku. Najprawdopodobniej nie spodziewał się, że na moim smoku ktoś jest, bowiem byłam ukryta całkowicie za głową Alvise'a. Biały smok przeleciał obok nas obojętnie i wtedy Alvise wbił mu róg w bok powodując potok krwi. Biały, ogłuszony atakiem, spadł kila merów w dół. Jednak zatrzymał ociężale. Alviese zrobił spiralę z ognia korzystając z kontuzji wroga. Ten opadł z sił. Spadł na ziemię pròbując łapczywie włapać powietrze. Smok jeszcze trochę podpalił białego. Nie chcąc go zabijać zostawiłam go tam, a sama poleciałam do Jormdara.
- Dobrze, dobrze. Podszkolisz się trochę i będziesz świetną Jeźdźczynią. - powiadział samiec kiedy przyleciałam na miejsce.
- Dziękuję. - odpowiedziałam. Po tum Thor zarządził koniec treningu. Wyszłam razem Z Alvise'm i Cesarem na zewnątrz.


<Cesar?>

Od Cesara Cd Herskeren

Wraz z wujem przyglądaliśmy się wyczynom młodego smoka. Nad nami kołysał się łeb Thora na którego łapie przysiadł Jormdar.
- Ewolucje były ciekawe...- Stwierdził Jormdar kiedy Herskeren do nas podeszła. Po chwili jednak rozległ się wokół nas głośny, podobny do gromu głos Thora.
- Ewolucje w powietrzu to nie wszystko. Przydają się podczas ucieczki. Dużo ważniejszy jest atak. Pokaż co potrafisz.- Powiedział smok.
- Czasem zazdroszczę Ci szczęścia wuju. Jakie trzeba mieć szczęście żeby zostać jeźdźcem króla smoków?- Zapytałem przyglądając się zdziwionej minie suczki.
- Uwierz mi. Potrzeba niewiele. No Herskeren skoro Thor sobie życzy ataku to niech go dostanie... Zakładam że twój smok umie ziać ogniem?
<Herskeren?>

Od Herskeren CD Cesara

Podczas, gdy Cesar ze swoim wujem dyskutowali na mało obchodzące mnie tematy ja wsiadłam na swojego smoka. Alvise zaczął mi mówić co potrafi oraz co może wykonać. Zgadzałam się na wszystko, nie bardzo się jednak interesując tym co mój smok mówi.
- Słuchasz mnie? - spytał smok z lekka wkurzonym tonem i popatrzył na mnie znacząco. - Trzeba uzgodnić co wykonamy jeżeli chcemu chociaż odrobinkę zaimponować Jormdar'owi. - dodał widząc moją obojętność.
- Po prostu bądź sobą, uważaj, że jesteś na łonie natury i nikogo tu nie ma. - poradziłam mu. Po czym westchnęłam i machnęłam łapą ponaglająco. Alvise również ciężko westchnąl.
- Czuję, że to będzie totalna porażka.- mruknął pod nosem po czym wzbił się w górę z nienaturalną prędkością robiąc przy tym całkiem niezłą śrubę. Jak zatrzymał się na wyskokości kilkudziesięciu metrów zaczął pikować w dół niczym sokół. Zatrzymał się kilku centymetrów nad ziemią i szybował nisko, nie ruszając skrzydłami. Gdy wleciał na otwartą przestrzeń zatrzymał się nagle i pod kątem prostym wzbił się w górę. Potem obrót i kilka innych trików i wylądowaliśmy na środku zamku jeźdzców.
- Dobrze, bardzo dobrze. Jednak musicie się jeszcze trochę podszkolić i jeszcze trochę nauczyć. - powiedział Jormdar. Nie byłam zawiedziona jego opinią. Wręcz przeciwnie - cieszyłam się.


<Cesar?>

Książę, Królewski Gwardzista Aquilam - Mircza Alavar Madera z rodu Dragomir

Imię: Mircza Alavar Madera z rodu Dragomir
Wiek: 3 lata
Płeć: Pies
Królestwo: Aquilam
Stanowisko: Królewski Gwardzista nieoficjalnie Osobisty Strażnik Cesara
Charakter: Mircza dużo odziedziczył po rodzicach. Jest spokojny i opanowany jak ojciec ale zdarzają mu się chwile kiedy nie zostaje z tego spokoju wiele. Zazwyczaj jest on psem o anielskiej cierpliwości jednak po dłuższym czasie może ona ulec wyczerpaniu. Mircza jest psem niezwykle sprytnym, który potrafi znaleźć wyjście z każdej, nawet najgorszej opresji. Raczej nie prowokuje ataków i nie jest ich celem (głównym powodem jest wielkość tego osobnika). Przed jakimkolwiek ruchem z jego strony dokładnie przemyśli wszelkie scenariusze i ułoży kilka wersji planu. Raczej wątpliwe jest by kiedykolwiek zrobił coś nie przygotowawszy się. Swoim wyborom jest wierny do samego końca. Jest prawdopodobnie jednym z najwierniejszych przyjaciół króla.
Aparycja: 
Rodzina: 
Cesar Rheagar Omenor z rodu Dragomirów - Autorytet dla Mirczy, wychowywał syna w tajemnicy
Menora - Matka która miała Mirczę gdzieś. Spędziła z Cesarem noc tylko dla władzy a kiedy ten nie zamierzał się z nią ożenić porzuciła ich syna
Zakochany w: Jest taka jedna...
Partnerka: Brak
Ex: Brak
Potomstwo: Brak
Historia: No więc powtórzmy jeszcze raz tę smutną historię...  Może zaczniemy od tej pamiętnej nocy kiedy został poczęty. Tej nocy młody Dziedzic Tronu wraz z drużyną zatrzymał się w karczmie ojca Menory. Niby nic wielkiego przecież podczas podróży zawsze trzeba zatrzymać się gdzieś na nocleg. Jednakże Menora była niezwykle żądna władzy i była gotowa iść po trupach do celu. Przechadzała się zalotnie wśród wojowników dolewając im mocnych trunków. Jednak szczególnymi względami obdarzała Cesara. Po kilku kuflach mocnego wina następca tronu stracił świadomość i udał się na spoczynek. W nocy w jego izbie pojawiła się Menora a jakiś czas później narodził się Mircza. Kiedy Cesar się o tym dowiedział bardzo zezłościł się na suczkę. Wtedy też Menora przestała interesować się synem. Cesar zabrał ze sobą Mirczę i wychowywał go w tajemnicy. Kilka miesięcy temu wszyscy dowiedzieli się o istnieniu bękarta króla jednak Cesar przyjął go do rodu czym dał mu prawo do korony. Mircza jednak z nich zrezygnował bo po co mu korona skoro bycie królem to strasznie męczące zajęcie?
Autor:Vladymir

Od Cesara Cd Herskeren

Weszliśmy na teren zamczyska jeźdźców gdzie czekał już na nas Jormdar.
- Na razie zobaczymy co twój smok potrafi. Później trzeba będzie wykuć Ci zbroję.- Stwierdził Jormdar i odszedł w kierunku Thora. Smok ryknął a z różnych części zamczyska odezwały się inne smoki.
- Radziłbym pokazać co potraficie. Jormdar nie należy do najcierpliwszych.- Szepnąłem do Herskeren.
- Czasem zastanawiam się czemu nigdy nie znalazłeś smoka.- Stwierdził Jormdar.
- Jakoś żaden nie chciał mnie wybrać.- Stwierdziłem.
- Może jeszcze kiedyś sobie jakiegoś znajdziesz.- Stwierdził. Tymczasem Herskeren. przygotowywała się.
<Herskeren?>

Od Herskeren CD Cesara

Widać było, że Thor ma już swoje lata i jest o wiele, wiele starszy od mojego smoka. Większy, ale i bardziej doświadczony. Alvise był co najwyżej uczniem.
- Witaj, Herskeren. Widzę, że masz smoka. Jest imponujący, ale potrzebujecie treningu. - odezwał się Wielki Mistrz Jeźdzców Smoków. Zmierzyłam go wzrokiem. Mimo wszystko mój chłodny charakter dawał się we znaki. Jormdar również był starszy ode mnie, żeby nie powiedzieć najstarszy.
- Witaj. - odpowiedziałam tylko. Po tych moich słowach Jormdar wspiął się na smoka i odleciał. Odwóciłam głowę w stronę Cesara. Samiec skinął głową i zaprowadził mnie przez gęsty las. Buki, dęby, kasztanowce oraz sosny, modrzewie i świerki pięły się ku górze wdzięcznie. Przysłaniały światło słoneczne, także prawie cały czas szliśmy w cieniu. Cesar zaprowadził mnie do zabytkowego budynku z szarej cegły, który wyglądał odrobinę jak stare zamczysko. Weszliśmy we trójkę na, jak się okazało, salę treningową. W środku, na środku, stał Jormdar z Thorem.


  


<Cesar? Nadal brak weny :c >

Od Cesara (do Aury de Noir)

Siedziałem w sali tronowej czekając aż moi poddani raczą się zjawić. Korona niemiłosiernie mi ciążyła i uciskała skronie, od królewskiego płaszcza wszystko mnie swędziało a moi "ukochani" doradcy dyskutowali o szczegółach ciała pewnej suczki czym doprowadzali mnie do szału. Gdyby nie ta ich dysputa w sali byłoby zupełnie cicho i zapewne można by usłyszeć przelatującą muchę. Spojrzałem tęsknie w stronę mniejszej, lżejszej i dużo wygodniejszej korony, którą trzymał na ozdobnej poduszce jeden z moich służących. Korona przyzywała mnie do siebie przypominając wczorajszy dzień kiedy na moim rumaku przemierzałem góry Aquilam i nie musiałem ukrywać się przed członkami arystokracji ani poddanymi. Wtedy mogłem spokojnie pomyśleć. A teraz co? Siedzę w zatęchłej sali tronowej bo nie można otworzyć okna żeby coś tam się nie stało. Jeden z orłów siedzących na oparciu tronu zleciał na miejsce obok mnie i dziobnął w bok płaszcza. pogładziłem go po skrzydle i już miałem wyjąć kawałek mięsa z srebrnego pudełko stojącego obok tronu kiedy do sali weszło dwóch strażników a w ich towarzystwie Aura de Noir.
- Wasza Wysokość.- Powiedziała po czym ukłoniła się. Kiwnąłem lekko głową i wstałem.
- Zostawcie nas.- Zakomenderowałem a kiedy wszyscy wyszli wypuściłem z płuc powietrze.
- Auro de Noir mam dla Ciebie zadanie. Wiem że jesteś zabójcą jednak nie znam bardziej zaufanej od Ciebie osoby. Podejrzewam bunt pewnego rodu. Chodzi o ród Lannisterów. Czy podjęłabyś się zadania szpiegowania ich?- Zapytałem.
<Aura de Noir?>

Od Cesara Cd Herskeren

Spojrzałem na smoka. Był duży i majestatyczny. Jednak spędziłem z smokami wystarczająco dużo czasu by wiedzieć, że jakiś czas temu był dzikim smokiem. Nie był też specjalnie stary. W porównaniu z Thorem - smokiem mojego wuja mógłby być pisklakiem.
- Piękny smok.- Stwierdziłem po czym spojrzałem na Herskeren.
- Odeśle was do siedliska Jeźdźców. Potrzebujecie treningu. Jednak zanim to nastąpi pozwól że przedstawię Ci Wielkiego Mistrza Smoczych Jeźdźców.- Powiedziałem a chwilę potem obok nas wylądował krwistoczerwony smok z którego zeskoczył mój wuj Jormdar.
- Witaj wuju!- Powitałem go. Brat mojego ojca skinął głową i podszedł do nas. Thor tymczasem stanął obok smoka suczki. Teraz dopiero można było zobaczyć jego wielkość.  Thor był niemal cztery razy większy od smoka Herskeren.
- Herskeren oto Wielki Mistrz Smoczych Jeźdźców Jormdar Loki Midgardsorm z rodu Dragomir.-Przedstawiłem wuja jego nowej podwładnej.
<Herskeren?>

Od Herskeren (do Cesara)

Jaki jest sens życia? Po co rano wstajemy, myjemy się, idziemy do szkoły, 'pracy'? Po co w ogóle wstajemy z łóżka, przecież i tak do niego wrócimy...
Podobno życie to nie jest zgadywanka co odpowiedziała większość tak jak "Familiada" czy "Zgaduj, zgadula". Podobno żyje się na sto procent i trzeba postawić na jedną odpowiedź oraz być pewnym, lub niepewnym, swojej odpowiedzi, swojego wyboru tak jak "Postaw na milion". Ech. Czasem w życiu zdarzają się zaskakujące i niewytłumaczalne przypadki, które można uznać za para nienormalne. Te przypadki to próba charakteru. Życie jest pełne niespodzianek i czasem nasza zapadnia szczęścia, która do tej pory była zasłonięta i trzymała się mocno. Szczęście nie ustępowało aż tu nagle, pufff, i zapadnia się zapada ukazując czarną czeluść. Czeluść, która ziała czarnym nieszczęściem...
~*~
Jak zapewne wiecie, lub nie wiecie, jestem jednym z najnowszych członków w Duex Monde. Mam już wybrane stanowisko, królestwo, do którego dołączyłam jako jeździec smoków. Po zapoznaniu się z terenami, na których już tak niedługo będę szukać swojego wierzchowca (nie myślcie tu o koniu :>). Być może to już niedługo nastąpi. Po rozmowie z Cesarnem, królem Aquilam wyruszyłam na poszukiwanie własnego smoka. Im wcześniej zacznę tym szybciej skończę. Jednak to nie było takie proste. Owszem widziałam skrzydlate stworzenia, ale jeszcze nie zdążyłam się im dobrze przyjrzeć to uciekały. W końcu, po monotonnych trzech godzinach szukania znalazłam. Siedział spokojnie na małej polance i nie spodziewać się swojego losu. Okrążyłam go raz, drugi raz, trzeci, aż w końcu zatrzymałam się niedaleko jego przedniej, prawej kończyny. Był majestatyczny. Większa część ogona, tułowiu oraz potężnych czterech kończyn, które były zakończone ostrymi, szaroczarnymi pazurami była koloru piasku. Głowa oraz długa szyja były piaskowo-błękitne z niebieskimi wzorami, pnączami czy jak to tam się zwie. Smok miał cztery pary lśniących w blasku księżyca, trochę pofalowanych, rogów. Ogon był również długi, z niebieskimi paskami w poprzek kości ogonowej. Końcówka czerwono-biała, zwinięta oraz ruchliwa. Wzdłuż kręgów szyjnych smok miał coś podobnego do błękitnej płetwy również ze wzorkami. Miał parę, potężnych, skórzastych skrzydeł w dwóch kolorach: Błękitnym oraz złotym. Skrzydła także miały wzory, raz w kolorze czarnym, raz w błękitnym. Całość wyglądała majestatycznie oraz bardzo tajemniczo:
Znalezione obrazy dla zapytania smok




















W momencie, gdy stanęłam niedaleko smoczyska, jakoś magicznie wyczuł moją obecność, bo natychmiast porzucił to czym się niedawno zajmował (czyszczenie miejsca pod skrzydłem) i obrzucił mnie nienawistnym spojrzeniem i wyszczerzył białe, ostre kły. Nie ukrywam, w tym momencie w moim organizmie wszystko podeszło do gardła ale nie wycofałam się.
- S-spokojnie smoku. Nie chcę Ci zrobić krzywdy. - powiedziałam siląc się na łagodny i spokojny ton. Potem sięgnęłam do mojek torby, w której trzymałam rzeczy niezbędne do oswajania smoka. Po chwili wyjęłam z niej dorodnego suma. - Proszę, to dla Ciebie. - dodałam podsuwając rybę w stronę smoka. Stworzenie zmierzyło szczupaka bacznym i czujnym spojrzeniem. Po chwili pochłonęło go w całości. Ja jeszcze kilkadziesiąt minut spędziłam z, jak się okazało, samcem smoka opowiadając mu o sobie, a on od czasu do czasu pomrukiwał pod nosem. Moja rodzina wierzyła, że smoki rozumieją naszą mowę, a nawet, że same potrafią nią mówić. Pod koniec wizyty Alvise, został tak nazwany, pozwolił się delikatnie dotknąć. Po czym odleciał w nieznane, a ja odprowadziłam go wzrokiem. Byłam niezwykle wielce zdziwiona, że tak szybko udało mi się go przekonać do siebie. Przychodziłam do niego codziennie, zawsze zastawałam go w tym samym miejscu. Spędzałam z nim dużo czasu. Zdawało mi się prawdopodobne, że niedługo pozwoli się dosiąść. Nie myliłam się. Kiedy byłam u niego ostatnim razem, po upływie godziny, przemówił.
- Herskeren Av Drommer. - zabrzmiał znuenacka jego głeboki głos. - Jesteś osobą, której jako jedynej zaufałem. Także, jako iż jesteś jeźdzcą smoków, pozwalam Ci się dosiąść. - dodał widząc moje zdziwienie. Co? Jak? Tak prosto, bez żadnych wskazówek? Jednak tak czy siak wspięłam się po skrzydle Alvise'a. On, natychmiast po tym jak usiadłam poderwał się w powietrze, aż się kurzyło. Wzleciał ponad chmury, a potem gwałtownie zaczął pikować w dół. Zatrzymał się metr wyżej niż najwyższe drzewo. W oddali zauważyłam Cesara. Podleciałam do niego lądują metr dalej od niego.
- Witaj, Cesarze. - powiedziałam otrzepując się, by moja sierść wróciła do pierwotnego stanu.
- Witaj, widzę, że znalazłaś swojego smoka. - odparł Król zjednoczonego Aquilam.


<Cesar? Brak weny :c >