sobota, 28 stycznia 2017

Od Ramzes'a - C.D. Herskeren

 Spojrzałem, jak Herskeren znika poza linią mojego wzroku. Westchnąłem, sam ruszając do domu. Już jutro dumny ślub Wilczaka z Shaperenem, obejrzę to z dumą, choć pewnie z lekkim smutkiem... no cóż, wiadomo jak to jest być samotnym i ciągle widzieć kochające się pary. Niewyobrażalny ból.
~*~
Gdy tylko wstałem, natychmiast zacząłem się przygotowywać. Wykąpałem się, uczesałem. Wypsikałem się, zakładając muszkę. Uśmiechnąłem się do lustra. Byłem już przygotowany. Westchnąłem, biorąc róże dla pary młodej, które kupiłem już wczoraj. Wolałem, aby dzisiaj już nigdzie nie latać, a spokojnie iść na ślub. Zresztą, kto by miał kwiaty o tak wczesnej godzinie? Ruszyłem więc na miejsce wspomnianego ślubu. Byo już parę osób, świadkowie jak i inni goście. Usiadłem w pierwszym, wolnym rzędzie, czekając na parę młodą. Nie musiałem długo czekać, Herskeren oraz Skaperen szli dumnie przed siebie, ocierając się o swoją sierść. Świetnie się dograli, udana z nich para. Ksiądz już był, goście przybyli... więc teraz skupmy się na parze młodej. Stanęli twarzą w twarz, uśmiechając się do siebie uroczo.
 - Drogi Skaperenie, czy ofiarujesz miłość i opiekę nad Herskeren, zostając jej mężem, przyjmując to ważne miano? - zwrócił się do Owczarka Szwajcarskiego, który nie oczekując przytaknął. - Droga Herskeren, czy ofiarujesz miłość i opiekę nad Skaperenem, zostając jego żoną, przyjmując to ważne miano? - tym razem odwrócił łeb do Wilczaka Czechosłowackiego, z którym miałem tak wiele przeżyć, mimo tego jednego dnia. Ta przytaknęła. - Oficjalnie mianuję was mężem i żoną, możecie się pocałować. - uśmiechnął się szeroko Demon. Uśmiechnąłem się. Wstaliśmy, podrzucając kwiaty i pieniądze, gdy tylko szli ołtarzem. Miała rozpocząć się impreza z okazji ich ślubu. Wyglądali przy sobie bardzo szczęśliwie. Może i tak było? Nie znam, nie oceniam. Postanowiliśmy zabawić się w 'wojowników'. Naszym zadaniem było wbiec na drzewo, z gałęzi skoczyć na pudło, które ma być naszym przeciwnikiem, potem omijać strzały przeciwnika, a na koniec skoczyć na cel, przewrócić go, zrobić fikołka, wziąć nóż i zabić przeciwnika. To koniec toru. Pokazał nam to najpierw nasz przywódca, czyli Cesar, który zrobił to bezbłędnie. Najpierw samice, które nie miały jakiś wielkich błędów. Następnie Mircza, Robin, Skaperen, czyli pan młody. Nadeszła moja kolej. Rozpędziłem się, wbijając pazury w mocne drzewo, szybko skacząc i mocno uderzając w karton. Zrobiłem przewrót w przód, skoczyłem, przeczołgałem się tak, aby ominąć strzały. Skoczyłem na cel w postaci kartonowego człowieka. Przewróciłem go z powodzeniem. Przewrót w przód, nóż, ciche przebiegnięcie, i wbicie noża w przeciwnika, ponownie kartonowego człowieka. Spojrzeliśmy jeszcze na wykonanie Anubisa i Jormdar'a. ieliśmy za zadanie... skakać po parasolkach. Niesamowicie trudne zadanie, lecz egzorcysta musi mieć wszystko idealnie wyćwiczone. Musi, nawet przyzwoicie jeść. To jest dość dziwne, ale zgodziłem się na to, zostając egzorcystą. Cesar Rheagar Omenor ponownie nam pokazał. Suczki znów świetnie to wykonały, w końcu są delikatniejsze, szczuplejsze i bardziej lekkie od nas, psów. Dużo psów dobrze to zrobiło, jednak ja się obawiałem co ze mną. Westchnąłem, ruszając. Stanąłem na górce. Skoczyłem na parasolkę. Niesamowicie trudno było się utrzymać na delikatnej warstwie materiału na górze. Drut jednak mocno był wbity w piasek, dlatego nie mogła odlecieć. Przybliżyłem się do krańca, skacząc. Zrobiłem to samo z drugą i trzecią. Ostatnia nie była taka prosta do przejścia. Bardzo mocno się kiwała. Skoczyłem, natychmiast wyskakując do wody, co mieliśmy zrobić. Musieliśmy tam skoczyć, dlatego mogliśmy popluskać się w zimnej wodzie. Gdzieś miałem teraz swój wygląd, niesamowicie dobrze czuję się w wodzie. Nasze krawaty oraz muszki zamoczyły się, lecz teraz mnie to nie obchodziło. Chciałem być szczęśliwy. Po jakiś 30 minutach wyszliśmy z wody. Przypomniały mi się przygody z Herskeren w wodzie. Na samą myśl uśmiechnąłem się. Uwielbiałem rozmyślać, byłem do tego stworzony.
- Uwielbiam ten wiatr. - przerwałem ciszę, wsłuchując się w piękne gwizdanie wiatru w moich białych, bacznie postawionych uszach. Wiatr śpiewał piosenkę, lecz nie rozumiem jej języka, słów, ani tłumaczenia. Wiem, że ta piosenka jest o miłości i uczuciach, zdecydowanie. Dołączają się do niej ćwierkające ptaki... aww, to jest to, za co mógłbym oddać życie. Uśmiechnąłem się, dając targać moje futro wiatrowi. - Wiem, śpiewają miłosną piosenkę. Pewnie o Herskeren i Skaperenie. - spojrzałem na Wilczaka i Owczarka Szwajcarskiego.
Te wszystkie chwile, gdy wchodzisz mi w paradę
Do wszystkich klubów puszczają Cię na mnie
Myślisz, że złamałeś mi moje serce
Myślisz ,,płacze" sama, lecz nie znasz mnie
Nie chciałam pisać zbędnych słów
żeby inni nie myśleli
Dzwonisz do mnie kiedy mi już nie zależy
Teraz już nie cofnę się
Zostań sobą, też to wiesz
Nie chce się zatrzymać, słuchaj nie przeżywaj
Mama lubi wszystkich, wszystkich oprócz Ciebie
Nigdy nie chciałam przyznać, że to złe
Zajęłam sobą tylko się
Nie myślałam co gdzie jest
Teraz wiem! Samej dobrze śpi mi się!
Więc jeśli tak bardzo się sobie podobasz
Odejdź, kochaj tylko siebie
Nawet jeśli myślisz, że czuję więź
Odejdź kochaj tylko siebie
Nie pasują Ci moi bliscy
Problem w Tobie jest, a nie w nas wszystkich
Powtarzałeś, że ciągle się mylę
Nie zapomnę skąd jestem, skąd idę
Nie chciałam pisać zbędnych słów
Żeby inni nie myśleli
dzwonisz do mnie kiedy mi już nie zależy
Teraz już nie cofnę się
Zostań sobą, tez to wiesz
Nie chce się zatrzymać, słuchaj nie przeżywaj
Mama lubi wszystkich, wszystkich oprócz Ciebie
Nigdy nie chciałam przyznać, że to złe
Zajęłam sobą tylko się
Nie myślałam co gdzie jest
Teraz wiem! Samej dobrze śpi mi się!
Więc jeśli tak bardzo się sobie podobasz
Odejdź, kochaj tylko siebie
Nawet jeśli myślisz, że czuję więź
Odejdź kochaj tylko siebie
Ptaki to dopiero śpiewaki. Ułożyły piekną piosenkę o fałszywej miłości. Wydaje mi się, że ktoś z nich mógł mieć kiedyś takową miłość, ale nie będę taki pewny, no cóż, nie znam ich, nie będę pisać zbędnych słów. Ja bynajmniej nigdy nie miałem epizodu z partnerką, która kłamie, wiec dla mnie nie ma problemu. Ruszyliśmy na salę. Usiedliśmy przy stołach, zajmując się poczęstunkiem. Było bardzo obficie, widać, że Herskeren i Skaperen się postarali. Usiadłem obok jakiś psów, nie wiem nawet jakich. Zacząłem zajadać się kurczakiem, choć stoły były całe pełne. W tym czasie Herskeren i Skaperen poprosili o zagranie piosenki kapelę. Spojrzałem z pełnym pyskiem na parę małżonków.
<Herskeren lub ktoś z zabawy?>

czwartek, 26 stycznia 2017

Ciąża Anksunamun Nefertari Hatszepsut z rodu Abu Simbel/Dragomir

Tak właśnie... Anksunamun i Cesar po raz kolejny zostaną rodzicami.
http://orig06.deviantart.net/ae8d/f/2016/003/3/2/20151202_untitled__467_of_494__by_blackmaster111-d9mkvhx.jpg
Termin porodu: 02.02.2017

Rasy szczeniaków:
Owczarek francuski beauceron - ojciec/dziadek/babka/pradziadek
Owczarek belgijski Groenendael - matka/dziadek/pradziadek
Wilczarz irlandzki - prababka
Owczarek niemiecki - prababka
Kangal - pradziadek
Doberman - pradziadek
Owczarek szwajcarski - babka/prababka
Wilczak czechosłowacki - prababka
Rasą może być również mieszaniec o wyglądzie którejś z ras. U wszystkich ras gdzie maksymalny wzrost wynosi mniej niż 70 cm zostaje on podniesiony do max. 75 cm

Sterujący, imiona, płcie:

piesek - Hansel z rodu Dragomir - paulinagrzelak01
suczka - Gretel z rodu Dragomir - Anksunamun

Ksieżniczka Aquilam - Amira Badrija Naila z rodu Dragomir

Znalezione obrazy dla zapytania biały owczarek szwajcarski szczenięta
Imię: Amira Badrija Naila z rodu Dragomir
Wiek: kilka godzin
Płeć: Suczka
Królestwo: Aquiliam
Przyszłe Stanowisko: Łowca
Mentor: Robin des Bois z rodu Dragomir
Charakter: - w budowie -
Aparycja: 
  • Rasa: biały owczarek szwajcarski 
  • Głos:- w budowie - 
Rodzina: Ta sama co u Draculi
Historia: Urodziła się a co przyniesie los? Tego nie wie nikt
Autor: Anksunamun

Książę Aquilam - Mesamir Raicentto z rodu Dragomir

Znalezione obrazy dla zapytania wilczak czechosłowacki szczeniak
Imię: Mesamir Raicentto z rodu Dragomir
Wiek: Parę godzin.
Płeć: Pies
Królestwo: Aquiliam
Przyszłe Stanowisko: Drakkar, jak na razie jest księciem.
Mentor: 
Charakter: Można o nim powiedzieć iż jest pozytywnie nastawiony do świata. Nie jest chciwy czy chytry, on bardzo lubi się dzielić, zarówno rzeczami, jak i swoim optymizmem. Nie lubi się kłócić i dolewać oliwy do ognia, gdy dwie, lub więcej, osoby mają jakiś spór do zażegnania... Stara się nie mieć wrogów, ale czasem niektórzy po prostu słyszą to co chcą słyszeć, a nie to co inni do nich mówią. Nienawidzi kłamstwa, sam stara się nie łgać. Gdy już ktoś mu podpadnie to nie cofnie się przed groźnym ostrzeżeniem, jednak nie grozi śmiercią. Umie obmyślać zemsty, ale nie robi tego bardzo często. Jego zaufanie jest jak Mount Everest, trudno go zdobyć, ale łatwo stracić w mgnieniu oka. Nie jest jakimś psychicznym profesjonalistą, co ma tylko jedno w głowie - profesjonalizm. Owszem stara się robić wszystko porządnie, ale bez przesady. Ma w sobie dużo odwagi, która go nie opuszcza, nawet w najgroźniejszych sytuacjach, jednakże nie lubi ryzykować. Owszem umie oddać życie za kogoś innego, no ale bez powodu stawać przed zakapturzoną postacią bez twarzy, która w jednej ręce trzyma złoty sierp, a w drugiej czaszkę? Moja wersja śmierci. Haha - Po co?
Aparycja:
Rodzina: 
  • OJCIEC - Cesar Rheagar Omenor z rodu Dragomir - 
  • MATKA - Ankunamun Nefertari Hatszepsut z rodu Abu Simel/Dragomir. - 
  • SIOSTRY Z MIOTU- Raven Meredith Shairen z rodu Dragomir i Amira Badrija Naila z rodu Dragomir
  • BRACIA Z MIOTU - Dracula Vlad Tepes z rodu Dragomir, Imhotep Seti Amon z rodu Dragomir i Ardeth Obed Bay z rodu Dragomir.
  • BRACIA - Mircza Alavar Madera z rodu Dragomir, Robin des Bois z rodu Dragomir, Joran z rodu Dragomir, 
  • WUJKOWIE - Demon, Velkan II
  • SIOSTRY - Autumn Foxtrotte z rodu Dragomir, Lidia Estera Noemi z rodu Dragomir, 
  • CIOTKI - Lunaver, Renee
  • DZIADKOWIE OD STRONY OJCA - Velkan Tyberiusz Maximus z rodu Dragomir, Elaine Elisabetha z rodu Dragomir
  • DZIADKOWIE OD STRONY MATKI - Iset, Amonthep III
  • Reszty nie musisz znać ;)
Historia: - w budowie -
Autor: Czarna_Pantera (hw)

Księżniczka Aquilam - Raven Meredith Shairen z rodu Dragomir.

Imię: Raven Meredith Shairen z rodu Dragomir.
Wiek: Kilka godzin
Płeć: Suczką się urodziła, suczką jest i suczką pozostanie.
Królestwo: Aquiliam
Przyszłe Stanowisko: Łowca smoków, jak na razie nasza mała Raven jest księżną, albo jak kto woli - księżniczką. Jednak nie za bardzo lubi tę posadę, czasami chciałaby być załóżmy... zwyczajną suczką. Dlatego trzy czwarte swojego czasu spędza na treningach i chodząc po zamku w stroju łowczyni, który wyglądał jak strój królewskiej buntowniczki.
Mentor: Bowen Geoffrey Gareth z rodu Dragomir
Charakter: W zasadzie to jest taka poczciwa suczka, która stara się zachować spokój zewnętrzny, nawet gdy w duszy panika pochłania wszystko. Stara się za wszelką cenę zachować zimną krew, nawet w obliczu poważnego niebezpieczeństwa. Czasem może się przeliczyć ze swoimi zdolnościami i źle ocenia sytuacje. Jest typem marzycielki i romantyczki. Marzy o kimś kto będzie ją kochał zupełnie jak ojciec matkę i tam jeszcze kilka innych przykładów. Gdy zdobędziesz jej zaufanie będzie Ci wierna do końca. Jest szczera, czasem może nawet za bardzo i od Ciebie tego samego oczekuje. Pod koniec można powiedzieć, że jej charakter to jest wielka, twarda pestka, do której trzeba dużo czasu zanim się ją rozgryzie. Codziennie jest inna. Jednego dnia jest diabelnie chamska, a czasem miła i pomocna. Jeden dzień jest przepełniony ironią, wrednością i szyderczością, a następny jest pełen ociekającego miodem słownictwa.
Tak więc widzisz. Jej charakter jest zmienny jak wiatr.
Aparycja:
  • Rasa: Mieszanka wielu ras, jednakże wygląda jak Wilczak Czechosłowacki. 
  • Głos: Meghan Trainor - NO
Rodzina: Raven ma ogromną rodzinę włączając 5-tkę rodzeństwa, masę wujostwa oraz rodzeństwa z poprzedniej wpadki ojca suczki. Ale postaram się wam ich przedstawić:
  • Ojciec {Cesar Rheagar Onomar z rodu Dragomir} - Ukochany ojciec a zarazem król, który zawsze zajmuje miejsce w serduszku Raven. Uważa go za swojego życiowego przewodnika, który ma dokładną mapę jej życia. Ojciec dla naszej małej bohaterki jest kimś ważnym do kogo można pójść z pytaniem, skargą czy tak po prostu porozmawiać i zawsze się otrzyma odpowiedź czy radę. Jednakże mimo tego iż się kochają nie spędzają ze sobą dużo czasu. Prawie wcale. Tylko na posiłkach i czasami w komnacie Raven. To jest spowodowane ostrym treningiem. Raven marzy w przyszłości zostać doskonałym łowcą, jeżeli nie Wielkim Mistrzem. Jednak zwraca się do niego oficjalnie.
  • Matka {Anksunamun Nefertari Hatszepsut z rodu Abu Simbel/Dragomir} - samica, która dała Raven Meredith Shairen z rodu Dragomir prawa i obowiązki, jak i możliwość wolności i przebywania na świeżym powietrzu. Tak więc jak się domyślacie - Raven bardzo lubi swoją matkę. Jednak tak samo jak z ojcem - nie widują się zbyt często.
  • Ciotka {Lunaver Afrodyta Wenus z rodu Dragomir} - Przebiegła samica, która tylko wypatruje okazji by tu z kimś kogoś zeswatać. Jestem pewna, że w tej chwili myśli z kim połączyć na wieki Raven i jej rodzeństwo. Ale powiedźmy sobie szczerze - Meredith nawet lubi ciotkę i jej praca jest ciekawa. Często dzieli się informacjami z suczką, przez co czasami z jej komnaty słychać donośne śmichy chichy.
  • Wujek{Demon Samael Abbadon z rodu Dragomir} - Nawet się lubią.
  • Brat z I miotu ojca {Mircza Alavar Madera z rodu Dragomir} - Heh, to samo co u Jormdara.
  • Brat z II miotu ojca {Robin des Bois z rodu Dragomir} - popatrz na górę.
  • Siostra z III miotu ojca {Lidia Estera Noemi z rodu Dragomir} - Patrz poniżej ↓
  • Brat z III miotu ojca. {Joran z rodu Dragomir} - Nie za bardzo go zna, jednakże jakieś plotki uszły do jej uszu.
  • Brat z miotu {Dracula Vlad Tepes z rodu Dragomir} - Spadkobierca tronu, jak to dziedzic - trochę arogancki. Raven wraz z Mesamirem ma świetną zabawę w udawaniu go. Poza czasiem kiedy rozgrywkę słowną wygrywa Raven, rzadko się widują, bo albo Raven ma naukę na łowcę, albo Vlad ma tam swoje obowiązki.
  • Brat z miotu{Mesamir Raicentto z rodu Dragomir} -  ulubiony brat, towarzysz zabaw jak i worek do ćwiczeń. Oboje się kochają, oddaliby za siebie życie.
  • Brat z miotu{ Ardeth Obed Bay z rodu Dragomir} - Kocha brata i zaraz po Mesamirze jest ulubionym towarzyszem zabaw.
  • Brat z miotu{Imothep Seti Amon z rodu Dragomir} - Heh, ich stosunki są raczej przyjazne.
  • Siostra z miotu {Amira Badrija Naila z rodu Dragomir} -  Jak to rodzeństwo - dla zabawy Raven udaje, że nienawidzi swojej siostry, jednak uwielbia snuć plany wraz z Amirą.
  • Dziadek {Velkan Tyberiusz Maximus z rodu Dragomir} - czasami odwiedza dziadka wraz z babcią w ich komnacie i tedy jest świetna zabawa.
  • Babcia {Elaine Elisabetha z rodu Dragomir} - czasami odwiedza babcię wraz z dziadkiem w ich komnacie i mają świetną zabawę
  • Wujek ojca czyli cioteczny dziadek {Jormdar Loki  Midgardsorm z rodu Dragomir} - Raven tak praktycznie w ogóle nie zna ciotecznego dziadunia. Wie tyle, że jest on Wielkim Mistrzem Smoczych Jeźdźców i, że jeździ na Thorze.
  • Cioteczny dziadek {Bowen Geoffrey Gareth z rodu Dragomir} - Był jej mentorem i jest mu wdzięczna.
  • Dziadkowie od strony matki {Iset, Amenhopet III} - kochani, Raven odwiedza ich bardzo często.
Historia: Urodziła się ze związku Cesara i Anksunamun. Ale to już chyba wiecie. Była czwarta z kolei i od urodzenia była traktowana... powiedźmy jak mniej ważna suczka. No bo, co to by było, gdyby tak nie było. Przecież jej brat jest następcą tronu i potrzebuje bony. Tak więc Raven od urodzenia, czyli od stanięcia na nogi, ćwiczy i ćwiczy by pokazać swojej rodzinie ile jest warta, by pokazać, że jest doskonałą łowczynią, by uświadomić, że umie wiele, może nawet więcej niż Dracula.
Autor: Konikowo05 (hw)

Książę Aquilam - Imhotep Seti Amon z rodu Dragomir

Doberman Puppy by Doberman4Life
Imię: Imhotep Seti Amon z rodu Dragomir
Wiek: kilka godzin
Płeć: Pies
Królestwo: Aquiliam
Przyszłe Stanowisko: Kapłan i to podwójny bo pełnić będzie rolę kapłana Aquilam a także Désert
Mentor: Demon Samael Abbadon z rodu Dragomir/Kapłan Ozyrysa w Désert
Charakter: - w budowie -
Aparycja:
Rodzina: Zerknijcie do Draculi tam się wszystkiego dowiecie. Powiem tylko tyle:
  • Ociec: Cesar 
  • Matka: Anksunamun 
Historia: Urodził się, został przeznaczony na kapłana Ozyrysa. Co przyniesie los, tego nie wie nikt.
Autor: Anksunamun

Książę Aquilam - Ardeth Obed Bay z rodu Dragomir

Znaleziony obraz
Imię: Ardeth Obed Bay z rodu Dragomir 
Wiek: kilka godzin 
Płeć: Pies
Królestwo: Aquiliam
Przyszłe Stanowisko: Królewski Gwardzista/Strażnik Mumii 
Mentor: Mircza Alavar Madera z rodu Dragomir/ Amenhotep IV 
Charakter: - w budowie - 
Aparycja: 
  • Rasa: Owczarek niemiecki 
  • Głos: Oded Fahr
Rodzina: Wystarczy jak powiem że rodzice to Cesar i Anksunamun a po resztę odeślę was do Draculi? 
Historia: Urodził się tutaj. Został przeznaczony jako Strażnik Mumii w rodzinnej krainie matki. I historia wciąż się toczy. 
Autor: paulinagrzelak01

Następca Tronu Aquilam - Dracula Vlad Tepes z rodu Dragomir

Imię: Dracula Vlad Tepes z rodu Dragomir imię dumne i jak najbardziej adekwatne do tego psa
Wiek: kilka godzin
Płeć: Pies
Królestwo: Aquiliam
Przyszłe Stanowisko: Król Aquilam, Generał
Mentor: Cesar Rheagar Omenor z rodu Dragomir
Charakter: Kilka słów o tymże psie. Określić go jest dość trudno bo jest dość zmienny. Zazwyczaj miły i towarzyski bywa że zmienia się nie do poznania w kilka sekund i staje się oschłym i gardzącym towarzystwo innych psem. Nie lubi mówić po próżnicy jeśli ma coś do zrobienia to robi to raz i porządnie. Zazwyczaj można z nim pogadać, wysłucha problemu ze zrozumieniem i doradzi jednak jakiego rodzaju to rada będzie już nie wie nikt. Nie zadziera nosa przy byle okazji, wszystkich traktuje równo i samego siebie nie traktuje jak przyszłego króla, tylko jak normalnego psa, który musi wykonywać jak najlepiej swoje obowiązki. Zdarza mu się zamykać w sobie i nie dopuszczać nikogo do jego samotni. W takie dni naprawdę ciężko się z nim rozmawia i lepiej raczej unikać wtedy drażliwych tematów bo potrafi wtedy rzucić się do gardła. Z rodzeństwem utrzymuje przyjazne stosunki, nie wywyższa się. Na wszelkiego rodzaju uszczypliwości nie zwraca uwagi i wciąż rozmawia z ich autorami, nie bacząc na żadne nieprzyjemności, które go od takich osób spotkały. Bywa gwałtowny i zwłaszcza pod wpływem emocji coś robi a później żałuje swoich czynów.
Aparycja:
Rodzina: O bogowie na prawdę muszę? No dobra ale to wcale łatwe nie będzie. Rodzice się postarali o masę rodzeństwa. A i wujostwa ma masę.
  • Cesar Rheagar Omenor z rodu Dragomir - Ojciec, który jest dla Draculi wzorem, darzy go niemałym szacunkiem
  • Anksunamun Nefertari Hatszepsut  z rodu Abu Simbel/Dragomir - matka Draculi, którą pies szanuje tak samo jak ojca 
  • Jormdar Loki Midgardsorm z rodu Dragomir - Stryjeczny dziadek. Co może o nim powiedzieć Dracula? Jest wymagający ale i cierpliwy. 
  • Bowen Geoffrey Gareth z rodu Dragomir - Zupełnie odmienny od Jormadara i Velkana. Owszem jest wymagający ale nieporównywalnie milszy. Dobrze się z nim rozmawia. 
  • Velkan Tyberiusz Maximus z rodu Dragomir - Wymagający dziadek, który mimo że nie jest już królem potrafi napędzić wszystkim niezłego stracha. 
  • Elaine Elisabetha z rodu Dragomir - Babcia jak to babcia zawsze obroni przed gniewem rodziców, znajdzie dobre słowo, pocieszy. Vlad bardzo ją kocha.
  • Amenhotep III z rodu Abu Simbel - Dziadek, Dracula często się z nim widuje i bardzo go lubi.
  • Iset z rodu Abu Simbel - Babka, której Dracula jak na razie nie poznał 
  • Mircza Alavar Madera z rodu Dragomir - Starszy brat, pierwszy syn Cesara. Jest dla Draculi wzorem niemal tak dużym jak ojciec i częstym towarzyszem zabaw. 
  • Robin des Bois z rodu Dragomir -  Również jak Mircza jest starszym bratem Draculi.  
  • Roxette z rodu Dragomir - Szwagierka naszego Draculi. Jest żoną Robina a Dracula bardzo ją lubi. 
  • Lidia Estera Noemi z rodu Dragomir - Ulubiona (jedyna) starsza siostra Draculi. Jest dla niego jak druga matka.  
  • Joran z rodu Dragomir - Starszy brat. Dracula nie wiele o nim wie ponieważ aktualnie przebywa na Terrz'e.
  • Ardeth Obed Bay z rodu Dragomir - Młodszy o 5 minut brat Draculi. Mają bardzo dobre kontakty. 
  • Imhotep Seti Amon z rodu Dragomir - Podobnie jak z Ardeth'em kontakty mają bardzo dobre. Młodszy o 30 minut.
  • Mesamir Raicentto z rodu Dragomir - Z tym z braci już tak dobrze się nie dogaduje. Zbyt bardzo podobny do Raven. Młodszy o godzinę i 20 minut.
  • Raven Meredith Shairen z rodu Dragomir - Jak by tutaj sklasyfikować tą młodszą o dobrą godzinę od Draculi istotę. Są rodzeństwem, Dracula traktuje ją jak siostrę i lubi mimo wszystkich jej wad, które raz są a raz ich nie ma. 
  • Amira Badrija Naila z rodu Dragomir - Jedna z dwóch młodszych sióstr. Jedyna z tych dwóch z którą jego kontakty są dobre. Amira przyszła na świat najpóźniej bo półtora godziny po Draculi.
  • Lunaver Afrodyta Wenus z rodu Dragomir - Jakoś nie specjalnie dogaduje się z ciotką, której tylko w głowie miłosne mariaże. 
  • Demon Samael Abbadon z rodu Dragomir -  Dogadują się nawet bardzo.
  • Velkan II Jean Pierre z rodu Dragomir - Młodszy o kilkanaście minut brat ojca. Velkan II jest nawet fajny jednak kilka rzeczy w nim nie podoba się bratankowi. 
  • Renee z rodu Dragomir - Jedyna ślubna córka dziadka Velkana. Dracula bardzo ja lubi za to że jest spokojna. 
Historia: No to przejdźmy do rzeczy. Może jednak zacznijmy od okoliczności w jakich ojciec Draculi dowiedział się że owym ojcem zostanie. Było to kilka miesięcy po ślubie jego rodziców. Cesar w tym czasie spędzał dużo czasu pracując nad sprawami królestwa. Anksunamun źle się czuła więc nie opuszczała sypialni. Pewnego dnia jednak do komnaty królowej wdarł się Jaime Lannister z zamiarem zabicia królowej a następnie króla. Jednak uroda matki Draculi i jego rodzeństwa sprawiła że Lannister postanowił uczynić ja swoją żoną. Wtedy do komnaty wszedł Cesar a przerażony zamachowiec pchnął Anksunamun nożem a Cesarowi rozciął pierś. Szybka interwencja medyków ocaliła życie królowej a także jej szczeniąt o których właśnie wtedy dowiedział się Cesar. Kilka miesięcy potem urodzili się Dracula i ferajna.
Autor: paulinagrzelak01

niedziela, 22 stycznia 2017

Od Herskeren

Przyszedł dzień ślubu. Po raz ostatni, rano, zobaczyłam Skaperena, a potem oboje zaszyliśmy się w swoich domkach przygotowując się do ślubu i wesela. Długo myślałam nad tym w co się ubrać. Sukienka w stylu retro czy tradycyjna. Jakie kwiaty mieć jako wieniec. W końcu z desperacją usiadłam na krześle zakrywając twarz w dłoniach. Alvise podszedł do mnie.
- Coś się stało? - spytał i mierząc mnie wzrokiem uśmiechnął się. - przecież masz już trzy czwarte stroju. Poczekaj. - podniósł rzucony na ziemię wianek z ognistych kwiatów, specjalnie zaczarowany by się jarzył, ale nie parzył i ułożył mi go na głowie. - Teraz masz wszystko.
Uśmiechnęłam się do niego i wstałam. Przygładziłam biały materiał i odetchnęłam głęboko. Chwyciłam wieniec i ruszyłam w stronę Łąki Ognistych Maków. Zbliżała się godzina ślubu.
~*~
Stanęłam przed drzewami. Wszyscy już byli na miejscu. Po chwili rozległ się Marsz Mendelsona i ruszyłam w stronę "Ołtarza".
- Zebralismy sie tu by połaczyc tą parę węzłem małżeńskim. Wiec czy ty Skaperenie De Joghtam  bierzesz Herskeren Av Drommer za żonę i obiecujesz jej miłość, wierność i pomocy w chorobie oraz, że jej nie opuścisz jej aż do śmierci? - zaczął Demon
- Tak, biorę. - odpowiedział Skaperen ze zdecydowaniem.
- A czy ty Herskeren Av Drommer bierzesz Skaperena De Joghtam za męża i obiecujesz mu miłość, wierność i pomoc w chorobie oraz, że go nie opuścisz aż do śmierci? - dodał kapłan
- Tak, biorę. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jeżeli ktoś jest przeciwny temu związku niech przemówi teraz albo zamilknie na wieki. - nikt się nie zgłosił. - w takim razie ogłaszam was mężem i żoną. Panie młody, możesz pocałować swoją żonę. - powiedział Demon i cofnął się dwa kroki. Skaperen zaś chwilę potem pocałował mnie i obok nad wybuchła salwa oklasków. Ponownie rozległ się marsz Mendelsona, i trzymając się za łapy, wyszliśmy z ołtarzyka w deszczu płatków kwiatów i okrzyków.

<Skaperen?>

sobota, 21 stycznia 2017

Od Herskeren CD Ramzesa

Kiedyś powiedziano mi:
"Tylko trzy rzeczy przetrwają śmierć. Farba, wspomnienie i miłość."
I teraz wiem, że gdyby umarł ktoś kogo kochamy to należy wszystkie te rzeczy połączyć. Czyli namalować go farbą jako swoje wspomnienie i wlać do tego obrazu całą swoją miłość.
Ja na razie nie mam kogo malować. Skaperenowi nie śpieszy się do śmierci.
~*~
- Musiałaś, prawda?- usłyszałam głos Ramzesa i uderzenie na plecach. Fala zimnej wody zalała mnie od stóp do głowy. Momentalnie zamknęłam oczy, które zostały podrażnione słodką wodą i odbiłam się od kamienistego dna tym samym wydostając się na powierzchnię.
- Tak musiałam. - odpowiedziałam ochlapując jego twarz wodą. - Bardzo miło mi się z Tobą bawi, jednakże jutrzejszy ślub zmusza mnie do przygotowania wszystkiego. - odpowiedziałam z wyraźnym smutkiem i wyszłam z wody. Pomachałam jeszcze na pożegnanie Ramzesowi i odeszłam do jaskini. Wsiadłam na nieopodal stojącego Alvise'a.
- Do zobaczenia jutro! - krzyknęłam starając się przekrzyczeć panujący huk wywołany łopotaniem skrzydeł smoka. Biały pies odmachał na do widzenia i poszedł w swoją stronę.

Ramzes?

Od Aury de Noir cd Mirczy

Spojrzałam na niego z małym uśmiechem, było w tym psie coś, że zachowywałam się bardziej naturalnie.
- Spróbuj, to się przekonasz. - wymruczałam powoli wstając.
- Będę czekać na pierwszy. - dodałam już zwyczajnym tonem owijając puszysty ogon wokół jego szyji. Powoli ruszyłam do przodu po czym spojrzałam na Mircze.
- Jak chcesz możesz do mnie przyjść, jutro wyruszam i nie wiadomo kiedy wrócę. - to mówiąc odbiegłam w stronę swojego mieszkania. Nie było ono jakoś wielce ogromne mimo, że byłam w arystokracji. Marne dwie sypialnie, salon, łazienka i pokój gościny. No i wiadomo spiżarnia oraz piwnica. Weszłam do swojej sypialni i otworzyłam skrzynie zamykaną na klucz. Był tam czarny płaszcz z logiem mojego zakonu.
- Pomimo zła które wyrządzaliście na coś się przydaliście. - powiedziałam strzepując kurz z wyhaftowanego znaku. Położyłam pelerynę na fotelu, a na niej zdjęty przed chiwlą sztylet. Po tym ruszyłam w stronę łazienki i zaczęłam napełniać balie wodą.

< MIrcza, wybacz że tak długo. >

Od Delgado C.D. Cesara

Bycie władcą Ulv nie należy do łatwego zajęcia. Stanowisko te zupełnie zapanowało nad moim życiem. Siedziałem właśnie w sali tronowej i wysłuchiwałem ostatniego poddanego. Oczywiście jak zawsze obiecałem postarać się coś zrobić z problemem każdego. Chodź zdarzały się wyjątki gdzie nie było nawet mowy o rozpatrzeniu wniosku.
Po skończonej rozmowie poddany wyszedł razem ze strażnikami którzy zamknęli za sobą drzwi. Zostałem teraz sam ze swoim głównym namiestnikiem.
- Panie. - Zaczął.
- Tak?
- Dostaliśmy dzisiaj rano list do Ciebie z Królestwa Aquilam.
- Ktoś go otwierał? - Spojrzałem z niecierpliwością.
- Nie. Jak prosiłeś Panie nikt nie otwiera Twoich listów.
- Bardzo dobrze.
Po tych słowach pies podał mi kopertę. Po stylu pisania już wiedziałem od kogo jest.
- Zostaw mnie samego. - Poprosiłem. Namiestnik kiwnął tylko łbem i wyszedł.
Pospiesznie rozdarłem papier i przeczytałem co było w środku. Jak się okazało Cesar się żenił, a ja dostałem zaproszenie. Nie mogłem odmówić, ani iść oficjalnie. Szybko odpisałem i dałem zaufanemu podwładnemu aby przekazał to Władcy Aquilam.
 
*** W dzień ślubu ***
Udało mi się dotrzeć przed czasem na tereny Aquilam. Wiedziałem dokładnie gdzie stoją strażnicy obu królestw więc nie było to dla mnie problemem. Na dworze skłamałem, że muszę jechać w delegacje na drugi koniec terenów Ulv aby coś tam załatwić. Wszyscy mi ufali bezgranicznie. 
Wypatrzyłem w tłumie psów Cesar'a. Pies był zajęty rozmową z innymi, a ja nie miałem zamiaru być w centrum uwagi obcych. Trzymałem się całą ceremonię na uboczu. 
Wszystko było zrobione cudownie, przez chwilę aż sam zazdrościłem, że nie znalazłem tej jedynej. Po części oficjalniej przyszła kolej na wesele. Siedziałem i obserwowałem innych, kiedy pojawiła się ona. Przepiękna śnieżnobiała suczka od której nie mogłem oderwać wzroku. W pewnym momencie podszedł do mnie Cesar, zamieniliśmy ze sobą kilka zdań aż zapytałem o nieznajomą. Dowiedziałem się szybko, że to córka mojego przyjaciela. Byłem lekko zbity z tropu bo takiego obrotu spraw się nie spodziewałem.
- Wpadła Ci w oko? Może chcesz ją poznać? - Zaproponował. 
- Oczywiście. - Uśmiechnąłem się delikatnie i oboje ruszyliśmy w jej kierunku. 
Droga nie była długa ale dla mnie trwała ona wieczność. Nie spuszczałem wzroku z suczki dla której moje serce pierwszy raz szybciej i mocniej zabiło. 
- Lidia pozwól na chwilę. - Suczka odłączyła się od grupy z którą rozmawiała i zbliżyła się do nas. - Chciałbym Ci kogoś przedstawić. To jest Delgado Aaron Octavius z rodu Black Moon. - Oboje spojrzeli na mnie. Lidia ukłoniła się delikatnie i uśmiechnęła. - Delgado poznaj moją córkę, Lidia Estera Noemi z rodu Dragomir. - Odwzajemniłem ukłon.
- Miło mi Cię poznać.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - Uśmiechnąłem się bardzo delikatnie.
- To ja już Was zostawię. - Rzucił Cesar na odchodne.
- Masz ochotę na spacer? -Zaproponowałem.
Lidia?

czwartek, 19 stycznia 2017

Od Ramzes'a - C.D. Herskeren

 Postanowiłem wyjść na spacer po terenach sfory. Dawno mnie tu nie było, zdecydowanie Deux Monde się zmieniło. Szczerze? Nie miałem ochoty na jakiekolwiek wyjście z domu, gdy był śnieg. Pomyśleć, że znowu muszę się bawić z kulkami śniegu przyklejającymi się, dosłownie, wszędzie, natychmiast odechciewało mi się nawet wstawać z kanapy. Jednak kiedyś musiałem to zrobić, a dzisiaj był ten dzień. Leniwie wystawiłem łapy poza próg mojego mieszkania. Byłem w Królestwie Aquilam, więc prawdopodobnie nie mogę przechodzić na tą drugą stronę, Ulv. Jednak... gdyby tak przejść? Zawsze się ciekawiłem jak mały piesek co tam się znajduje, a teraz mogę się dowiedzieć. Niepewnie wszedłem do wody, rozglądając się po wyspie. Na szczęście nikogo nie było, dlatego wszedłem do portalu. Rozejrzałem się. Było bardzo podobnie jak u nas, a jednak inaczej. Spojrzałem z niepewnością w dal wyspy Ulv. Zacząłem tam biec. Nikogo nie zauważyłem. Postanowiłem wrócić do mojego królestwa. Na szczęście nikt mnie nie zauważył, dlatego mogłem bardzo prosto przeteleportować się do Królestwa Aquilam. Z uśmiechem na pysku ponownie zamoczyłem się w wodzie, już będąc na stronie Królestwa Aquilam. Otrzepałem się, ruszając spokojnie do swojej jaskini. Za 3 dni ślub Herskeren oraz Skaperena. Zostałem na niego zaproszony, zresztą, jak całe Królestwo Aquilam. Musiałem się do tego przygotować, to pierwsze wydarzenie na jakie mnie zaproszono. Czuję się tak ważny dzięki temu, przynajmniej wiem, że nikt o mnie nie zapomniał. Meh, słabe pocieszenie, lecz co mam powiedzieć? Jestem tu... dwa tygodnie? O ile nie mniej. Przecież psów jest mnóstwo w królestwie Aquilam, a może nawet i w Ulv. Nie widziałem na tej drugiej żadnej żywej duszy, dlatego nie mogę nic wywnioskować. Raczej logiczne, że będzie tam z 5 psów. Zauważyłem jakiegoś psa który leciał na smoku. Spojrzałem na to z dziwną miną. Nigdy nie widziałem psa, który leciał na smoku, dziwne. Pies i smok natychmiast spadli na ziemię, a pies zszedł ze swojego przyjaciela. Stanął dumnie przede mną, oglądając mnie od góry do dołu.
 - Witaj, Herskeren jestem. - usłyszałem z ust przybyszki. Aaaa, Herskeren, przecież jestem zaproszony na jej ślub z Skaperem, i już jasne. Wilczak Czechosłowacki jeszcze sobie mnie kojarzył, bo czym wyraźnie mruknął. - A ty? Jak się nazywasz?
 - Ramzes jestem. Jestem tu... od dawna, w sumie tak myśląc. Miło Cię poznać, Herskeren. A zresztą, kiedyś bym musiał Cię poznać, jestem zaproszony na twój ślub z Skaperem. - ukłoniłem się Wilczakowi. Oblizałem się, miałem już spragnione usta. - A ty? Od niedawna jesteś? - niepewnie zadałem pytanie Hersekeren.
 - E... jedna z najnowszych członkiń Królestwa Aquilam. - uśmiechnęła się. Przytaknąłem. Dopiero co dołączyła, a już ma partnera, a nawet narzeczonego. Szkoda że ja nie mam tyle szczęścia, no cóż, muszę szukać dalej, chyba kiedyś je spotkam. No raczej, nie inaczej. - Wiem, nie mam tu takiego długiego stażu jak ty. - zaśmiała się cicho, spoglądając co jakiś czas na mnie. Również wymusiłem cichy śmiech.
 - To nie powód do wstydu. Ciesz się, że nie jesteś takim starym bykiem jak ja. - pokręciłem głową z szerokim uśmiechem na pysku. Pomachałem ogonem w powietrzu. Zanudziła mnie ta rozmowa, dlatego, iż staliśmy w miejscu. Lubię podróżować, co można było ujrzeć, gdy przechodziłem z Królestwa Ulv do Królestwa Aquilam. - No... idziemy może gdzieś? W jednym miejscu jest mi naprawdę gorąco. - spojrzałem z błaganiem na Herskeren. Ta tylko przewróciła oczami.
 - Okej, okej. Choć nad jeziorko, może się ochłodzisz. - zaśmiał się Wilczak, Ruszyliśmy więc nad wodę. Natychmiast zanurzyłem się w chłodnej wodzie. - Tego Ci brakowało? - uśmiechnęła się. Przytaknąłem na jej słowa, zanurzając się tak, że nie było mnie widać. Gdy tylko się wynurzyłem, zauważyłem Herskeren obok mnie.
 - A tak w ogóle... słyszałem że Anksunamun Nefertari Hatszepsut oraz Cesar Rheagar Omenor zostaną rodzicami, czy to prawda? - spojrzałem z powagą na towarzyszkę, która tylko potwierdziła, kiwając łebkiem. - Oh, to świetnie. Alfa będzie miał zapewnione zastępstwo. To raczej dobrze dla rodu Dragomira. - uśmiechnąłem się, podtapiając Herskeren.
 - Pfu! - wypluła wodę, patrząc na mnie zabójczym wzrokiem. - Uciekaj jeśli zdążysz. - wypowiedziała z powagą i ironiczną nienawiścią, rzucając się na mnie, chlapiąc mnie i podtapiając. - Doigrałeś się! - krzyknęła z triumfem. Wyłoniłem się z wody, otrzepując swój łebek.
 - Oooo, jeszcze popamiętasz. - warknąłem, śmiejąc się pod nosem. - Może na ten czas już przerwa w wojnie, oke? Nie mam ochoty ciągle się podtapiać. - uśmiechnąłem się szeroko. - Więc... jak Ci się podoba, tu, w Deux Monde? - zapytałem z nutą harmonii.
 - Świetnie. Mam tu partnera, chciałabym założyć rodzinę... wszystko układa się po mojej myśli; idealnie. Ogólnie, to członkowie są mili, i przynajmniej nie podtapiają jak ty. - to mówiąc ochlapała mnie. - Ale pomijając ten punkt... kocham tą sforę. - przytaknąłem. - A tobie? Jak się tu wiedzie?
 - Mi? No cóż... świetnie! Może nie mam partnerki, nie mam przyjaciół, ale mam przynajmniej dom, pożywienie... wszystkie warunki do życia w grupie. Nic więcej nie potrzebuję, choć by się przydało. - spojrzałem w niebo. Natychmiast jednak Wilczak na mnie skoczył, przez co wpadłem do wody całym ciałem. Pokręciłem głową z niedowierzaniem, wynurzając się i wychodząc na brzeg. - No, to koniec wojny! Może kiedyś jeszcze to powtórzymy, co? Raczej z twoimi szczeniakami. - zaśmiałem się, otrzepując się z zimnych kropel wody. To samo uczyniła narzeczona Skaperena. Ruszyliśmy więc w swoje strony. Ja w swoją, a Herskeren w swoją.
 - No to... cześć. Do zobaczenia na ślubie... - powiedziała, jeszcze chwilę wpatrując się w ziemię. Gdy już była odrobinę dalej, nalałem wody i ruszyłem, aby oblać znajomą. Jak chciałem, tak uczyniłem. Herskeren została oblana zimną wodą. Obróciła się, i popchnęła mnie z uśmiechem.
 - No nie myślałaś chyba że Ciebie tak zostawię, co? Chodź, wracamy do wody! - uniosłem swe kąciki ust, prowadząc Wilczaka Czechosłowackiego do wody. Wskoczyliśmy na bombę, śpiewając coś przy tym. I ponownie wylądowałem pod wodą. Nie dość że miałem lekki szok, to jeszcze nagła, okropnie lodowata woda. Jednak nie przejmowałem się i wynurzyłem się. - Musiałaś, prawda? - mruknąłem, efektownie wyskakując i lądując na Herskeren. Tym razem to ona była pod wodą, a po chwili znów się wynurzyła. Nasze wojny wodne chyba nigdy się nie skończą...
Herskeren?

Wielki Mistrz Łowców Smoków Aquilam - Bowen Geoffrey Gareth z rodu Dragomir

Znalezione obrazy dla zapytania sznaucer olbrzymi 
Imię: Bowen Geofrey Gareth z rodu Dragomir
Wiek: 14 lat
Płeć: Pies
Królestwo: Aquilam
Stanowisko: Wielki Mistrz Łowców Smoków
Charakter: -w budowie-
Aparycja: 
Rodzina: Pochodzi z Dragomirów więc rodzinę już chyba znacie? Jest młodszym bratem Velkana, wujem Cesara
Zakochany w: Miłość to piękna rzecz. Gdzieś tam czeka na niego ta jedyna.
Partnerka: Brak
Ex: Był z Karą jednak ona zginęła...
Potomstwo: Kara była w ciąży jednak nie zdążyła wydać na świat młodych Bowena.
Historia: Więc zacznijmy. Bowen urodził się w pewnej wiosce. O jego narodzinach nie wiedział nikt. Dopiero po śmierci Ezechiela dowiedziano się o jego istnieniu. Bowen jednak nie chciał tronu. Odszedł by słóżyć pewnemu księciu, którego pokochał jak syna. Niestety księcia zabił smok. Wtedy Bowen rozpoczął swoją karierę łowcy smoków. Pewnego dnia jednak spotkał smoka, którego nie był w stanie zabić. Smokiem tym był Draco. Po jakimś czasie Bowen został ciężko ranny a dokładniej jego serce zostało przebite. Wtedy smok podzielił się z nim sercem, sprawiając, że smokobójca i smok stali się jednym. Bowen zaczął chronić Draco przed innymi łowcami bo śmierć smoka oznaczałaby również jego śmierć. Bowen poznał Karę i został jej mężem. Niedługo potem jednak została ona zamordowana a historia kołem się toczy po dziś dzień. 
Autor: LucieDeva

Ślub Herskeren i Skaperena

IMIĘ SUCZKI: Herskeren Av Drommer
IMIĘ PSA: Skaperen De Joghtam
MIEJSCE: Łąka Ognistych Maków
DATA ŚLUBU: 22 stycznia 
PRZEWODNICZĄCY CEREMONII: Demon Samael Abbadon z rodu Dragomir
GOŚCIE: Całe królestwo Aquilam

Ciąża Anksunamun Nefertari Hatszepsut z rodu Abu Simbel/Dragomir

Tak więc.... Ehhh.... Nigdy się tego nie oduczę nie zaczyna się zdania od tak więc, więc ani no więc zapamiętajcie! Przejdźmy jednak do sedna sprawy. Anksunamun i Cesar zostaną wkrótce rodzicami.
 http://orig06.deviantart.net/ae8d/f/2016/003/3/2/20151202_untitled__467_of_494__by_blackmaster111-d9mkvhx.jpg

Termin porodu: 26.01.2017

Rasy szczeniaków:
Owczarek francuski beauceron - ojciec/dziadek/babka/pradziadek
Owczarek belgijski Groenendael - matka/dziadek/pradziadek
Wilczarz irlandzki - prababka
Owczarek niemiecki - prababka
Kangal - pradziadek
Doberman - pradziadek
Owczarek szwajcarski - babka/prababka
Wilczak czechosłowacki - prababka
Rasą może być również mieszaniec o wyglądzie którejś z ras. U wszystkich ras gdzie maksymalny wzrost wynosi mniej niż 70 cm zostaje on podniesiony do max. 75 cm

Sterujący, imiona, płcie:

piesek - Dracula Vlad Tepes z rodu Dragomir - paulinagrzelak01
piesek - Ardeth Obed Bay z rodu Dragomir - paulinagrzelak01
piesek - Imhotep Seti Amon z rodu Dragomir - Anksunamun
suczka - Raven Meredith Shairen z rodu Dragomir - Konikowo05
piesek - Mesamir Raicentto z rodu Dragomir - Czarna_Pantera
suczka - Amira Badrija Naila z rodu Dragomir - Anksunamun

Od Cesara CD Anksunamun

- Anksunamun otwórz oczy!- Krzyczałem próbując zatamować krwawienie. Po chwili do komnaty wbiegli strażnicy i medycy.
- Ratujcie ją... Ratujcie moją żonę...- Powtarzałem w kółko. Medycy wzięli Anksunamun i zanieśli do skrzydła szpitalnego.
- Panie Ciebie też trzeba opatrzyć.- Powiedział jeden z medyków i nie czekając na pozwolenie zaczął zakrywać bandażem zranienie na mojej piersi.
- Pomóżcie mi dość do sali tronowej.- Powiedziałem patrząc przed siebie niewidzącym wzrokiem. Jakiś czas później siedziałem już na tronie a przede mną stał jeden z generałów.
- Pojmać wszystkich Lannisterów za zamach na życie królowej... i moje.- Powiedziałem. Po jakimś czasie do sali wbiegł zdyszany medyk.
- Wasza Wysokość królowa...
- Co z nią?- Zapytałem podrywając się z tronu.
- Tato spokojnie.- Powiedzieli równocześnie Robin i Mircza stając po moich bokach.
- Królowa czuje się już dobrze. Jednak...
- Wysłów się wreszcie!- Warknąłem.
- Jest w ciąży.- Powiedział medyk a ja aż usiadłem z wrażenia.
- Mogę do niej iść?- Zapytałem. Medyk kiwnął głową. Poszedłem za nim do sali gdzie leżała Anksunamun.
- Jak się czujesz?- Zapytałem.
<Anksunamun?>

Od Anksunamun Cd Cesar

Wesele szybko się skończyło. Chociaż nie można jednak powiedzieć że szybko bo trwało niemal tydzień. Kiedy się skończyło każdy wrócił do swoich obowiązków. Ja wraz z Cesarem zaczęłam przyjmować delegacje i ważnych wysłanników a także zwykłych poddanych. Niektóre zajęcia królowej były ciekawe jednak duża część była jedynie nudami. Wciąż jednak moim nadrzędnym obowiązkiem było dać królestwu Dziedzica, syna Cesara, który będzie kiedyś panował w Aquilam. Niestety kolejne próby zajścia w ciążę kończyły się fiaskiem. Tego dnia również siedziałam w komnacie próbując wymyślić sposób żeby to przyspieszyć. Nagle wpadł do niej jakiś pies o złotej sierści. Podbiegł do mnie i zakrył mi łapą pysk.
- Nie krzycz królewska nałożnico.- Warknął. W jego łapie dostrzegłam sztylet.
- Zobaczymy czym tak uwiodłaś króla zanim się Ciebie pozbędę...- Powiedział i pchnął mnie na łóżko. Nagle jednak drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Cesar.
- Cesar!- Krzyknęłam a złoty pies wbił mi sztylet w brzuch. Chwilę potem opadłam na podłogę a Cesar w biegu skoczył na psa. Ten rozorał mu pierś sztyletem.
- Anksunamun!- Krzyk Cesara był ostatnim co usłyszałam.
<Cesar?>

środa, 18 stycznia 2017

Od Herskeren CD Skaperena

      Wiele się zmieniło w Deux Monde od czasu mojego pierwszego przybycia tutaj. Po pierwsze to stado ma swoją królową, która niedawno była zwykłą nałożnicą. Co dziwniejsze ten ślub Cesara i Anksunamun zmienił także moje życie. Ale to już chyba wiadomo. (Taki wstępik c:)
Skoczyłam na psa kładąc mu łapy na głowie. Biały zaśmiał się i po chwili skoczył tym samym zrzucając mnie na ziemię.
- To nie było śmieszne. - powiedziałam delikatnie krzywiąc się z bólu. 
- No właśnie, to jest bardzo śmieszne. - odpowiedział Skaperen przedrzeźniając mnie. Położyłam uszy po sobie i poszłam spać.
~* (To jest TYLKO sen Herskeren ;)~
- Wszystko zostało zmienione. Nawet te lasy i łąki są jakby... inne. Zacznijmy od tego, że tu nie ma lasów. Tu jest tylko piasek! Piasek i pustynia! Zwymiotować można tym piaskiem! - Mała Herskeren usłyszała głos psa. Chętnie by uciekła gdzieś, gdzie by przestała słuchać jego namolnego zrzędzenia o zmianach. Odwróciła głowę. Razem z owym psem, którego imienia nie podam, bo wymyślać mi się nie chce, była na obchodzie królestwa. Po odwróceniu głowy niedaleko zobaczyła Nowy Pałac w Bronzhaven. Jednak wyglądał jakoś dziwnie. Po pierwsze unosił się w wielkiej szklanej kuli, w której wewnątrz prószył śnieg, a wokół na kilka tysięcy kilometrów rozciągała się pustynia. Mała suczka, ku niewiedzy owego psa, podbiegła do zamku i bez problemu przeszła przez tajemnicze szkło. Natychmiast stanęła u stóp długich, hebanowych schodów prowadzących od razu do sypialni jej ojca, lecz kończyły się w pół drogi. Sam ojciec Herskeren stał na balkoniku, oczy miał związane i zgadywał gdzie przeszkody są poustawiane. Nawet nie poczuje, gdy nad przepaścią stanie. Avi przeraziła się. Wtedy nie wiedziała, że ojcu jest dane zginąć inaczej. Zauważyła również, że długa sierść ojca unosi się ku górze, jakby był w wodzie. Z jego ust unosiły się pojedyncze litery zamiast słów, i zanim zdążyły się złączyć w słowa wiatr je rozwiewał. Herskeren wydawało się, że woła o pomoc, jednak nie poszła mu pomóc. Gdyby wiedziała, że on, jej ukochany ojciec, za kilkanaście minut zginie inaczej by postąpiła. 
~*~
Obudziłam się zlana potem. Skaperen krzątał się po kuchni w przygotowaniu śniadania. Wstałam i podeszłam do niego.
- I co? Nadal jesteś obrażona? Jak tam kręgosłup? - zapytał żartobliwie. Zaśmiałam się krótkim "Haha" po czym znowu się zamyśliłam. - No, e no. Czemu zawsze taka jesteś? - dodał pies sztucznie naburmuszając się.
- Tako. - odpowiedziałam mierzwiąc Skaperenowi sierść na głowie. Po czym po raz kolejny się zaśmiałam tym razem prawdziwie.

<Skaperen?>

wtorek, 17 stycznia 2017

Od Skaperena CD Herskeren

Wesele przystanęło. Muzyka umilkła, salę już nie wypełniały stuki pazurów o parkiet. Jednakże ani ja, ani Herskeren nie przejmowaliśmy się tym, że każdy co do jednego przystanął. Gdy wstaliśmy wszyscy wymownie spojrzeli w inną stronę. Podeszliśmy z Avi do bufetu i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. W końcu wesele minęło. (bo w końcu trwa już pięć dni. Heh)
~*~
Obudziłem się w domku mojej narzeczonej. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że znowu leżę na kamiennej posadzce w kuchni. Obok mnie stała Herskeren z roześmianą miną.
- Hehe, bardzo śmieszne. - starałem się przybrać obrażony wyraz, jednakże perlisty śmiech Hersker przełamał moje postanowienie.
- No właśnie, bardzo to jest śmieszne. - odpowiedziała samica nadal śmiejąc mi się w żywe oczy. - Ech, z Tobą nie można się bawić. Nie obrażaj się już. - dodała Her.

<Hersker?>

czwartek, 12 stycznia 2017

Od Herskeren (po raz kolejny do jakiegoś psa.)

Pustka...
To jedno słowo określało pozycję mojego umysłu, który zagadkowo przestał ze mną współpracować. Nie mogłam znaleźć żadnego słowa, które by pasowało do sytuacji, w której właśnie się znalazłam. Niezręcznej, oczekującej ode mnie odpowiedzi na bardzo osobiste pytania, sytuacji, która była przez chwilę przepełniona grobową ciszą i jakoś ani ja, ani Alvise, nie kwapiło się by tę ciszę przerwać. W moim umyśle uaktywniły się wszystkie szare komórki i zaczęły pracować na najwyższych obrotach. W jednym momencie zaczęłam myśleć o rzeczach, o których wcale nie chciałam, a może uważałam, że nie chce rozważać. Przypominałam sobie wszelkie słowa, uczucia zawarte w słowach, które mówiłam i właśnie to było takie straszne. Każda moja wypowiedź, która została usłyszana przez kogoś od czasu, kiedy pierwszy raz postawiłam łapę na terenach Deux Monde zawierała w sobie nutkę chłodu i jakby się dobrze wsłuchać można było usłyszeć stukające o siebie kostki lodu. Nigdy nie chciałam by tak było.
~*~
Wyszłam z domu by trochę się przewietrzyć. Wsiadłam na swojego smoka i poleciałam nisko nad ziemią. 

< jakiś pies?>

Od Herskeren CD Skaperena

Andrzej to najlepsze imię wszech czasów. Zaraz po ty imieniu jest Janusz c:.
~*~
Nigdy nie sądziłam, że w tak krótkim czasie w jakim jestem w Deux Monde zaprzyjaźnię się, a nawet zakocham. Jednakże "to co już było to było, trzeba patrzeć w przyszłość, bo właśnie ona dostarcza nam wielu nowych przygód.". Tymczasem, kiedy ze Skaperenem sobie tak gadamy, wesele przerwało na chwilę swój żywot by się popatrzeć na dwoje psów, które właśnie przed chwilą wyznały sobie miłość...
XD

<Skaperen? A może Cesar lub Ankunamun?

Od Roxette CD Robina

-Jasne, ale zaczekaj chwilę. - szepnęłam. Podeszłam do Robina i przejechałam mu ogonem przy pysku. - Chodź za mną. - dodałam.
Zaczęłam biec. Robin zdziwił się, a po chwili zaczął mnie gonić. Dotarliśmy do niesamowitego miejsca niedaleko od sali weselnej. Była to niewielka, choć urocza polana. Rosły na niej niebieskie niezapominajki. Światło księżyca odbijało się w drobnych kwiatach, przez co łąka wyglądała jeszcze bardziej magicznie. Czułam się cudownie, atmosfera była romantyczna. Rzuciłam się w tysiące kwiatów, głośno się śmiejąc. Robin uczynił to samo. Biegaliśmy, skacząc po niezapominajkach. Rzuciłam się na niego i przyłożyłam do ziemi. Było miękko dzięki licznym kwiatom oraz gęstej trawie.
-Nigdy o mnie nie zapomnij. - powiedziałam z uśmiechem, a on zerwał jedną niezapominajkę i trzymał ją w pysku, szczerząc się. Położyłam się na nim, przytulając się. Zaczęłam delikatnie całować ją w szyję.

<Robin?>

Od Skaperena CD Herskeren

Rozterka mojego serca była niezwykła, jeszcze przed zadaniem pytania i przed utrzymaniem odpowiedzi. Chciałem od razu jak wymówię trzy słowa "Wyjdziesz za mnie" uciec gdzie pieprz rośnie i już nigdy nie pokazać się na oczy. Jednak wszystkie moje wątpliwości się ulotniły, gdy usłyszałem słówko "Tak".
~*~
Zdecydowanym ruchem złapałem Herskeren Av Drommer za pas i uniosłem ją do góry, by bez słów powiedzieć jej to co myślę.
- Dobra, puść. Puszczaj mnie, bo zaraz odwrócę swoje słowa! - krzyknęła Dromm, a mi mina natychmiast zrzedła. Postawiłem ją na ziemi, a ona roześmiała się perlistym śmiechem.

<Hersker?>

Od Robina Cd Roxi

- Na zawsze.- Odparłem i pocałowałem ją. Chciałem spędzić z nią resztę życia. 
- Może powiemy mojemu ojcu o naszych zaręczynach?
<Roxi?>
moja wena umarła 

Od Roxette CD Robina

Zaśmiałam się i wysłałam mu promienny uśmiech.
-Tak. - rzuciłam się na niego, przeturlaliśmy się parę metrów. Zadowolona położyłam się na psa i namiętnie go pocałowałam. Leżeliśmy tak już jakiś czas, byłam ogromnie szczęśliwa mając przy sobie kogoś, kto mnie kocha. Czułam, że powoli zaczynam mieć rodzinę i że nić mi już nie zagraża. Ta wiadomość koiła me wszystkie wątpliwości, nerwy i lęki. Nie bałam się i śmiało mogłam iść do przodu. W pewnym momencie wstałam z Robina, pies również się podniósł i usiadł obok mnie. Delikatnie mnie pocałował.
-Na zawsze? - szepnęłam, a w moich oczach zabłysła iskra.

<Robcio?>

Od Robina CD Roxi

Warknąłem zły. Miałem jej już dość.
- Odejdź... Już. Natychmiast.- Warknąłem.
- Ona chce z tobą być. A ty z nią? Nie wolisz mnie?- Zapytała na co ja ponownie warknąłem.
- Powiedziałem. Odejdź.- Powiedziałem i po raz kolejny warknąłem. Suczka odeszła a ja spojrzałem na Roxi.
- To co? Wyjdziesz za mnie?
<Roxi?>

środa, 11 stycznia 2017

Od Herskeren (do kogoś)

"Popatrzyłam na strumień krwi płynący z mojej łapy. Zerknęłam także na żyletkę połyskującą srebrem oraz na zielone szkiełko, z którego kapała krew, kropla po kropli. Moje źrenice momentalnie się zwęziły i patrzyłam ni to na krew, ni to na ostrza. Ojciec podbiegł do mnie i w biegu chwycił chustkę w kratę. Zaczął wolnymi, ale i precyzyjnymi ruchami owijać źródło krwistoczerwonego strumyka płynącego w stronę zieleni i skał. Ja patrzyłam w oddal pustym, niewidzącym wzrokiem. Po chwili usłyszałam jego głos:
- Już po wszystkim Avi, nie martw się, do wesela się zagoi - głos ten był aksamitny i kochający. Podniosłam wzrok na samca, który chwilę po tym podrzucił mnie do góry. Po sekundzie wylądowałam ponownie na ziemi. Nagle błysnęło oślepiające światło, coś w deseń błysku stali, który mnie oślepił."
~*~
Codziennie mam ten sam sen. Wstałam z łóżka, poszłam wypić jakieś herbaty. Potem wyruszyłam w stronę... czegoś? Czegokolwiek, lasu, gór, jeziora, morza, a może własnej jaskini. Chciałam się gdzieś przejść. I poszłabym, gdybym nie usłyszała wołana jakiegoś psa... Albo suki.

Ktoś?

Od Herskeren CD Skaperena

Z mojej piersi mimo wszystko wydobył się zduszony okrzyk, który i tak był tak słyszalny, że wszyscy na nas spojrzeli. Jednak wszytskich traktowałam jak powietrze. Uklękłam by popatrzeć w oczy Skaperenowi.
I remember you and me
Before we knew our destiny
Never walked the road before
Though you longed to search for more
We put everything aside
With our futures on the line
I could say it's 'cause of you
You showed the dream we walked into

I saw the danger on the way
But with you it seemed okay...

Cause when the evening comes
We're like fire in the rain
When the night's begun
Our desire heals the pain
And the dreams we share
They are never gonna fade
It's because of love
We're standing here today

We're like fire in the rain...
Like fire in the rain...

I remember every night
I gave my hope, you gave your life
We could mend our every scar
Just by looking at the stars
In my mirror I saw you
Everything I need to see
That reflection set me free...

Cause when the evening comes
We're like fire in the rain
When the night's begun
Our desire heals the pain
And the dreams we share
They are never gonna fade
It's because of love
We're standing here today

We're like fire in the rain...
Like fire in the rain...


When the evening comes
We're like fire in the rain
When the night's begun
Our desire heals the pain
And the dreams we share
They are never gonna fade
It's because of love
We're standing here today

Cause when the evening comes
We're like fire in the rain
When the night's begun
Our desire heals the pain
And the dreams we share
They are never gonna fade
It's because of love
We're standing here today. - Z
akończyłam długim złożeniem pocałunku na ustach Skaperena. - Zgadzam się. - dodałam chwilę potem a biały pies włożył pierścionek na mój palec.

<Skaperen?>
 Źródło: https://youtu.be/Vfnl71BRvhI

Od Roxette CD Robina

Przewróciłam oczami, poczułam bezsilność.
-Możesz odejść? - zapytałam bezradnie.
-Nie. - Lady się zaśmiała. Mogłam ją porównać do okropnego bluszczu, który wszędzie się przypałęta, wszystko otoczy, ujrzy i usłyszy. Robin groźnie spojrzał się na Marion, ukazując kły.
-Agresywny się zrobiłeś. - dodała bezczelnie, spoglądając na mnie cwaniacko kątem oka. 
-Odejdź. - warknął.
Suka nic sobie z tego nie robiła, ja siedziałam zażenowana jej zachowaniem. Byłam wściekła, ponieważ przerwała mi tak ważną i istotną chwilę.

<Robin?>

Od Skaperena CD Herskeren

"Z ludźmi jest tak samo jak z rzeką - opuszczamy dom, idziemy przed siebie, stajemy się beztroscy; rośniemy, odpływamy coraz dalej, zmieniamy się - wchłaniając w siebie to, co po drodze napotykamy. Wpadamy w bezkresne morze - jak inni - i słuch może po nas zaginąć. Chyba, że zrobimy coś dobrego."

Oto kazanie na dziś...
~*~
Wszystko wokoło wirowało. Inne pary tańczyły, wśród nich wypatrzyłem rozmazane bohomazy sylwetek białej sukienki Anksunamun, czarnego garnituru Cesara, czarną sierść Robina, brązowe futro Roxette... Jednak gdy spojrzałem przed siebie widziałem nic innego jak oczy mojej ukochanej, jej barwny pysk i jej roześmianą twarz. Nagle, zatrzymałem się, złapałem Herskeren Av Drommer za łapę i zakręciłem nią. Jej średniej długości sierść w miarę szybkości wirowała. Zatrzymałem ją.
- Dlaczego stoimy? - spytała Herskeren patrząc na mnie swoimi pięknymi oczami. 
- Ponieważ coś trzeba zrobić. - odpowiedziałem tajemniczo, wyjąłem z kieszonki garnituru małą szkatułkę z pierścionkiem w środku. - Choć nie masz oczu bardziej brązowych niż tamta miała
Tamta, co kiedyś dla żartu niebo w strzępy porwała
Choć nie masz oczu chmurnych jak burza 

pod koniec lata
Ty - każdym latem I każdą burzą mojego świata

Pytam się gwiazdy co drogę wskazać błądzącym miała
Czemu ze wszystkich pragnień na świecie To Ty mnie wybrałaś
Gwiazda, co w rzece wciąż się przegląda też tego nie wie
Czemu ze wszystkich pragnień na świecie to ty mnie wybrałaś


Połóż mnie na swym ramieniu, połóż jak pieczęć na sercu
Poczuj smak mego pragnienia jak pieczęć proszę połóż, połóż mnie

Choć nie masz dłoni która policzek jak ogień pali
Dłoni dziewczyny po której został w komodzie szalik
Choć nie masz dłoni jak ta, co w serce klawiszem stuka
To twojej dłoni przecież dłoń moja od zawsze szuka


Pytam się gwiazdy co drogę wskazać błądzącym miała
Czemu ze wszystkich pragnień na świecie To Ty - mnie wybrałaś/
Gwiazda, co w rzece wciąż się przegląda Też tego nie wie
Czemu ze wszystkich pragnień to ty mnie wybrałaś
Czemu ze wszystkich pragnień to ty mnie wybrałaś. 

Bo widzisz... Wyjdź za mnie... - powiedziałem nieśmiało obawiając się reakcji. - Wyjdź za mnie Avi. - dodałem już śmielej

<Dromm?>
Źródło: https://youtu.be/3WWwuA6twKI

Od Robina CD Roxi

Wróciliśmy do środka. Chwilę potem już znowu się bawiliśmy. Po jakimś czasie pocałowałem Roxi.
- Roxette... Wyjdziesz za mnie?- Zapytałem uśmiechając się. Roxi jednak nie odpowiedziała bo między nas wpakowała się Marion.
- Czego tu szukasz?- Warknąłem.
<Roxi?>

Od Roxette CD Robina

-Nie martw się. - szepnęłam, po czym pocałowałam Robina. - Wszystko będzie dobrze, ja cię nie wydam. Nigdy. - dodałam i mocno go przytuliłam.
Pies chyba poczuł się pewniej, odwzajemnił uścisk.
-Jesteś wspaniały, nic ciebie złego już nie spotka. Obiecuję. - mówiłam swoim aksamitnym głosem.
Pies uśmiechnął się i przytulił mnie mocno. Zaproponowałam, aby wrócić na wesele. To miał być w końcu radosny dzień, chciałam też, aby tak było. Zapewne Cesar również szukał Robina.
-Chodźmy się bawić, nie ma powodu do smutku. - zaśmiałam się.
-Nie jesteś zła za Lady? - spytał.
-Nie. - pocałowałam go.

<Robin?>

Od Cesara

Siedziałem obok Anksunamun rozglądając się po gościach. Nagle dostrzegłem Delgada. Podszedłem do niego.
- Cześć Del. Co u Ciebie?- Powitałem go.
- Dobrze. Ale byłoby lepiej gdybym nie musiał się ukrywać.- Powiedział. Kiwnąłem głową.
- Cesar słuchaj znasz może tę białą suczkę?- Zapytał po chwili a ja powędrowałem za jego wzrokiem, który utkwiony był w rozmawiającej z Mirczą Lidii.
- To moja córka Lidia. - Uśmiechnąłem się.
- Wpadła Ci w oko? Może chcesz ją poznać?- Zapytałem.
<Delgado?>

Od Robina Cd Roxi

- Ona doskonale wie że nie jesteśmy i już nigdy nie bylibyśmy razem nawet gdybym nie miał Ciebie.- Odparłem.
- Dlaczego? Z tego co słyszałam to się kochaliście.- Stwierdziła Roxi. Pokiwałem smutno głową.
- Ja i Marion planowaliśmy ślub. Jednak rola żony musiejącego ukrywać się po lasach banity jej nie odpowiadała. Pewnego dnia zastawiliśmy pułapkę na przejeżdżający transport pieniędzy. Ktoś nas jednak zdradził... Wtedy nie wiedziałem kto ale później się dowiedziałem. Większość kompani uciekła uciekła mnie jednak pojmano. Zostałem poważnie pobity. Każdego dnia mnie bito a ja trzymałem się tylko nadzieją że ją zobaczę. Nie przyszła... Nigdy... Któregoś dnia zaciągnięto mnie przed oblicze ojca...  Na proces... On jednak do niego nie dopuścił... Resztę już wiesz.- Powiedziałem z nisko opuszczoną głową. Z mojego oka wypłynęła łza... Tylko jedna...
<Roxi?>

Od Herskeren - Ślub, po ślubie wesele, a podczas wesela...

"To pamięć stwarza człowieka. Bez niej on nie tylko traci wszystko wokoło, ale przede wszystkim traci samego siebie."
~Ślub~
Wszystko w końcu mija...
I ku mojemu szczęściu ceremonia przebiegła szybko, bez zatrzymywań się. Jednak zacznijmy od początku:
Gdy do kaplicy weszła panna młoda w postaci wyszykowanej Anksunamun, która, z wiankiem z narcyzów na głowie, powłóczystą sukienką, welonem na twarzy i bukietem kwiatów w łapie, szła ze swoim ojcem pod łapę i patrzyła wszędzie rozanielonym wzrokiem. Lekko ziewnęłam zakrywając sobie otwór gębowy łapą. Skaperen, obok którego siedziałam, szturchnął mnie lekko i dla zabawy. Nagle, ku zaskoczeniu wszystkich, rozległ się pełen wdzięku Marsz Mendelsona. Panna młoda ze swoim ojcem szła i szła i jeszcze, jak to w niektórych filmach i książkach, raz szła. Aż w końcu doszła do boku Cesara i rozpoczęły się te wszystkie formalności, te fantastyczne dialogi, których mi się nie chce pisać. 
~Wesele~
Parami weszliśmy do wielkiej sali przez wielkie, dwuskrzydłowe, pozłacane drzwi. Na nich były rozmaite sceny namalowane z mistrzowską precyzją. Widać, że mają swoje lata, jak zresztą wszystko w tym zamku. Ale skończy z opisem drzwi, przecie wszystko jeszcze czeka. W środku salki były dwie złotawe kolumienki. Między nimi wisiał kryształowy żyrandol lśniący niesamowitym blaskiem. Zasłony z wielkich witrażowych oknach były w kolorze czerwono-złotym, opadały ciężko na mały drewniany parapecik. Pośrodku była drewniana podłoga, dokładniej średniowieczne panele, z pięknym, grubym i miękkim dywanem koloru czerwonego. Trochę dalej stał długi stół z krystalicznymi talerzykami, białymi serwetkami i czerwono-złoto-białym obrusem sięgającym do ziemi. Krzesła były pokryte aksamitnym, czerwonym materiałem. Drewniane części małego tronu były pozłacane. Wszyscy usiedli na krzesłach, oczywiście pan i panna młoda po obu stronach. Ja usiadłam symetrycznie - na środku. Skaperen siadł na miejscu naprzeciwko mnie. Po chwili podano do stołu. Standard na wesela, więc nie będę opowiadać. 
Po skończonym posiłku para młoda wstała i poprosiła wszystkich na podest. (Dla niekumatych - teraz będzie taniec). Każdy dobrał się w pary, w których tu przyszli. Cesar i Anksunamun weszli dostojnie na środek i zaczęli tańczyć dostojny walc Wiedeński. Gdy taniec się skończył zabrzmiała nowa muzyka i tym razem wszyscy poderwali się do tańca Minueta in G. Tańczyliśmy pół godziny i, o dziwo, nawet mi się podobało. Jednak w końcu Skaperen zatrzymał się i zakręcił mną. Po czym chwycił mnie za łapę i zatrzymałam się.
- Dlaczego stoimy? - zapytałam psa uśmiechając się promiennie.

<Skaperen?>

Roxette CD Robin

-Ciekawych rzeczy się dzisiaj dowiedziałam. - spojrzałam się w niebo, wiatr rozwiewał moją rudą sierść.
-Wybacz mi. - rzekł, wbijając wzrok w ziemię.
Podeszłam i usiadłam obok niego. Wtuliłam się w niego, co chyba go zaskoczyło.
-Błagam, mów mi takie rzeczy. - szepnęłam. Lady widziała nas przytulających się i chyba odeszła zbulwersowana.
-Dobrze. -  odparł.
-Nie powiem nikomu, ale błagam powiedz tej Marion, że to koniec. O ile tego chcesz. - westchnęłam.

<Robin?>

Od Robina Cd Roxette

Nie zwracając uwagi na okrzyki Marion wybiegłem na dwór.
- Roxette!- Krzyknąłem kiedy ją zobaczyłem. Siedziała na krawędzi skały.
- Roxette...- Jęknąłem cicho.
- Czemu mi to zrobiłeś? Nadal z nią jesteś? Dlaczego mi nie powiedziałeś?- Zapytała szlochając.
- Nie jestem z nią... Byłem ale dawno temu... Nie powiedziałem bo myślałem że wiesz...
- Skąd miałabym wiedzieć?- Zapytała pociągając nosem.
- W Aquilam wszyscy słyszeli o Robin Hood'zie. Ponoć w Ulv też...
- Chwila chyba nie chcesz powiedzieć że to ty?- Zapytała rozchmurzając się lekko i spoglądając na mnie z zdziwieniem.
- Tak... To ja. Robin des Bois, Robin Hood... Książę złodziei.- Powiedziałem spuszczając głowę.
<Roxi?>

Od Roxette CD Robina

Tak, owszem. - mruknęła, spoglądając na mnie, kpiąc.
Pokręciłam głową i pokazałam kły.
-Odjedź od nas. - odrzekł Robin.
-Jeszcze niedawno nie byłeś taki niemiły, Robuś. - odpowiedziała, patrząc się na psa.
-Kim ona jest? - zapytałam Robina.
Nim pies zdążył mi odpowiedzieć Lady wtrąciła się - To ona nie wie? - zapytała kpiąco.
Robin spojrzał się na mnie, a ja rzuciłam na niego zawiedziony, smutny wzrok.
-O czym mam nie wiedzieć? - zapytałam ze zrezygnowaniem.
-To nie tak, yy, boo - zająkał się. Nim zdążył cokolwiek dodać, Marion rzekła: My się kochamy słonko, po prostu los nas rozdzielił. - spojrzała się na mnie z cwaniackim uśmiechem.
Wyrwałam się z objęć Robina, wychodząc z pałacu zapłakana. Rzeczywiście, ta historia była najwyraźniej za piękna, aby mogła być prawdziwa. Robin chyba nie zakończył związków z przeszłości, a co gorsza nic mi o nich nie powiedział.

<Robin?>

Od Robina CD Roxi

Weszliśmy do zamku i szybko znaleźliśmy się w mojej komnacie. Kilka dni później poszliśmy razem na ślub ojca i Anksunamun. Później przeszliśmy na salę gdzie odbywało się wesele. Roxi poszła na chwilę porozmawiać z Cesarem a ja dostrzegłem znajomą sylwetkę. Kilka minut później mimo mojej próby ucieczki obok mnie stała Lady Marion.
- Witaj Robinie. Dawno cię nie widziałam. Miło Cię widzieć.- Powiedziała.
- Wątpliwa przyjemność.- Mruknąłem.Obok mnie po chwili pojawiła się Roxi.
- O już znalazłeś sobie nową? Ja się już nie liczę?- Zapytała suczka collie po czym machnęła mi ogonem pod brodą.
- Gdzie byłaś kiedy mnie aresztowali? Idź do swojego Szeryfa.- Warknąłem. Lady Marion zaśmiała się tylko.
- A ty? Na prawdę chcesz z nim być?- Zapytała Marion zwracając się w stronę  Roxi którą mocniej przytuliłem do siebie.
<Roxi?>

Od Cesara

Siedziałem w komnacie przygotowując się do uroczystości. Jeszcze kilka miesięcy temu nawet nie myślałem o małżeństwie ba nawet gdyby mi ktoś wtedy powiedział że dziś będę wymawiał formułkę, przysięgając przed kapłanem z miłości, z owej miłości czyniąc jakąś suczkę królową Aquilam najprawdopodobniej bym go wyśmiał. Dlaczego? Wtedy nawet nie myślałem o żonie. A w każdym razie nie jak o suczce, którą mógłbym pokochać.  Dlaczego? Ponieważ myśląc o żonie zawsze miałem przed oczyma wszystkie wdowy i kochanki, które zostawił po sobie dziadek oraz a może przede wszystkim moją własną, rodzoną matkę. Paradoks co nie? Moja matka i ojciec są razem już 8 lat a ich małżeństwo wcale nie powstało z miłości. No nie wnikajmy w to jak jest teraz bo sytuacja się zmieniła. Wracając do mnie i Anksunamun a raczej do naszego ślubu. Anksunamun i jej służące, które specjalnie przysłał mój przyszły teść przygotowywały się w komnacie w innej części zamku. Nie dziwiłem się zbytnio bo przecież kobietom potrzeba więcej czasu na przygotowanie. Ja tymczasem siedziałem a raczej leżałem na łożu i czytałem książkę. Nagle ktoś zastukał do drzwi.
- Wejść.- Powiedziałem donośnym głosem. W drzwiach pojawił się Demon w odświętnej todze.
- Cesar powinieneś się zwijać. Anksunamun jest już prawie gotowa. A i nie przeraź się jak gdzieś zza rogu wyskoczy na Ciebie Ver. Jest w yyy.... nastroju do żartów i swatania.- Stwierdził.
- Dzięki za ostrzeżenie.- Powiedziałem i zamknąłem książkę. Zszedłem z łóżka i skierowałem się w stronę szafy. Wyciągnąłem z niej królewski płaszcz i położyłem go na krześle. Królewska biżuteria (która swoją drogą jest strasznie ciężka) leżała już na komodzie. Zawołałem jednego ze służących aby pomógł mi to wszystko na siebie założyć. Szybko się z tym uporaliśmy i poszedłem w stronę kaplicy Śnieżnego Pazura. Pazur jak wszyscy skracali jego nazwę nie wygląda może jak większość zamków ale nikt tez nie twierdzi ze taki jest. Przede wszystkim wygląda na mały jednak wcale mały nie jest dzięki magii, którą pokolenia rodu Dragomirów przelewały w jego mury. Kaplica znajdowała się na końcu długiego korytarza. Wszedłem do niej przy dźwiękach trąb. Przeszedłem dostojnie do ołtarza i stanąłem obok Demona. Po kilku chwilach nadeszła Ankusnamun. Gdyby nie to że nie wypadało prawdopodobnie rozdziawiłbym paszczę. Anksu podeszła do mnie i zajęła miejsce u mego boku, miejsce, które jej się należy, które już zawsze będzie zajmować.
- Zebraliśmy się tutaj aby połączyć węzłem małżeńskim Cesara oraz Anksunamun a także aby być świadkami koronacji Anksunamun Nefertari Hatszepsut na królową Aquilam.- Powiedział Demon uroczyście po chwili spojrzał na mnie i Anksu.
- Czy ty Cesarze Rheagarze Omenorze z rodu Dragomir, prawowity władco Aquilam bierzesz sobie za żonę tu obecną Anksunamun Nefertari Hatszepsut z rodu Abu Simbel i ślubujesz jej  miłość, wierność i uczciwość małżeńska, że jej nie opuścisz  aż po kres swoich dni. I będziesz ją kochał czy to w dzień czy w nocy, czy w zdrowiu czy w chorobie po kres swoich dni?- Zadał pytanie mój przyrodni brat.
- Tak.
- A czy ty Anksunamun Nefertari Hatszepsut z rodu Abu Simbel bierzesz  sobie za męża tu obecnego Cesara Rheagara Omenora z rodu Dragomir i  ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńska, że go nie opuścisz aż po kres swoich dni. I będziesz go kochała czy to w dzień czy w nocy, czy w zdrowiu czy w chorobie po kres swoich dni?- Pytanie zostało skierowane w stronę Anksunamun.
- Tak.- Odparła. Demon rozejrzał się po kaplicy.
- Czy ktoś z tu obecnych zna powód dla którego ta dwójka nie może zostać małżeństwem? Jeśli tak to niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki.- Powiedział Demon i rozejrzał się po sali. Nikt się nie odezwał.
- Skoro nikt nie ma nic do powiedzenia powtórzcie słowa przysięgi.
- Ja Cesar Rheagar Omenor z rodu Dragomir świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński  z tu obecną Anksunamun Nefertari Hatszepsut z rodu Abu Simbel i przysięgam uczynić wszystko aby nasze małżeństwo było trwałe, szczęśliwe oraz zgodne.
- Ja  Anksunamun Nefertari Hatszepsut z rodu Abu Simbel świadoma  praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński  z tu obecnym Cesarem Rheagarem Omenorem z rodu Dragomir i przysięgam uczynić wszystko aby nasze małżeństwo było trwałe, szczęśliwe oraz zgodne.- Powiedziała Anksunamun i wręczyliśmy sobie obrączki.
- Możesz pocałować pannę młodą.- Powiedział Demon a my pocałowaliśmy się przy wtórze braw.
- Zapraszamy wszystkich na wesele.- Powiedziałem a służący pokazali wszystkim drogę do sali. Wraz z Anksu również przeszliśmy do sali gdzie odbyła się uroczysta koronacja. Od dzisiaj Aquilam oficjalnie miało królową.
<Anksunamun?>

wtorek, 10 stycznia 2017

Od Herskeren CD Skaperena

Co to pasja?
Praktycznie rzecz biorąc to sama nie jestem pewna. Może to takie wyrywające się uczucie, które nie pozwala nam myśleć o niczym innym niżeli o temacie jej pasji? A może jednak to takie cichutkie stwierdzenie wewnątrz naszego umysły, które tylko w wybranych przed nas sytuacjach uwalnia się i daje znać o swojej obecności? Tyle pytań a na żadne nie ma jakiejkolwiek odpowiedzi...
Ja nie mam pasji. Żadnej. Dlaczego? Nie miałam sposobności jej w sobie odkryć. A może pora to zmienić...?
~*~
- Och, Herskeren, niby to tylko małe wesele, jednak moja radość jest jak ta rzeka co płynie z gór aż to morza. Może to tylko małe słówko "tak", ale wprawia kogoś w zachwyt i przyprawia mu skrzydeł. I właśnie teraz dzięki Tobie mam te skrzydła.- z zamyślenia i krainy marzeń i snów wyrwał mnie głos białego samca o bursztynowych oczach. Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się szeroko, jednakże delikatnie. Nie odpowiadałam, nie było to potrzebne. Rozumieliśmy się bez słów. - Her, ściemnia się, może zostaniesz u mnie na noc? - spytał nagle Skaperen chociaż była dopiero trzecia popołudniu. Jednak uważałam to za zwykły brak pomysłu na zachęcenie mnie bym z nim została. Jednak mimo to z chęcią podreptałam w stronę domu psa.

BEDZIE NOWY WĄTEK

Od Herskeren CD Cesar

DŁUGO WYCZEKIWANIE, ALE W KOŃCU JEST!
~*~
- Ach tak. - odpowiedziałam bez sensu i to była koniec naszej rozmowy. Polecieliśmy do swoich domów, Cesar do zamku i tak się skończył dzień.
~*~
Tyle rzeczy  za mną. Zaproszenie na ślub, wyznanie, przynajmniej nie słowne, ale psychiczne i fizyczne, wyznanie miłości Skaperenowi i na odwrót. Ślub jutro, i w ogóle nie ogarniam...
Jezuuu,  jaki to  jest beton!  - Herskeren, może byś się wzięła w garść. Zabiłaś własną matkę, a na ślub nie potrafisz się zorganizować? - zapytał z niecierpliwieniem mój smok.
- Zabicie matki to łatwizna nawiasem mówiąc. Ale przygotowanie się na ślub to jedno, a wytrzymać na tym ślubie gdzie pełno będzie czerwonego i różowego brokatu miłości to drugie. Zwłaszcza jak się miłości w życiu nie doświadczyło.- odpowiedziałam z przekąsem. Alvise spojrzał na mnie znacząco. - No dobra, prawie zawsze

Cesar? Wybacz, że takie suche ;-;

Od Skaperena CD Herskeren

Kolejny nudny dzień. Kolejny dzień przepełniony tymi samymi czynnościami, które robimy codziennie. Kolejny dzień, w którym nic się nie dzieje. Poranne czynności zostają takie same jakie było wczoraj, przedwczoraj, tydzień temu... Jednak moje myśli zostały zmanipulowane przez jedną rzecz. Chciałbym otrzymać oznajmującą odpowiedź na wcześniej zadane pytanie.
~*~
- Byłabym zaszczycona. - Nie wiecie jaka była moja radość kiedy uzyskałem wiadomość potwierdzającą i akceptującą moje pytanie. Miałem ochotę czym prędzej wziąć Herskeren w ramiona i kilka razy podrzucić do góry z radością. Co prawda wyglądało by to trochę jakby Avi była moją córką, jednakże nie to jest teraz najważniejsze.
- Och, Herskeren, niby to tylko małe wesele, jednak moja radość jest jak ta rzeka co płynie z gór aż to morza. Może to tylko małe słówko "tak", ale wprawia kogoś w zachwyt i przyprawia mu skrzydeł. I właśnie teraz dzięki Tobie mam te skrzydła. - oznajmiłem całując delikatnie Drommer w czoło.

<Avi? Tak się kończy zadzieranie ze mnom *thug life*>

Od Roxette CD Robina

-Jasne. - uśmiechnęłam się, całując go.
Szliśmy przytuleni, podziwiałam Aquilam. Było pięknie, choć klimat był nieco ostrzejszy niż w Ulv. Zbliżyliśmy się do potężnego pałacu.
-Wspaniała budowla. - rzekłam cicho. Robin uśmiechnął się tylko.
Czułam się trochę dziwnie, nie byłam przyzwyczajona do takich okoliczności, w Ulv żyłam raczej jak zwyczajny pies, mający swój ciasny, skromny kąt nieopodal zamku, w którym witałam bardzo rzadko. Czułam podenerwowanie, dla Robina pałac był codziennością, domem. Dla mnie to zupełna nowość, chciałam wypaść jak najlepiej. Bałam się trochę, że mi nie wyjdzie. W końcu weszliśmy do zamku.

<Robin?>

Od Robina Cd Roxette

- To chyba powinna być moja kwestia.- Szepnąłem jej czule do ucha. Nagle usłyszałem szelest w krzakach. Momentalnie się poderwaliśmy przy czym Roxette wskoczyła za drzewo. Z krzaków zaś wyszło dwóch łowców.
- Książę yyy... Królewski łowco co tutaj robisz?- Zapytał jeden z nich.
- Spaceruję. Co to? Chyba nie muszę jak mój ojciec siedzieć cały dzień w zamku prawda?- Zapytałem. Psy pospiesznie pokiwały głowami i odeszły.
- To chyba nienajlepsze miejsce dla nas... Może przeszlibyśmy się do mojej komnaty? Byłoby mniejsze prawdopodobieństwo nakrycia nas.- Powiedziałem i pocałowałem ją.
<Roxi?>

Od Roxette CD Robina

Rzuciłam mu się na szyję, po chwili uścisków odeszłam kawałek.
-Wiesz, Robi. To poważna decyzja, musimy być tego pewni. - uśmiechnęłam się.
Pies przytakiwał z uśmiechem, wbijając we mnie czułe i ciepłe spojrzenie. Kochałam je, podobnie jak jego cudowne, bursztynowe oczy, które roztapiały nawet największy chłód. Odwzajemniłam czuły wzrok, podeszłam i pocałowałam go.
-Kocham cię. - szepnęłam. - Nieważne, co się będzie działo. Będę przy tobie. Pamiętaj o tym. - dodałam.

<Robin?>

Od Robina Cd Roxi

- Tak.- Odparłem bez wahania.
- Chcę żebyś zamieszkała w moim domu, chcę żebyś została moją żoną...- Urwałem na chwilę i spojrzałem w oczy Roxette.
- Matką twoich dzieci?- Zaśmiała się.
- Tak. Dokładnie to chciałem powiedzieć. Ale również żebyś została Księżną Aquilam, a kiedyś, gdy mój brat zasiądzie na tronie Arcyksieżną.- Powiedziałem i pocałowałem ją.
- Królem zostanie Mircza?- Zapytała Roxi.
- Nie. Mircza i ja zrzekliśmy się tronu. Dziedzicem zostanie pierworodny syn Cesara i Anksunamun.- Powiedziałem z uśmiechem.
- No chyba że ojciec zmarłby bezpotomnie w tej chwili wtedy Mircza zostałby królem... albo ja. Ale takiej ewentualności nie bierzemy pod uwagę.
<Roxi?>

Od Roxette CD Robina

Propozycja wydawała się bardzo ciekawa, nie miałam żadnych przeciwwskazań, aby się nie zgodzić. Nic nie trzymało mnie w Ulv.
-Tak, z chęcią. - odpowiedziałam, chociaż poczułam lekki strach. Może przez te motyle w brzuchu.
Uśmiechnęłam się do Robina, wszystko wskazywało, że przyszłość w końcu będzie szczęśliwa, a mnie nie dotknie więcej samotność.
-Na pewno tego chcesz? - dopytałam się z uśmiechem.


<Robin?>

Od Robina Cd Roxette

Uśmiechnąłem się do niej.
- Hmm...- Zamyśliłem się.
- Mówisz mi to teraz ale ja stwierdzam że ty jesteś wspanialsza.- Powiedziałem i pocałowałem ją. Roxette uśmiechnęła się.
- Miałabyś coś przeciwko temu że zamieszkałabyś ze mną w komnacie? Chciałabyś zamieszkać w Aquilam?- Zapytałem.
<Roxi?>

Od Roxette CD Robina

Spojrzałam mu się w oczy, nie odzywając się. Byłam radosna, ale zarazem zszokowana.
-Ja ciebie też. - krzyknęłam, rzucając się na psa i całując go. 
Świat wydał mi się lepszy i piękniejszy, mając kogoś, kto odwzajemnia moje uczucia. Leżeliśmy przytuleni, bawiąc się i śmiejąc z dobrą godzinę. Czas płynął tak miło, czułam prawdziwe szczęście, które zawdzięczałam Robinowi.
-Mówiłam ci, że jesteś wspaniały? - uśmiechnęłam się, leżąc na nim.

<Robin?>

Od Robina Cd Roxi

Pobiegłem za nią. Udało mi się ją dogonić po niezbyt długim czasie.
- Mam Cię!- Krzyknąłem i skoczyłem na nią. Roxi jednak wykonała zgrabny unik i zamiast wylądować tuż przed nią wylądowałem na niej. Przekoziołkowaliśmy spory kawał zatrzymując się na drzewie w które rąbnąłem głową zasłaniając przed tym samym Roxi. Po chwili zaczęliśmy się śmiać.
- Zamieszkaj ze mną!- Powiedziałem pod wpływem chwili.
- To jakaś propozycja?- Zapytała Roxi wciąż się śmiejąc.
- Tak... Kocham Cię...- Powiedziałem.
<Roxi?>

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Od Roxette CD Robina

-To świetnie. Wymknęliśmy się z domu, przeszliśmy kawałek, a potem Robin otworzył portal. Złapałam go za łapę. Szybko wskoczyliśmy do obracającego się koła, śmiejąc się. Wyskoczyliśmy już na terenie królestwa Aquilam. Niezręcznie spadłam na Robina, nieco się zmieszałam, ale nie wstałam. Wyszczerzyłam zęby, lekko przyciskając go do ziemi, po czym zeskoczyłam i zaczęłam uciekać, śmiejąc się na cały głos.
-Zobaczymy, czy mnie złapiesz. - krzyknęłam, biegnąc z całych sił.

<Robin?>

Od Robina CD Roxi

Odwzajemniłem uścisk.
- Może skoczymy do Aquilam? Znam tam kilka miejsc gdzie można się ukryć.- Powiedziałem uśmiechając się.
- A jak zamierzasz się przemknąć obok strażników?- Zapytała lekko się uśmiechając. Na to pytanie nie miałem odpowiedzi. Nagle jednak sama do mnie przyszła.
- Tu niedaleko jest ukryty portal, którym mój ojciec czasem przemyka się żeby pogadać z Delgadem. Może i my z niego skorzystamy?
<Roxi?>

Od Roxette CD Robina

Zerwałam się ze zmieszanym uśmiechem. Pies odwzajemnił mój uśmiech. Wyciągnęłam się, po czym podeszłam do psa i przytuliłam go.
-Dobrze, że jesteś. - szepnęłam mu do ucha. - Jednak już nastał świt, strażnicy zaraz będą przechodzić przy domach. - skrzywiłam się.
Wolałam pobyć trochę z Robinem, warto byłoby się wymknąć.
-To co robimy? - spytałam, wtulając się w niego, choć nie wiedziałam, co do końca nakłoniło mnie do takich czułości.

<Robin?>

Od Robina CD Roxi

Leżeliśmy razem w łóżku. Na myśl o tak dużej bliskości po mojej skórze przechodziły ciarki. Po jakimś czasie usłyszałem miarowy oddech suczki. Spała. Przysunąłem się do niej bliżej.
- Dobranoc księżniczko...- Szepnąłem i pocałowałem ją w czoło. Nie miałem pojęcia co mnie naszło. Zamknąłem oczy i zasnąłem. Rano obudziłem się dość wcześnie. Leżałem na plecach a na mojej piersi spoczywała głowa Roxi. Uśmiechnąłem się i starałem się nie poruszać aby jej nie zbudzić. Nie na wiele się moje wysiłki zdały bo jakiś czas później się obudziła.
- Dzień dobry. Wygodnie?- Zapytałem uśmiechając się.
<Roxi?>

Od Roxette CD Robina

-Rozumiem. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Wstałam i wyciągnęłam się. Księżyc wisiał wysoko na ciemnym niebie. Burza nieco się uspokoiła, ale deszcz wciąż padał nieustannie. Wiatr zaś szalał, jak i przedtem, tak i teraz. Było już po północy, postanowiłam zgasić światło, aby nie budzić podejrzeń strażników. Mimo ciemności i tak rozmawialiśmy na różne tematy. Zleciała chyba kolejna godzina, ja zrobiłam się trochę senna. Robin chyba też był nieco zmęczony.

<Robin?>

Od Robina Cd Roxi

- Ja?- Zamyśliłem się. Mój stan cywilny był jakoś trudny do określenia. Nie miałem pojęcie czy dalej jest coś między mną a Marion a z drugiej strony nie widzieliśmy się od... od kiedy właściwie? Od kiedy aresztowali mnie ludzie szeryfa. Nie odpisywała na moje listy i w ogóle miała mnie gdzieś. Po chwili namysłu zdecydowałem się.
- Jestem wolny.- Powiedziałem uśmiechając się.
<Roxi?>

niedziela, 8 stycznia 2017

Od Herskeren CD Skaperena

Co się przed chwilą stało? Nie mam pojęcia.
Jaki był cel tego przedsięwzięcia? Również nie mam pojęcia.
Jak to się stało, że momentalnie stał tuż przy tobie? Nie wiem.
Tych pytań było coraz więcej. Jedyne co jeszcze pamiętałam to to, że nagle Skaperen był milimetr ode mnie i patrzył swoimi głębokimi oczami w moje oczy. Nadal mi zostały cząstki oszołomienia po tym co się niedawno stało. Huhuhu
- To do zobaczenie, Avi, zobaczymy się jutro. - z zamyślenia wyrwał mnie głos Skaperena, który jeszcze raz delikatnie i jakby z wahaniem cmoknął mnie w policzek. Z lekka moje policzki zapłonęły żywym ogniem. Na szczęście istnieje coś takiego jak futro.
- To do zobaczenia! - zawołałam za oddalającym się samcem. Po czym wsiadłam na Alvise'a i poleciałam do domu. Przez całą drogę milczeliśmy. 
~*~
Następnego dnia pod drzwiami znalazłam kopertę, białą jak śnieg, z mocno podkreślonym moim imieniem. Otworzyłam i głębokim zdumieniu odczytałam wiadomość o nadchodzącym ślubie Cesara i Anksunamun. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Schowałam kopertę do torby przewiązanej mi w pasie i poleciałam do Perena. Samiec przywitał mnie serdecznie.
- Też dostałaś zaproszenie?- zapytał pies z uśmiechem.
- Pewnie. Zapewne jak każdy w Aquilam.- odwzajemniłam uśmiech i delikatnie, z ociąganiem i prawie wcale pocałowałam go w policzek na powitanie.
Na następujące pytanie Skaperena mam jego serdeczną i entuzjastyczną zgodę jakby kto się czepiał ;)
- Słuchaj, Herskeren, czy zechciałabyś pójść ze mną na ten ślub?- zapytał z wahaniem i pewnym rodzajem strachu. Z zakłopotaniem potarł sobie łapą tył głowy. 
- Byłabym zaszczycona. - odpowiedziałam niemalże ze śmiechem.

<Skaperen? Moja czekolada -.- >

Od Roxette CD Robina

 Leżeliśmy spokojnie, oparłam pysk na jego grzbiecie, wtulając się w jego krótką, ale miękką czarną sierść. Rozmyślałam. W końcu czułam się bezpiecznie, nie musząc nigdzie uciekać lub obawiać się czegokolwiek. Wiedziałam, że nic mi nie zagrażało. Po chwilowym zamyśleniu otrząsnęłam się, po czym odpowiedziałam psu:
-Nie, nikogo tak właściwie. - odpowiedziałam. - A ty? - dodałam, pytając.

<Robin?>

Od Roxette CD Cesara

-Może jakbym znała bardziej rodziców miałabym jakiś tytuł czy coś. Matka jedyne co zdążyła, to nadać mi imię. - westchnęłam, opuszczając wzrok.
-Hm? - mruknął Cesar.
-Opowiem Ci krótko moją historię. Moja matka Suzanne z rodu Qualbo była córką władcy i zakochała się w pewnym psie, księciu Apollo z rodu Xan. Te dwa królestwa prowadziły ze sobą krwawe wojny, będąc wobec siebie okrutni i bezwzględni. Owocem ich miłości byłam ja, wraz z już moją nieżyjącą siostrą. Gdy wszystko wyszło na jaw, moja matka wraz z rodzeństwem została bezlitośnie zamordowana. Ojciec zdołał uciec, zostawił mnie u swej przyjaciółki, starej lisicy, która mnie wychowała. Sam uciekł w nieznane, jak najdalej od królestw. Po śmierci mojej opiekunki wyruszyłam w podróż, aż znalazłam Ulv. Nie będę ukrywać, że duży ból sprawia mi to, że nie wiem, kim naprawdę jestem, czy coś znaczę. - westchnęłam ciężko.

<Cesar?>

Od Robina Cd Roxette

- Co to za smutna mina?- Zapytałem podnosząc łapą jej pysk.
- Nic takiego...- Powiedziała suczka.
- Widzę że coś jest nie tak.- Powiedziałem. Po chwili Roxette zaczęła opowiadać. Kiedy skończyła przytuliłem ją lekko.
- Wszystko będzie dobrze.- Powiedziałem.
- Roxi masz może kogoś?- Zapytałem po kilkunastu minutach próbując zmienić temat. Miałem nadzieję że się nie obrazi.
<Roxi?>

Od Roxette CD Robina

-Hmm, zgadzam się. - odpowiedziałam z uśmiechem, głęboko wpatrując się w jego czarujące, bursztynowe oczy.
-To dobrze. - uśmiechnął się do mnie.
Odwzajemniłam uśmiech, po czym wbiłam wzrok w dół. Czułam się dziwnie, nie miałam nigdy tak dobrego kontaktu z jakimkolwiek psem. Żyjąc w samotności przez prawie dwa lata jedynie ze starą lisicą nie zawsze wiedziałam, jak się zachować lub co mówić. Nie miałam rodziców, jak normalny pies, którzy mogliby mnie wychować. Czasem miałam przez to doła, ale trzeba żyć tym, co jest teraz, lecz z przyszłości wyciągać wnioski. Wiedziałam, że potrzebowałam wsparcia. Bałam się jeszcze, że Robin weźmie mnie za głupiego psa, nie będzie mnie do końca lubił. Chciałam zrobić przed nim jak najlepsze wrażenie, aczkolwiek lękałam się, że mi to nie wyjdzie.

<Robin?>

Od Cesara Cd Roxette

- Cieszę się że przyjęłaś zaproszenie.- Uśmiechnąłem się.
- Tyle że musimy wymyślić dla Ciebie jakiś tytuł. Raczej wątpliwe żeby ktokolwiek z zaproszonych no może z wyjątkiem Mirczy, Robina, Lidii i Anksunamun ciepło przyjął kogoś z Ulv. Już i tak bardzo ryzykuję zapraszając Delgada i Ciebie.- Powiedziałem spuszczając głowę.
- To Delgado, król Ulv też został zaproszony?- Zapytała zdziwiona.
- Tak. Od jakiegoś czasu jesteśmy przyjaciółmi.- Powiedziałem z uśmiechem.
- Najlepiej żebyś była córką jakiegoś mało znanego lorda. Wtedy nikt by się nie dziwił że jesteś w towarzystwie Robina. Dobrze słyszałem że Cię zaprosił?
<Roxi?>

Od Roxette CD Cesara

-U mnie wszystko w porządku, poznałam twojego kolejnego syna. - odpowiedziałam. - Chociaż podobnie jak po staremu, sam lepiej opowiadaj, słyszałam o twych zaręczynach. - uśmiechnęłam się.
-Tak, Anksunamun wkrótce zostanie moją żoną.- odparł z uśmiechem.
-To wspaniale. Składam szczere gratulacje oraz życzenia, choć rozwinę to bardziej na ceremonii.  - rzekłam.
-Dziękuję, to miło z twojej strony. - powiedział.
Przechadzaliśmy się po lesie, rozmawiając o wielu różnych sprawach, czas upłynął całkiem sympatycznie.  Cieszyłam się szczęściem Cesara. Mówiąc szczerze, czasem miałam wrażenie, że mam lepszy kontakt z mieszkańcami Aquilam niż z Ulv.

<Cesar?>

Od Robina CD Roxette

- Roxi robisz coś w środę?- Zapytałem z uśmiechem. Ciekaw byłem jej odpowiedzi.
- Nie raczej nic ciekawego. A co stało się coś?- Zapytała.
- Nic takiego tylko mój ojciec bierze ślub. Mircza będzie z Aurą, Lidia pewnie sobie jakiegoś psa do towarzystwa znajdzie albo przyjdzie sama ale ja chciałbym pójść z kimś.- Powiedziałem lekko się uśmiechając. Roxette zaśmiała się.
- Czy to ma znaczyć że mnie zapraszasz?- Zapytała.
- Właśnie o to mi chodziło. Poszłabyś ze mną?
<Roxette?>

Od Roxette CD Robina

Rozejrzałam się wokoło. Nie miałam żadnego dodatkowego łóżka.
-Możesz spać u mnie w łóżku., ja zostanę na kocach na podłodze. - oznajmiłam.
-Nie, nie będziesz spała na ziemi.  - odparł.
-W takim razie musimy spać razem. - zaśmiałam się.
Pies tylko się uśmiechnął, pokazując swoje ostre kły. Wieczór mijał nam sympatycznie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Zza oknem szalała wichura, której towarzyszyła ulewa. Dobrze nam było siedzieć w ciepłym domu przy świetle, obserwując zza okien wściekłą pogodę.

<Robin?>

Od Cesara Cd Roxette

Wróciłem do moich normalnie nudnych królewskich obowiązków. O bogowie nie ma nic nudniejszego i wkurzającego od bycia królem. Większość spraw można ścierpieć jednak to że na każdym kroku mam ogon w postaci strażników to już przegięcie. Nie miałem jak wyrwać się z zamku mimo że usilnie próbowałem. Kiedy wreszcie mi się to udało spróbowałem znaleźć Roxette. Dziwnym trafem była tam gdzie zwykliśmy się spotykać.
- Co u Ciebie?- Zapytałem?
<Roxi?>

Ślub Cesara i Anksunamun

Tak zapewne już od dość dawna wiedzieliście co się święci. Teraz stało się to faktem i Cesar oraz Anksunamun zostaną parą królewską Aquilam. Cieszymy się ich szczęściem i zapraszamy na ślub, który odbędzie się w siedzibie rodowej rodu Dragomir Śnieżnym Pazurze.
IMIĘ SUCZKI: Anksunamun Neferatri Hatsepsut z rodu Abu Simbel
IMIĘ PSA: Cesar Rheagar Nmenor z rodu Dragomir
MIEJSCE: Śnieżny Pazur
DATA ŚLUBU: 11 stycznia 
PRZEWODNICZĄCY CEREMONII: Demon z rodu Dragomir (NPC)
GOŚCIE: Wszyscy mieszkańcy Aquilam, delegacja Désert oraz Delgado, król Ulv oraz Roxette i Autumn z rodu Dragomir (ci ostatni incognito) 

Od Anksunamun Cd Cesar

Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Z jednej strony tego chciałam z drugiej jednak bałam się odpowiedzialności. Ot on jest królem. Gdybym została jego żoną byłabym królową a ta funkcja jest niezwykle odpowiedzialna. W końcu jednak wątpliwości ustąpiły i już wiedziałam co powiedzieć.
- Cesar... Zgadzam się. Zostanę twoją żoną.- Powiedziałam po czym pocałowałam go. Cesar objął mnie mocno.
<Cesar?>
Kiedy wypełniamy twój plan?