środa, 18 stycznia 2017

Od Herskeren CD Skaperena

      Wiele się zmieniło w Deux Monde od czasu mojego pierwszego przybycia tutaj. Po pierwsze to stado ma swoją królową, która niedawno była zwykłą nałożnicą. Co dziwniejsze ten ślub Cesara i Anksunamun zmienił także moje życie. Ale to już chyba wiadomo. (Taki wstępik c:)
Skoczyłam na psa kładąc mu łapy na głowie. Biały zaśmiał się i po chwili skoczył tym samym zrzucając mnie na ziemię.
- To nie było śmieszne. - powiedziałam delikatnie krzywiąc się z bólu. 
- No właśnie, to jest bardzo śmieszne. - odpowiedział Skaperen przedrzeźniając mnie. Położyłam uszy po sobie i poszłam spać.
~* (To jest TYLKO sen Herskeren ;)~
- Wszystko zostało zmienione. Nawet te lasy i łąki są jakby... inne. Zacznijmy od tego, że tu nie ma lasów. Tu jest tylko piasek! Piasek i pustynia! Zwymiotować można tym piaskiem! - Mała Herskeren usłyszała głos psa. Chętnie by uciekła gdzieś, gdzie by przestała słuchać jego namolnego zrzędzenia o zmianach. Odwróciła głowę. Razem z owym psem, którego imienia nie podam, bo wymyślać mi się nie chce, była na obchodzie królestwa. Po odwróceniu głowy niedaleko zobaczyła Nowy Pałac w Bronzhaven. Jednak wyglądał jakoś dziwnie. Po pierwsze unosił się w wielkiej szklanej kuli, w której wewnątrz prószył śnieg, a wokół na kilka tysięcy kilometrów rozciągała się pustynia. Mała suczka, ku niewiedzy owego psa, podbiegła do zamku i bez problemu przeszła przez tajemnicze szkło. Natychmiast stanęła u stóp długich, hebanowych schodów prowadzących od razu do sypialni jej ojca, lecz kończyły się w pół drogi. Sam ojciec Herskeren stał na balkoniku, oczy miał związane i zgadywał gdzie przeszkody są poustawiane. Nawet nie poczuje, gdy nad przepaścią stanie. Avi przeraziła się. Wtedy nie wiedziała, że ojcu jest dane zginąć inaczej. Zauważyła również, że długa sierść ojca unosi się ku górze, jakby był w wodzie. Z jego ust unosiły się pojedyncze litery zamiast słów, i zanim zdążyły się złączyć w słowa wiatr je rozwiewał. Herskeren wydawało się, że woła o pomoc, jednak nie poszła mu pomóc. Gdyby wiedziała, że on, jej ukochany ojciec, za kilkanaście minut zginie inaczej by postąpiła. 
~*~
Obudziłam się zlana potem. Skaperen krzątał się po kuchni w przygotowaniu śniadania. Wstałam i podeszłam do niego.
- I co? Nadal jesteś obrażona? Jak tam kręgosłup? - zapytał żartobliwie. Zaśmiałam się krótkim "Haha" po czym znowu się zamyśliłam. - No, e no. Czemu zawsze taka jesteś? - dodał pies sztucznie naburmuszając się.
- Tako. - odpowiedziałam mierzwiąc Skaperenowi sierść na głowie. Po czym po raz kolejny się zaśmiałam tym razem prawdziwie.

<Skaperen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz