Poczułam ulgę, gdy pies mnie puścił. Czułam się dość nieprzyjemnie, mając nóż przy gardle. Gdy otrzymałam trochę swobody od razu wiedziałam, że jest we mnie więcej odwagi.
-Nie wolno zabijać niewinnych. - powiedziałam, unosząc lekko pysk.
Pies od razu się odwrócił i podszedł do mnie. Podniósł ogon, wziął głęboki wdech.
-Nie wolno? A kto mi zabroni? Takie jest życie, mała. - zaśmiał się.
-Nie mów tak do mnie. Nikt, ale to nie w porządku. - mówiłam, czując podenerwowanie.
-Nic nie jest w porządku, zapamiętaj to. - szepnął z uśmiechem. - Znasz jakieś miejsce, gdzie mógłbym przenocować? - zapytał, jak gdyby nigdy nic.
-Eee, a czego tutaj szukasz? I nie, raczej nie. - pokręciłam łbem, unikając kontaktu wzrokowego.
-To pierwsze nie powinno cię raczej interesować. Poza tym nie umiesz kłamać. - rzekł spokojnie, wyjmując nóż. Iskra ze srebrnego ostrza odbiła się w jego prawym oku.
-Znam jaskinię, parę mil stąd. - mruknęłam.
-O to świetnie, ruszamy. - zaśmiał się.
Nie rozumiałam go, budził moje zainteresowanie, trochę odrażał i nieco mnie przerażał. Dla spokoju postanowiłam zaprowadzić go do starej, pustej jaskini.
<Ragnar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz