sobota, 28 stycznia 2017

Od Ramzes'a - C.D. Herskeren

 Spojrzałem, jak Herskeren znika poza linią mojego wzroku. Westchnąłem, sam ruszając do domu. Już jutro dumny ślub Wilczaka z Shaperenem, obejrzę to z dumą, choć pewnie z lekkim smutkiem... no cóż, wiadomo jak to jest być samotnym i ciągle widzieć kochające się pary. Niewyobrażalny ból.
~*~
Gdy tylko wstałem, natychmiast zacząłem się przygotowywać. Wykąpałem się, uczesałem. Wypsikałem się, zakładając muszkę. Uśmiechnąłem się do lustra. Byłem już przygotowany. Westchnąłem, biorąc róże dla pary młodej, które kupiłem już wczoraj. Wolałem, aby dzisiaj już nigdzie nie latać, a spokojnie iść na ślub. Zresztą, kto by miał kwiaty o tak wczesnej godzinie? Ruszyłem więc na miejsce wspomnianego ślubu. Byo już parę osób, świadkowie jak i inni goście. Usiadłem w pierwszym, wolnym rzędzie, czekając na parę młodą. Nie musiałem długo czekać, Herskeren oraz Skaperen szli dumnie przed siebie, ocierając się o swoją sierść. Świetnie się dograli, udana z nich para. Ksiądz już był, goście przybyli... więc teraz skupmy się na parze młodej. Stanęli twarzą w twarz, uśmiechając się do siebie uroczo.
 - Drogi Skaperenie, czy ofiarujesz miłość i opiekę nad Herskeren, zostając jej mężem, przyjmując to ważne miano? - zwrócił się do Owczarka Szwajcarskiego, który nie oczekując przytaknął. - Droga Herskeren, czy ofiarujesz miłość i opiekę nad Skaperenem, zostając jego żoną, przyjmując to ważne miano? - tym razem odwrócił łeb do Wilczaka Czechosłowackiego, z którym miałem tak wiele przeżyć, mimo tego jednego dnia. Ta przytaknęła. - Oficjalnie mianuję was mężem i żoną, możecie się pocałować. - uśmiechnął się szeroko Demon. Uśmiechnąłem się. Wstaliśmy, podrzucając kwiaty i pieniądze, gdy tylko szli ołtarzem. Miała rozpocząć się impreza z okazji ich ślubu. Wyglądali przy sobie bardzo szczęśliwie. Może i tak było? Nie znam, nie oceniam. Postanowiliśmy zabawić się w 'wojowników'. Naszym zadaniem było wbiec na drzewo, z gałęzi skoczyć na pudło, które ma być naszym przeciwnikiem, potem omijać strzały przeciwnika, a na koniec skoczyć na cel, przewrócić go, zrobić fikołka, wziąć nóż i zabić przeciwnika. To koniec toru. Pokazał nam to najpierw nasz przywódca, czyli Cesar, który zrobił to bezbłędnie. Najpierw samice, które nie miały jakiś wielkich błędów. Następnie Mircza, Robin, Skaperen, czyli pan młody. Nadeszła moja kolej. Rozpędziłem się, wbijając pazury w mocne drzewo, szybko skacząc i mocno uderzając w karton. Zrobiłem przewrót w przód, skoczyłem, przeczołgałem się tak, aby ominąć strzały. Skoczyłem na cel w postaci kartonowego człowieka. Przewróciłem go z powodzeniem. Przewrót w przód, nóż, ciche przebiegnięcie, i wbicie noża w przeciwnika, ponownie kartonowego człowieka. Spojrzeliśmy jeszcze na wykonanie Anubisa i Jormdar'a. ieliśmy za zadanie... skakać po parasolkach. Niesamowicie trudne zadanie, lecz egzorcysta musi mieć wszystko idealnie wyćwiczone. Musi, nawet przyzwoicie jeść. To jest dość dziwne, ale zgodziłem się na to, zostając egzorcystą. Cesar Rheagar Omenor ponownie nam pokazał. Suczki znów świetnie to wykonały, w końcu są delikatniejsze, szczuplejsze i bardziej lekkie od nas, psów. Dużo psów dobrze to zrobiło, jednak ja się obawiałem co ze mną. Westchnąłem, ruszając. Stanąłem na górce. Skoczyłem na parasolkę. Niesamowicie trudno było się utrzymać na delikatnej warstwie materiału na górze. Drut jednak mocno był wbity w piasek, dlatego nie mogła odlecieć. Przybliżyłem się do krańca, skacząc. Zrobiłem to samo z drugą i trzecią. Ostatnia nie była taka prosta do przejścia. Bardzo mocno się kiwała. Skoczyłem, natychmiast wyskakując do wody, co mieliśmy zrobić. Musieliśmy tam skoczyć, dlatego mogliśmy popluskać się w zimnej wodzie. Gdzieś miałem teraz swój wygląd, niesamowicie dobrze czuję się w wodzie. Nasze krawaty oraz muszki zamoczyły się, lecz teraz mnie to nie obchodziło. Chciałem być szczęśliwy. Po jakiś 30 minutach wyszliśmy z wody. Przypomniały mi się przygody z Herskeren w wodzie. Na samą myśl uśmiechnąłem się. Uwielbiałem rozmyślać, byłem do tego stworzony.
- Uwielbiam ten wiatr. - przerwałem ciszę, wsłuchując się w piękne gwizdanie wiatru w moich białych, bacznie postawionych uszach. Wiatr śpiewał piosenkę, lecz nie rozumiem jej języka, słów, ani tłumaczenia. Wiem, że ta piosenka jest o miłości i uczuciach, zdecydowanie. Dołączają się do niej ćwierkające ptaki... aww, to jest to, za co mógłbym oddać życie. Uśmiechnąłem się, dając targać moje futro wiatrowi. - Wiem, śpiewają miłosną piosenkę. Pewnie o Herskeren i Skaperenie. - spojrzałem na Wilczaka i Owczarka Szwajcarskiego.
Te wszystkie chwile, gdy wchodzisz mi w paradę
Do wszystkich klubów puszczają Cię na mnie
Myślisz, że złamałeś mi moje serce
Myślisz ,,płacze" sama, lecz nie znasz mnie
Nie chciałam pisać zbędnych słów
żeby inni nie myśleli
Dzwonisz do mnie kiedy mi już nie zależy
Teraz już nie cofnę się
Zostań sobą, też to wiesz
Nie chce się zatrzymać, słuchaj nie przeżywaj
Mama lubi wszystkich, wszystkich oprócz Ciebie
Nigdy nie chciałam przyznać, że to złe
Zajęłam sobą tylko się
Nie myślałam co gdzie jest
Teraz wiem! Samej dobrze śpi mi się!
Więc jeśli tak bardzo się sobie podobasz
Odejdź, kochaj tylko siebie
Nawet jeśli myślisz, że czuję więź
Odejdź kochaj tylko siebie
Nie pasują Ci moi bliscy
Problem w Tobie jest, a nie w nas wszystkich
Powtarzałeś, że ciągle się mylę
Nie zapomnę skąd jestem, skąd idę
Nie chciałam pisać zbędnych słów
Żeby inni nie myśleli
dzwonisz do mnie kiedy mi już nie zależy
Teraz już nie cofnę się
Zostań sobą, tez to wiesz
Nie chce się zatrzymać, słuchaj nie przeżywaj
Mama lubi wszystkich, wszystkich oprócz Ciebie
Nigdy nie chciałam przyznać, że to złe
Zajęłam sobą tylko się
Nie myślałam co gdzie jest
Teraz wiem! Samej dobrze śpi mi się!
Więc jeśli tak bardzo się sobie podobasz
Odejdź, kochaj tylko siebie
Nawet jeśli myślisz, że czuję więź
Odejdź kochaj tylko siebie
Ptaki to dopiero śpiewaki. Ułożyły piekną piosenkę o fałszywej miłości. Wydaje mi się, że ktoś z nich mógł mieć kiedyś takową miłość, ale nie będę taki pewny, no cóż, nie znam ich, nie będę pisać zbędnych słów. Ja bynajmniej nigdy nie miałem epizodu z partnerką, która kłamie, wiec dla mnie nie ma problemu. Ruszyliśmy na salę. Usiedliśmy przy stołach, zajmując się poczęstunkiem. Było bardzo obficie, widać, że Herskeren i Skaperen się postarali. Usiadłem obok jakiś psów, nie wiem nawet jakich. Zacząłem zajadać się kurczakiem, choć stoły były całe pełne. W tym czasie Herskeren i Skaperen poprosili o zagranie piosenki kapelę. Spojrzałem z pełnym pyskiem na parę małżonków.
<Herskeren lub ktoś z zabawy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz