Leżeliśmy spokojnie, oparłam pysk na jego grzbiecie, wtulając się w jego krótką, ale miękką czarną sierść. Rozmyślałam. W końcu czułam się bezpiecznie, nie musząc nigdzie uciekać lub obawiać się czegokolwiek. Wiedziałam, że nic mi nie zagrażało. Po chwilowym zamyśleniu otrząsnęłam się, po czym odpowiedziałam psu:
-Nie, nikogo tak właściwie. - odpowiedziałam. - A ty? - dodałam, pytając.
<Robin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz