Rzuciłam mu się na szyję, po chwili uścisków odeszłam kawałek.
-Wiesz, Robi. To poważna decyzja, musimy być tego pewni. - uśmiechnęłam się.
Pies przytakiwał z uśmiechem, wbijając we mnie czułe i ciepłe spojrzenie. Kochałam je, podobnie jak jego cudowne, bursztynowe oczy, które roztapiały nawet największy chłód. Odwzajemniłam czuły wzrok, podeszłam i pocałowałam go.
-Kocham cię. - szepnęłam. - Nieważne, co się będzie działo. Będę przy tobie. Pamiętaj o tym. - dodałam.
<Robin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz