czwartek, 5 stycznia 2017

Od Roxette

Ofiara była blisko, powoli zaczęłam stąpać w jej stronę. Moją przyszłą zdobyczą miał być okazały jeleń. Idealny traf, lecz nie wiedziałam, czy dam radę. Zaczaiłam się, chcąc na niego wyskoczyć. Uczyniłam  to, wbiłam mu swoje ostre kły w jego szyję. Szarpał się, ja trzymałam mocno. Bałam się, że mi się nie uda, zwierzę było bardzo silne. Gdy jeszcze toczyło walkę o życie, zza krzaków wyskoczył czarny, wysoki pies i mocno ugryzł je w drugą stronę szyi. Jeleń od razu padł. Pies odszedł od niego kilka kroków, po czym ukłonił się z uśmiechem i rzekł:
-Nie dałabyś rady, był za silny. To potężne zwierzę. Podziwiam twoją odwagę, samotna próba polowania na taki okaz jest dosyć szalonym pomysłem. Tym bardziej, że nie jesteś za wysoka.
-Oh - westchnęłam - Dziękuję za pomoc, weź go sobie. - uśmiechnęłam się.
-Nie, jest dla ciebie. Pomogłem ci bezinteresownie, to nic. - zaśmiał się - poza tym, sam jestem łowcą. - dodał.
-Naprawdę? To wspaniale. Ja zaś podziwiam twoją siłę. Jak się nazywasz? - spytałam, w moich oczach zabłysły małe iskry.
-Robin des Bois, bardziej znany jako Robin Hood. Miło poznać. - uśmiechnął się szeroko.
-Ja jestem Roxette, chociaż bardziej Roxi. - zaśmiałam się - Co tu robisz? - zapytałam.
Pies bardzo mi się spodobał, oczarowały mnie jego wierne, bursztynowe oczy. Od razu odczułam, że emanowało od niego ciepło i dobro.

<Robin?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz