Rzecz bym mogła, iż zostałam poproszona o jakże odpowiedzialne zlecenie. Ode mnie zależało życie Króla Zjednoczonego Aquilam. Po dłuższej chwili zamyślenia pokiwałam głową.
- Jasne. - powiedziałam z cieniem uśmiechu.- Wskakuj. - dodałam mierząc Cesara oraz jego towarzysza bacznym wzrokiem. - Teraz leć ostrożnie. - szepnęłam Alvise'owi. Smok mruknął cicho, a ja wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Cesar wraz z Miczą weszli na smoka, a ułamek sekundy potem smok podleciał szybko do góry i poleciał w stronę zamku. To wszystko trwało minutę. Wylądowaliśmy przez zamkiem, a dwa psy wbiegły przez bramę nie zwracając na mnie uwagi. Trudno. Jednak po ponownym wzbiciu się w powietrze Alvise zanucił coś, co nagle przyszło mu na myśl. Ni stąd ni zowąd słowa same mu się sklejały i wypływały z ust. Jednak mimo wszystko niczego nie słyszałam. Pp kilku mruknięciach smok spojrzał na mnie wymownie, wyszczerzając zęby w złośliwym uśmieszku. Spojrzałam na niego przymrużonymi oczami.
- Nie mówisz tego, ale ja wiem, że o tym myślisz. - Alvise posłużył się znanym mi cytatem.
- Nie znasz się.- mruknęłam .
<Cesar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz