Chcąc nie chcąc musiałam wracać do swojego domu. A przynajmniej skierowałam się w jego stronę, ponieważ uszłam tylko dwieście metrów i skierowałam się na zachód. Poszłam do Alvise'a, który czekał na mnie niedaleko domu Skaperena. Wsiadłam na niego i wzbiłam się w powietrze. Codzienna przejażdżka koi nerwy i pozwala się odprężyć. Nie odzywałam się ani słowem od czasu wyjścia z domu Skaperena.
- Może czas zaznajomić się z jakąś suczka, żeby nie było, że tylko z samcami gadasz. - grobową ciszę przerwał głos smoka.
- Być może. - odpowiedziałam, ale nie dodałam nic więcej. Alvise tylko westchnął ciężko i mruknął coś o tym, że ze mną nie można się w żaden sposób dogadać.
Być może.
<Skaperen? Miałaś robić sałatki ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz