środa, 28 grudnia 2016

Od Herskeren (do Cesara)

Jaki jest sens życia? Po co rano wstajemy, myjemy się, idziemy do szkoły, 'pracy'? Po co w ogóle wstajemy z łóżka, przecież i tak do niego wrócimy...
Podobno życie to nie jest zgadywanka co odpowiedziała większość tak jak "Familiada" czy "Zgaduj, zgadula". Podobno żyje się na sto procent i trzeba postawić na jedną odpowiedź oraz być pewnym, lub niepewnym, swojej odpowiedzi, swojego wyboru tak jak "Postaw na milion". Ech. Czasem w życiu zdarzają się zaskakujące i niewytłumaczalne przypadki, które można uznać za para nienormalne. Te przypadki to próba charakteru. Życie jest pełne niespodzianek i czasem nasza zapadnia szczęścia, która do tej pory była zasłonięta i trzymała się mocno. Szczęście nie ustępowało aż tu nagle, pufff, i zapadnia się zapada ukazując czarną czeluść. Czeluść, która ziała czarnym nieszczęściem...
~*~
Jak zapewne wiecie, lub nie wiecie, jestem jednym z najnowszych członków w Duex Monde. Mam już wybrane stanowisko, królestwo, do którego dołączyłam jako jeździec smoków. Po zapoznaniu się z terenami, na których już tak niedługo będę szukać swojego wierzchowca (nie myślcie tu o koniu :>). Być może to już niedługo nastąpi. Po rozmowie z Cesarnem, królem Aquilam wyruszyłam na poszukiwanie własnego smoka. Im wcześniej zacznę tym szybciej skończę. Jednak to nie było takie proste. Owszem widziałam skrzydlate stworzenia, ale jeszcze nie zdążyłam się im dobrze przyjrzeć to uciekały. W końcu, po monotonnych trzech godzinach szukania znalazłam. Siedział spokojnie na małej polance i nie spodziewać się swojego losu. Okrążyłam go raz, drugi raz, trzeci, aż w końcu zatrzymałam się niedaleko jego przedniej, prawej kończyny. Był majestatyczny. Większa część ogona, tułowiu oraz potężnych czterech kończyn, które były zakończone ostrymi, szaroczarnymi pazurami była koloru piasku. Głowa oraz długa szyja były piaskowo-błękitne z niebieskimi wzorami, pnączami czy jak to tam się zwie. Smok miał cztery pary lśniących w blasku księżyca, trochę pofalowanych, rogów. Ogon był również długi, z niebieskimi paskami w poprzek kości ogonowej. Końcówka czerwono-biała, zwinięta oraz ruchliwa. Wzdłuż kręgów szyjnych smok miał coś podobnego do błękitnej płetwy również ze wzorkami. Miał parę, potężnych, skórzastych skrzydeł w dwóch kolorach: Błękitnym oraz złotym. Skrzydła także miały wzory, raz w kolorze czarnym, raz w błękitnym. Całość wyglądała majestatycznie oraz bardzo tajemniczo:
Znalezione obrazy dla zapytania smok




















W momencie, gdy stanęłam niedaleko smoczyska, jakoś magicznie wyczuł moją obecność, bo natychmiast porzucił to czym się niedawno zajmował (czyszczenie miejsca pod skrzydłem) i obrzucił mnie nienawistnym spojrzeniem i wyszczerzył białe, ostre kły. Nie ukrywam, w tym momencie w moim organizmie wszystko podeszło do gardła ale nie wycofałam się.
- S-spokojnie smoku. Nie chcę Ci zrobić krzywdy. - powiedziałam siląc się na łagodny i spokojny ton. Potem sięgnęłam do mojek torby, w której trzymałam rzeczy niezbędne do oswajania smoka. Po chwili wyjęłam z niej dorodnego suma. - Proszę, to dla Ciebie. - dodałam podsuwając rybę w stronę smoka. Stworzenie zmierzyło szczupaka bacznym i czujnym spojrzeniem. Po chwili pochłonęło go w całości. Ja jeszcze kilkadziesiąt minut spędziłam z, jak się okazało, samcem smoka opowiadając mu o sobie, a on od czasu do czasu pomrukiwał pod nosem. Moja rodzina wierzyła, że smoki rozumieją naszą mowę, a nawet, że same potrafią nią mówić. Pod koniec wizyty Alvise, został tak nazwany, pozwolił się delikatnie dotknąć. Po czym odleciał w nieznane, a ja odprowadziłam go wzrokiem. Byłam niezwykle wielce zdziwiona, że tak szybko udało mi się go przekonać do siebie. Przychodziłam do niego codziennie, zawsze zastawałam go w tym samym miejscu. Spędzałam z nim dużo czasu. Zdawało mi się prawdopodobne, że niedługo pozwoli się dosiąść. Nie myliłam się. Kiedy byłam u niego ostatnim razem, po upływie godziny, przemówił.
- Herskeren Av Drommer. - zabrzmiał znuenacka jego głeboki głos. - Jesteś osobą, której jako jedynej zaufałem. Także, jako iż jesteś jeźdzcą smoków, pozwalam Ci się dosiąść. - dodał widząc moje zdziwienie. Co? Jak? Tak prosto, bez żadnych wskazówek? Jednak tak czy siak wspięłam się po skrzydle Alvise'a. On, natychmiast po tym jak usiadłam poderwał się w powietrze, aż się kurzyło. Wzleciał ponad chmury, a potem gwałtownie zaczął pikować w dół. Zatrzymał się metr wyżej niż najwyższe drzewo. W oddali zauważyłam Cesara. Podleciałam do niego lądują metr dalej od niego.
- Witaj, Cesarze. - powiedziałam otrzepując się, by moja sierść wróciła do pierwotnego stanu.
- Witaj, widzę, że znalazłaś swojego smoka. - odparł Król zjednoczonego Aquilam.


<Cesar? Brak weny :c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz